PKO Ekstraklasa. Szlachetna inicjatywa kibiców Wisły Kraków. Chcą walczyć ze skutkami koronawirusa

Wisła Kraków przetrwała rządy Jakuba Meresińskiego i "Sharksów" oraz tragikomedię z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem, więc jej kibice nie pozwolą, by teraz pogrzebał ją koronawirus. - Reakcja kibiców jest zdumiewająca - mówi nam Jarosław Królewski.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
kibice Wisły Kraków Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: kibice Wisły Kraków
Rozprzestrzeniająca się po Polsce epidemia koronawirusa będzie miała istotny wpływ na finanse walczącego o przetrwanie klubu z Reymonta 22. Mecze PKO Ekstraklasy do odwołania będą rozgrywane bez udziału publiczności, a organizacja takich spotkań to koszt rzędu 20-30 tys. zł bez szans na zwrot poniesionych wydatków.

W przypadku Wisły będzie on jednak jeszcze wyższy, bo do opłacenia służb, ochrony, mediów i obsługi technicznej trzeba doliczyć opłatę za wynajem stadionu na każdy mecz osobno. Spotkania z kibicami kosztują Białą Gwiazdę każdorazowo 123 tys. zł, bo wtedy klub wynajmuje cały stadion. Na mecze bez publiczności będzie to wydatek kilkunastu tysięcy złotych, ponieważ klub nie będzie wynajmował całego obiektu.

Wisła rozegra u siebie jeszcze 5 albo 6 spotkań, więc wyłoży na ich organizację ok. ćwierć miliona złotych. Przede wszystkim jednak przejdą jej koło nosa wpływy z dnia meczowego, w tym z zaplanowanego na 22 marca spotkania z Legią Warszawa. Ligowy klasyk na żywo obejrzałoby 33 tys. kibiców i tylko po wizycie lidera na konto Wisły trafiłoby ok. 1,5 mln zł. Dla Białej Gwiazdy byłby to życiodajny zastrzyk gotówki.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Klub regularnie spłaca dług, który jest spuścizną kadencji Marzeny Sarapaty, ale wciąż wynosi on ok. 25 mln zł. Brak zakładanych wpływów z dni meczowych mógłby poważnie zachwiać Wisłą, ale nie pozwolą na to kibice, którzy zgłosili gotowość do pokrycia strat wynikłych z rozgrywania spotkań bez udziału publiczności.

Fani Wisły zaproponowali m.in. stworzenie na mecz z Legią "wirtualnego stadionu". Nie pojawiliby się 22 marca przy Reymonta 22, ale zakupiliby bilety-cegiełki, dzięki czemu klub nie odczułby finansowych skutków gry za zamkniętymi drzwiami.

Swój pomysł na zminimalizowanie budżetowych szkód wyrządzonych przez epidemię koronawirusa ma też kierownictwo Białej Gwiazdy. Wisła planuje powtórzenie equity crowdfundingowej emisji akcji. W lutym ubiegłego roku pozyskała w ten sposób 4 mln zł w ciągu doby, bijąc europejski rekord tego typu przedsięwzięcia. Więcej TUTAJ.

- Zawsze doceniamy pomysły kibiców Wisły, ponieważ przeważnie są ciekawe i trafione - mówi nam wiceprzewodniczący rady nadzorczej klubu Jarosław Królewski, dodając: - Na pewno jednak będziemy chcieli przeprowadzić skonsolidowaną akcję. Nie będziemy chcieli prowadzić kilku projektów na raz. Myślę, że do tygodnia powinniśmy mieć wspólne stanowisko jako klub.

Królewski "w imieniu trio", czyli Jakuba Błaszczykowskiego, Tomasza Jażdżyńskiego i swoim własnym, zapytał na Twitterze kibiców Wisły o gotowość do nabycia akcji i większość fanów Białej Gwiazdy odpowiedziała twierdząco.

- Reakcja kibiców Wisły jest zdumiewająca. Zdecydowana większość kibiców Wisły znów chce pomóc klubowi poprzez emisję akcji. Bardzo się z tego cieszymy. Chcemy to przeprowadzić w taki sposób, by wszyscy byli zadowoleni i czuli, że przyczynili się do tego, że Wisła staje na nogi - mówi Królewski, który jest katalizatorem tego typu spontanicznych zrywów przy Reymonta 22.

Po osieroceniu przez Bogusława Cupiała w lipcu 2016 roku Wisła przetrwała już rządy osławionego Jakuba Meresińskiego i zorganizowanej grupy przestępczej "Sharks", a także nieudolne przejęcie klubu przez Vanna Ly i Matsa Hartlinga, które doprowadziło do największego kryzysu w jej historii, więc nikt przy Reymonta 22 nie wyobraża sobie, że teraz Białą Gwiazdę miałby pogrzebać koronawirus.

- Gdyby kiedykolwiek ktoś mnie zapytał o to, co może utrudnić naszą misję, to na pewno nie wskazałbym takiego wirusa. Co najwyżej wymieniłbym wirus komputerowy. Czegoś takiego nikt nie mógł przewidzieć - kiwa głową Królewski.

- Ten kryzys dotknie każdego w ekstraklasie. Zarówno nas, czy Cracovię, która walczy o puchary i ma coraz lepszą frekwencję. Każdy klub pracuje dla kibiców i każdy klub to odczuje. Kwoty, które stracimy, są znaczące. Nie chcemy przerywać naszej misji. Udało nam się wyjść z kolejnego kryzysu, tym razem sportowego i wydaje mi się, że warto to kontynuować - kończy Królewski.

Po 26. kolejce Wisła zajmuje 13. miejsce i ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a do grupy mistrzowskiej traci sześć punktów. Jesienią ustanowiła niechlubny rekord ligowych porażek z rzędu (10), ale teraz śrubuje serię spotkań bez porażki - sześć z ośmiu ostatnich spotkań wygrała, a dwa zremisowała.

Pozwoliło jej to na opuszczenie strefy spadkowej i złapanie oddechu. Przy Reymonta 22 nie ukrywali, że spadek do I ligi spowoduje upadek klubu, który po odcięciu wpływów z Ekstraklasy SA nie będzie w stanie regularnie spłacać długów. Dla Wisły walka trwa teraz nie tylko o utrzymanie, ale o przetrwanie.

Czytaj również -> Wawrzynowski: Zamknięcie stadionów to jedyne wyjście

Czy imponuje Ci to, jak kibice Wisły Kraków walczą o przetrwanie klubu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×