Koronawirus sparaliżował wszystkie rozgrywki sportowe. Zmagania w PKO Ekstraklasie zostały przerwane przynajmniej do 26 kwietnia. Jeśli tak się stanie, to na dokończenie sezonu pozostaną zaledwie dwa miesiące, a do rozegrania jest jeszcze 11 spotkań. Zgodnie z zaleceniami UEFA rozgrywki w Polsce muszą zakończyć się najpóźniej 26 czerwca. Przerwa wybiła wszystkie drużyny z rytmu.
- Docierają do nas sygnały, że możemy ruszyć nawet w maju, co jest bardzo długim okresem. Zarówno nam jak i trenerom ciężko rozplanować ten czas, żeby organizm był gotowy. . Nie ma szansy, żeby sobie odpuścić, bo normalnie kończąc sezon schodzisz z obciążeń, regenerujesz się, odbudowujesz kondycję i przechodzisz do piłkarskich elementów. Tu będzie całkiem inaczej, ale trzeba to przetrwać i przygotować się, bo jak wystartujemy, to będzie maraton. Wszyscy się boją, że będzie ogrom kontuzji, więc każdy musi pracować na siebie - komentuje Damian Zbozień w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Arka Gdynia w tym momencie traci pięć "oczek" do bezpiecznej strefy. Zespół znad morza czeka na decyzję, czy sezon będzie kontynuowany. - Chcemy mieć szansę na walkę. Poprzednie sezony pokazywały, że w końcówce zawsze się utrzymywaliśmy, więc finał rozgrywek jest bardzo ważny. Zdarzało się, że bywaliśmy pod kreską, ale po podziale tabeli, to innym zespołom dochodziła presja, z którą nie zawsze sobie radzili, my natomiast dawaliśmy radę - wspomina.
ZOBACZ WIDEO Koronawirus. Mistrzostwa Europy przełożone! "Nikt nie jest w stanie przewidzieć kiedy piłkarze wybiegną na boiska"
Być może zmagania zostaną zakończone po rundzie zasadniczej. Taki werdykt nie byłby najlepszy dla gdynian. - Szanse mamy, trzeba wierzyć, że wystartujemy, albo chociaż, że poznamy decyzję, która nas nie skrzywdzi. Sytuacja jest bezprecedensowa, bo trudno podjąć jedyną słuszną. Scenariuszy jest mnóstwo, ale to jest poza naszymi możliwościami. Jedynym rozwiązaniem jest jak najlepsze dbanie o siebie, by być gotowym do walki. Może będą cztery spotkania i trzeba będzie z nich wycisnąć wszystko - twierdzi 30-letni obrońca.
- Kwarantanna nie musi być nudna, ale jestem typem człowieka aktywnie żyjącego. Pracujemy głównie nad podtrzymaniem formy czysto fizycznej, bo ćwiczenia z piłką są niemalże niewykonalne. Tyle co można, to pożonglować sobie małą piłeczką w domu. Bardziej chodzi o bieganie i ćwiczenia na własnym ciężarze ciała. Przez ostatnia lata zgromadziłem ciężarki, różne przyrządy, więc mam coś pod ręką w domu. Nie ma co ukrywać, że jest to monotonne, jak okres przygotowawczy czy przejściowy. Trzeba to robić i trzeba być gotowym, bo nie wiemy kiedy dokładnie wystartujemy - kończy Zbozień.
Zobacz także: Koronawirus. PKO Ekstraklasa. Niepokój w Arce Gdynia. Krzysztof Sobieraj ma utrudnione zadanie
Zobacz także: Koronawirus. PKO Ekstraklasa. Adam Marciniak: Rozegranie tej kolejki nie miało sensu