[b]
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Czy zaplanowane na czerwiec finały Ligi Mistrzów i Ligi Europy oraz letnie igrzyska olimpijskie w Tokio mają szansę się odbyć?[/b]
Dr Tomasz Rożek, dziennikarz i popularyzator nauki, autor bloga "Nauka. To lubię": Nie jestem jasnowidzem. Wiem, jak może być za tydzień albo dwa. Ale nie wiem, jak będzie za trzy miesiące albo cztery. To zależy od wielu czynników. Na dzisiaj nikt kto jest uczciwy, nie robi takich predykcji. To złożenie dwóch tematów - epidemii i dużych imprez masowych. Co do tych drugich nie jestem w stanie kategorycznie powiedzieć, czy można je sobie wyobrazić bez publiczności. Gdyby zależało to tylko ode mnie, odwołałbym zaplanowane na czerwiec finały LM i LE. A czy możliwe są igrzyska z wyłączeniem sportowców z Europy? Wątpię. Czy możliwe są IO bez widzów? Też nie sądzę, bo igrzyska to także biznes dla reklamodawców. Można sobie wyobrazić turniej bez kibiców na trybunach? Albo że każdy sportowiec przed wjazdem do miasteczka olimpijskiego będzie badany? A co, jeżeli okaże się, że z kadry jakiegoś państwa zostaną wyeliminowani ci najlepsi, którzy mieli szanse na złote medale?
To byłby duży problem.
Czy ktoś wtedy nie uzna, że turniej jest żartem? Ten argument jest wykorzystywany do tego, żeby się zastanowić nad przesunięciem daty wyborów prezydenckich w Polsce. Że osoba, która wygra, nie będzie miała pełnej legitymizacji społecznej. Ponieważ wybory odbyłyby się w warunkach, które uniemożliwiają powszechne głosowanie, przeprowadzenie pełnej kampanii wyborczej, itd. Czy tego samego argumentu nie możemy użyć mówiąc o sporcie? Wydaje mi się, że mógłby on paść. Że ktoś, kto wygrał zawody, to żaden mistrz świata, bo tak naprawdę wygrał nie dzięki temu, że jest dobry, a dzięki temu, że kilku mistrzów zostało w domu na kwarantannie. Mogę sobie też wyobrazić, że ktoś rzuca oszczepem i robi to bez publiczności. Tylko czy chciałby tego organizator, który wydał ogromne pieniądze i nie będzie miał zwrotu? Bo kibice przyjeżdżają tłumami, rezerwują hotele, kupują jedzenie i hotele.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Co z igrzyskami w Tokio? "Niektórzy cały czas żyją nadzieją, że odbędą się w terminie"
Możliwe jest takie prognozowanie, co będzie latem?
To jest trudne. Tym bardziej, że w kontekście igrzysk mówimy o odległym obszarze. Akurat Japonia poradziła sobie z problemem koronawirusa dzięki rozwiązaniom, które trudno byłoby zastosować w Polsce albo innych demokracjach europejskich, gdzie prawa jednostki są dość istotne. Czy Polska i Europa poradzą sobie równo szybko? Obawiam się, że nie. Natomiast nie sądzę, żeby ktoś się zgodził na to, żeby teraz do takiej Japonii zjechały tłumy ludzi, wśród których są potencjalni zakażeni.
Jakie metody wykorzystała Japonia, że tak szybko zahamowała rozprzestrzenianie się koronawirusa?
Bardzo dużo ludzi przechodziło testy. One były inne niż u nas. Dość drogie i długotrwałe. Dają stuprocentową odpowiedź, natomiast są kłopotliwe z punktu widzenia dużej grupy ludzi. Najpierw są testy na przeciwciała, które dają 70 procent pewności, są szybkie i przesiewowe. Jak ktoś miał wynik dodatni, to dopiero miał test główny. Wykorzystują także aplikacje, które wykorzystywały lokalizację i i jak się okazywało, że w jakimś miejscu była osoba zainfekowana, to ludzie w tamtym obszarze byli identyfikowani po sygnale z telefonu komórkowego. Łatwiej było identyfikować grupy potencjalnie zainfekowanych. W Chinach za to bardzo restrykcyjnie podchodzono do ludzi, którzy wychodzili na ulice i dotkliwie ich karano. Nie sądzę, by ktokolwiek w kraju demokratycznym zdecydował się na takie kroki.
Czy są statystyki pokazujące, jak działania podobne do tych podejmowanych w Polsce zmniejszają ryzyko kolejnych zachorowań?
Widziałem takie symulacje dla Wielkiej Brytanii. Jest wykres rozprzestrzeniania się choroby, przedstawiony w ilości pacjentów, którzy wymagaliby wysokospecjalistycznych łóżek. Przy niepodejmowaniu żadnych działań, maksymalne zapotrzebowanie w piku to 300 łóżek. Ale jak zamkniemy szkoły i uniwersytety zmniejszamy je do 240 łóżek. Jak zrobimy kwarantannę - 190 łóżek. Jak zrobimy to wszystko na raz - 120 łóżek, a jak zrobimy domową kwarantannę, odizolujemy ludzi powyżej 70. roku życia i zamkniemy wszystkich zakażonych - 80 łóżek.
Jak przenosi się koronawirus? Czy zakażony może go roznosić bez końca?
Wirus ma ograniczony czas życia. Dla koronawirusa SARS-CoV-2 jedna zainfekowana osoba zaraża średnio 3,5 osoby. Jednak to, czy wirus jest groźny, zależy od różnych czynników - jak łatwo on się rozprzestrzenia, jaką ma śmiertelność i jaką ma charakterystykę. Ten wirus niestety ma taką właściwość, że można nim infekować nawet wtedy, kiedy samemu się nie ma objawów. To całkiem inna sytuacja. Dlatego pytanie, ile osób można zarazić to tylko jedna z wielu istotnych informacji.
Kiedy dowiemy się wszystkiego o koronawirusie?
W wielu ośrodkach próbuje się rozszyfrować, jaką wirus ma specyfikę. Poszukuje się sposobów na to, żeby go zwalczyć jakimiś lekami, próbuje się znaleźć szczepionkę. Pierwsze są testowane na ludziach, ale na razie to długa droga. To test toksykologiczny. Nie sprawdza się, czy szczepionka działa, ale czy nie szkodzi. Jak się okaże, że nie, przyjdą kolejne kroki. To może trwać miesiącami. Bada się też, jaki wpływ ma wirus na życie człowieka, który przeszedł go bezobjawowo albo z lekkimi objawami i wyzdrowiał. I teraz jest pytanie, czy w jego organizmie wirus nie dokonał spustoszeń. To wstępne badania. Bo jak stwierdzić w dłuższym okresie wpływ wirusa na układy w sytuacji, gdy znamy go dopiero trzy miesiące? Na pewne rzeczy trzeba poczekać. Więc nawet gdybyśmy nie wiadomo ile pieniędzy wsadzili w badania, to wielu rzeczy jeszcze nie odkryliśmy i z wielu nie zdajemy sobie sprawy.
Łukasz Gikiewicz: Ambasada pytała, czy chcę wracać z Jordanii do Polski
Damian Kądzior: Teraz trzeba być w formie na czerwiec 2021