Nasz napastnik będzie pauzował co najmniej w czterech meczach Bundesligi, według zapowiedzi Niemców może wrócić do gry 4 kwietnia, w meczu z Borussią Dortmund. Wyścig z czasem prowadzi jeden z najbardziej doświadczonych specjalistów w branży, 78-letni lekarz Bawarczyków, Hans-Wilhelm Müller-Wohlfahrt. Już zresztą uspokaja po pierwszych badaniach, że organizm Polaka szybko sobie poradzi z powrotem do formy.
Kapitana kadry zabraknie też w obu marcowych meczach reprezentacji Polski: z Finlandią (we Wrocławiu) i Ukrainą (w Chorzowie). Jerzy Brzęczek może jednak odetchnąć z ulgą, że kontuzja nie eliminuje jego kluczowego zawodnika z kadry na Euro 2020, tak to jest w przypadku Krystiana Bielika, który zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i wróci na boisko dopiero jesienią.
Tak czy inaczej, brak kluczowego piłkarza, kapitana i lidera kadry to dla selekcjonera spore wyzwanie, które wyrwie go ze strefy komfortu. A w taki, sądząc po wywiadach zwłaszcza dla austriackiej prasy, wpadł po awansie do turnieju. Awansie z grupy, w której Polska ze swoim potencjałem była sama dla siebie rywalem, a choć cel został osiągnięty, to styl delikatnie mówiąc nie zachwycił.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
Wcześniej Brzęczek wykluczał wprowadzenie przed Euro 2020 do kadry kolejnych dawek świeżej krwi w postaci np. Karola Świderskiego, błyszczącego w lidze greckiej. Były snajper Jagiellonii strzeli dla PAOK 10 goli w 23 występach i zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców.
Teraz, po stracie Lewandowskiego, a także Dawida Kownackiego (on przechodzi rehabilitację po urazie kolana), selekcjoner po prostu nie będzie miał żadnego usprawiedliwienia, żeby nie dać szansy Świderskiemu. Zwłaszcza, że jest to zawodnik wszechstronny, potrafiący grać obiema nogami i na wszystkich ofensywnych pozycjach.
Trudno, żeby Brzeczek ograniczył sobie wybór w ataku do Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Ten pierwszy jest co prawda skuteczny w tym sezonie (12 goli w 21 meczach Napoli we wszystkich rozgrywkach), ale też prześladują go urazy. Kontuzje nadal nie pozwalają Milikowi w pełni wykorzystać potencjału, choć bez wątpienia, pod nieobecność Lewego to on przejmuje status w kadrze napastnika nr 1.
Na pewno powołania na marcowe mecze dostanie też Piątek, który ma swoje zasługi w kadrze za gole w eliminacjach. I dobrze, że rozkręca się też w Hercie Berlin, w piątek w meczu z Fortuną Duesseldorf strzelił pierwszego gola w Bundeslidze.
Być może oprócz Świderskiego powołanie powinien dostać jeszcze któryś z młodych piłkarzy. Może zatem Patryk Klimala, który przeszedł z Jagiellonii do Celtiku Glasgow lub któryś z trójki napastników ruszającego właśnie w USA nowego sezonu MLS. W sparingach ze szczególnie dobrej strony pokazał się były napastnik Pogoni Szczecin - Adam Buksa. Kacper Przybyłko ma za sobą fantastyczny sezon. Zdobywając dla Philadelphi Union 13 goli, trafił do najlepszej piątki snajperów sezonu.
W o wiele trudniejszej sytuacji od Brzęczka znalazł się trener Bayernu Hansi Flick. Jego drużyna zagra osłabiona o punkty na trzech frontach: w Bundeslidze (z Hoffenheim, Augsburgiem, Unionem Berlin i Eintrachtem Frankfurt), Pucharze Niemiec (z Schalke 04) oraz Lidze Mistrzów (rewanż z Chelsea wydaje się formalnością, ale być może także ćwierćfinały).
Tymczasem zgodnie z zapowiedzią prezesa Bayernu Karla-Heinza Rummenigge, od wyników zależy permanentny kontrakt Flicka z Bawarczykami. Przypomnijmy, że póki co były asystent Nico Kovaca jest tylko trenerem tymczasowym. Współpracę z nim bardzo sobie chwalą piłkarze, jednak na kontrakt zapracuje mistrzostwem Niemiec oraz co najmniej półfinałem Champions League. Jak to osiągnąć bez zawodnika, dla którego nie ma zastępcy? Bo trudno nazwać nim któregoś z dwóch nominalnych środkowych napastników – nastoletnich Joshuy Zirkzee i Janna-Fiete Arpa. Jak dotąd tylko pierwszy z nich zadebiutował w Bundeslidze, spędzając na boisku zaledwie osiem minut.
Flick będzie więc musiał wykorzystać w ataku albo Thomasa Müllera, albo Serge'a Gnabry'ego. Osiągnięcie stawianych mu celów bez pomocy (przez ponad miesiąc) najskuteczniejszego obecnie napastnika świata (po Ciro Immobile z Lazio), byłoby prawdziwym egzaminem dojrzałości dla Flicka. Były pięciokrotny mistrz Niemiec w barwach Bayernu jako zawodnik znalazł się w sytuacji pilota awionetki, który musi bezpiecznie wylądować ogromnym pasażerskim Boeningiem 747.
Michał Pol
Czytaj też:
Wichniarek: Lewandowskiego nie da się zastąpić
Kontuzja Lewandowskiego problemem dla sponsorów