PKO Ekstraklasa zawiesiła rozgrywki jeszcze przed wprowadzeniem stanu epidemicznego. Duże znaczenie w tej kwestii miał apel Jakuba Błaszczykowskiego, który domagał się takiego rozwiązania z obawy o zdrowie swoje i najbliższych.
Wiele osób podpisało się pod jego apelem, ale z piłkarzem Wisły Kraków nie zgadzał się Marek Papszun. Trener Rakowa Częstochowa jako jeden z nielicznych nie krył oburzenia.
- Nie możemy żyć pod wpływem wpisów jednej osoby, nawet tak znanej jak Jakub Błaszczykowski. Z tego, co wiem, nie jest on specjalistą od chorób zakaźnych - mówił w "Przeglądzie Sportowym".
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Szkoleniowiec częstochowian wrócił do tamtej wypowiedzi. Podtrzymuje ją, choć przyznaje, że być może była zbyt mało szczegółowa. Dlaczego nie spodobał mu się apel reprezentanta Polski?
- Źle odebrane zostało zdanie w kierunku Jakuba Błaszczykowskiego. Nie był to atak personalny. Chodziło mi o to, że piłkarze i trenerzy nie powinni mieć wpływu na decyzje PZPN czy Ekstraklasy SA. Nie oszukujmy się, wpis zawodnika Wisły Kraków z mediów społecznościowych miał wpływ na dalszy ciąg zdarzeń. Takie piłkarskie politykowanie - mówi w "Przeglądzie Sportowym".
Papszun ma także żal o to, że Błaszczykowski wypowiadał się w imieniu wszystkich piłkarzy. Z jego podopiecznymi nikt nie rozmawiał i uważa, że nie tak powinno się załatwiać takie sprawy.
- Wszyscy chcą demokracji przy decydowaniu o kluczowych sprawach, ale z moimi piłkarzami nikt się nie konsultował. Nawiązuje do tego, co napisał w swoim oświadczeniu pan Błaszczykowski. W takim razie występował on głównie w swoim imieniu lub części zawodników, z którymi rozmawiał. Dla mnie nie tak to powinno wyglądać - tłumaczy.
Na razie nie wiadomo, kiedy Ekstraklasa wznowi rozgrywki. Papszun obawia się, że pandemia koronawirusa będzie mieć poważne konsekwencje finansowe.
Koronawirus. PKO Ekstraklasa. Sztab kryzysowy w Ekstraklasie SA >>
Koronawirus. Dyrektor TVP Sport: Nie zostawimy klubów Ekstraklasy na lodzie >>