Koronawirus. PKO Ekstraklasa. Polskie kluby stracą miliony złotych

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: stadion Wisły Kraków

Gra bez publiczności postawi kluby PKO Ekstraklasy w trudnym położeniu. Organizacja spotkań bez udziału kibiców tylko generuje koszty i odcina kluby od liczonych w milionach wpływów z dnia meczowego. W najgorszej sytuacji znalazła się Wisła Kraków.

Po tym jak epidemia koronawirusa dotarła do Polski, Mateusz Morawiecki podjął decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych w kraju. Rozgrywki PKO Ekstraklasy nie zostały zawieszone, ale wszystkie mecze najwyższej ligi do odwołania będą rozgrywane bez udziału publiczności. Więcej TUTAJ.

Wobec szalejącej epidemii
bezpieczeństwo obywateli jest najważniejsze, więc decyzja władz jest zrozumiała. Z drugiej strony organizowanie spotkań bez kibiców oznacza dla klubów PKO Ekstraklasy jedynie koszty. Koło nosa przejdą im miliony złotych wpływów z dnia meczowego.

W PKO Ekstraklasie nie stanowią one tak istotnego źródła przychodów jak w Anglii czy Niemczech, ale tylko w dwóch najbliższych kolejkach miały odbyć się ligowe szlagiery Lech Poznań - Legia Warszawa i Wisła Kraków - Legia Warszawa. Obiekty w Poznaniu i Krakowie na przyjazd lidera miały wypełnić się w całości, gwarantując Lechowi i Wiśle zysk rzędu 1,5-2 mln zł.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Biorąc pod uwagę roczne budżety tych klubów (odpowiednio 60 i 33 mln zł) zarobek na wizycie Legii byłby dla obu istotnym zastrzykiem gotówki. - To dla nas niepowetowana strata finansowa, ale rozumiemy środki ostrożności wprowadzone w kraju i postępujemy według wytycznych - mówi nam rzecznik prasowy Wisły Karolina Biedrzycka.

Kluby nie tylko nie zarobią, ale dużo dołożą do gry bez kibiców. Przedstawiciel jednej z ekip, która rozgrywa mecze na stadionie o pojemności 15 tysięcy, zdradził nam, że średnio w sezonie na organizację spotkania przeznacza 100 tys. zł. Wydatki zwracają się, gdy stadion jest zapełniony w ok. 60 procentach. Dopiero powyżej tego progu klub zarabia.

Samo wynajęcie firmy ochroniarskiej pochłania od 40 do 60 tys. zł. Kwota ta jest uzależniona od tego, czy mecz jest zakwalifikowany jako "podwyższonego ryzyka", czy nie. Na normalne spotkanie klub ten musi zatrudnić 200 ochroniarzy, a na podwyższonego ryzyka - 300. Najęcie każdego pracownika ochrony to wydatek rzędu 200 zł.

Stawka może się wahać w zależności od regionu kraju, ale wytyczne co do liczby ochroniarzy są jasno określone - jest ona ściśle powiązana z zadeklarowaną pojemnością obiektu. Im większy stadion, tym więcej ochroniarzy musi wynająć klub, niezależnie od przewidywanej czy realnej frekwencji.

Do tego dochodzą wydatki na media, wynajęcie odpowiedniej liczby zespołów medycznych i straży pożarnej, firmy cateringowej, sprzątającej, obsługi kas itd. Ograniczenie służb i obsługi technicznej do niezbędnego minimum sprawi, że koszt organizacji meczu bez publiczności spadnie w większości klubów do 20-30 tys. zł, ale bez szans na zwrot poniesionych wydatków.

Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, prawdopodobnie wszystkie pozostałe do końca sezonu mecze PKO Ekstraklasy zostaną rozegrane bez udziały publiczności, a to oznacza, że kluby na samą organizację tych spotkań wydadzą 100-180 tys. zł.

Nie jest to kwota rzucająca na kolana, ale w normalnych warunkach zdecydowana większość klubów zarobiłyby na tych meczach po kilka milionów złotych. Problem braku wpływów z dnia meczowego w mniejszym stopniu dotyka Rakowa Częstochowa, który gra gościnnie w Bełchatowie, czy Pogoni Szczecin, która ze względu na budowę nowego stadionu udostępniła kibicom tylko jedną trybunę wzdłuż boiska.

Spośród klubów PKO Ekstraklasy koronawirus może mieć największy wpływ na finanse Wisły. Biała Gwiazda nie jest operatorem stadionu im. Henryka Reymana, tylko wynajmuje go od miasta na mecze domowe. Wisła rozegra u siebie 5 albo 6 spotkań i za ich organizację zapłaci ok. ćwierć miliona złotych. Dla klubu spłacającego dług w wysokości 25 mln zł dokładanie do tych meczów zamiast zarabianie na nich może być gwoździem do trumny.

Czytaj również -> Koronawirus paraliżuje polski sport

Źródło artykułu: