W Gdyni przed tygodniem powiało optymizmem, bo udało się odwrócić losy spotkania, w którym kompletnie nic nie wychodziło i pokonać Raków Częstochowa 3:2. Dzięki temu żółto-niebiescy są coraz bliżej wyjścia ze strefy spadkowej. Na dnie za to okopali się ełkaesiacy, którzy do Trójmiasta przyjechali z nadzieją, że po porażce i dwóch bezbramkowych remisach uda się wygrać i rozpocząć pościg za resztą stawki.
- Mamy za sobą całkiem niezłe mecze z Wisłą Płock i Pogonią Szczecin, ale nie strzelamy. Musimy to poprawić. Jeśli Arka wygra to spotkanie, będzie już o 11 punktów przed nami i bardzo utrudni nam nasz cel - przyznał na przedmeczowej konferencji prasowej Ricardo Guima, pomocnik łódzkiej drużyny.
Trener Kazimierz Moskal postanowił po raz pierwszy w tej rundzie dać szansę Jakubowi Wróblowi od pierwszej minuty. Na ławce usiadł Samu Corral. Na nieszczęście dla ŁKS-u już po sześciu minutach gry musiał też na niej zasiąść Maciej Dąbrowski, który interweniował tak nieszczęśliwie, że kopnął się w nos i go uszkodził. Zastąpił go Jan Sobociński.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Poza tym, najciekawsze momenty w pierwszej połowie, choć nie było ich wiele, miały miejsce tuż przed upływem drugiego kwadransa. W 25. minucie akcję Grzesika i Wolskiego wybronił Pavels Steinbors. Chwilę później świetną wrzutkę Marko Vejinovicia mógł zamknąć Adam Marciniak, gdyby tylko był o pół sekundy wcześniej w odpowiednim miejscu. A najlepszą okazją dla Rycerzy Wiosny w pierwszej połowie był strzał z dystansu Antonio Domingueza, który minimalnie minął słupek bramki gdynian.
Jedyny celny strzał w tej części gdy miał miejsce w 37. minucie, kiedy to Michał Trąbka strzelił z rzutu wolnego po ziemi w Steinborsa. W odpowiedzi doskonałą sytuację miał Vejinović po podaniu Marciniaka. Skończyło się tylko na jęku zawodu na trybunach.
Jednak już w 57. minucie Holender o serbskich korzeniach mógł cieszyć się z gola. Aut na wysokości pola karnego wykonywał Damian Zbozień, piłkę przedłużył... Jan Sobociński, a potem Vejinović strzałem z kilku metrów pokonał Arkadiusza Malarza. Wygląda więc na to, że pech młodzieżowego reprezentanta Polski nie opuszcza.
Nie było widać, że ŁKS jest ekipą walczącą o utrzymanie za wszelką cenę. Ekipa Kazimierza Moskala nie szturmowała bramki Steinborsa nawet, gdy przegrywała 0:1. Wprawdzie na ostatnie 20 minut pojawił się na boisku Samu Corral, ale drużyna miała nawet problem z oddaniem celnego strzału.
Arka mogła odnieść drugie zwycięstwo z rzędu, ale w ostatnim momencie zabrał je gospodarzom Ricardo Guima, który otrzymał piłkę w polu karnym i pokonał Steinborsa. Chwilę później sędzia Piotr Lasyk zakończył spotkanie, a na stadionie zapadła wymowna cisza. To remis, który żadnej z ekip nie ma prawa zadowalać.
W środę piłkarze trenera Aleksandara Rogicia zagrają w Gliwicach z Piastem, a ełkaesiacy podejmą w Łodzi KGHM Zagłębie Lubin. Trudno powiedzieć, czy po takim spotkaniu stać ich będzie na zryw i walkę o komplet punktów.
Arka Gdynia - ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
1:0 - Marko Vejinović 57'
1:1 - Ricardo Guima 90+4'
Składy:
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Douglas Bergqvist, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Adam Danch - Mateusz Młyński, Marko Vejinović (88' Dawit Schirtladze), Adam Deja, Nemanja Mihajlović - Fabian Serrarens (59' Oskar Zawada)
ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Carlos Moros Gracia, Maciej Dąbrowski (6' Jan Sobociński), Tadej Vidmajer (46' Adrian Klimczak) - Ricardo Guima - Antonio Dominguez, Maciej Wolski - Michał Trąbka, Adam Ratajczyk (68' Samu Corral) - Jakub Wróbel
Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom)
Żółte kartki: Serrarens, Młyński, Deja, Steinbors (Arka) - Vidmajer, Guima, Marciniak (ŁKS).
Czytaj też:
Legia Warszawa włączyła drugi bieg. Kluczem środek pomocy
Korona - Lechia. Mecz przełamań w Kielcach, szczęśliwi tylko goście