PKO Ekstraklasa. Kałuży 1 - jedyne takie miejsce w Polsce. Stadion Cracovii ma już 108 lat

Newspix / Michał Stawowiak / Stadion Cracovii z lotu ptaka
Newspix / Michał Stawowiak / Stadion Cracovii z lotu ptaka

Przetrwał dwie wojny światowe, ataki trzech z czterech żywiołów, Jan Paweł II dokonał cudu, łącząc na nim wrogich kibiców, Bob Dylan zagrał tu swój ulubiony koncert, a fakir się w nim pogrzebał - poznaj historię najstarszego stadionu w Polsce.

W tym artykule dowiesz się o:

Stoisz na środku ul. Józefa Kałuży w Krakowie. Za plecami masz klasyczną modernistyczną bryłę wyłączonego z użytku już dekadę temu hotelu "Cracovia". Z prawej strony, za wierzchołkiem Błoń, wznosi się monumentalny gmach Muzeum Narodowego z XX-lecia międzywojennego. Na horyzoncie dostrzegasz Kopiec Kościuszki, a na pierwszym planie widzisz piaskową fasadę świetnie wkomponowanego w tę część miasta stadionu Cracovii.

Gdybyś nie wiedział, że to obiekt piłkarski, pomyślałbyś, że to na przykład budynek filii muzeum. Cieszący oko stadion, zbudowany według projektu hiszpańskiego Estudio Lamela y Sener Ingeneria, które odpowiada m.in. za wygląd słynnego Estadio Santiago Bernabeu w Madrycie, to jedna z najpiękniejszych aren sportowych w Polsce, laureat budowlanego Oscara 2011. Więcej TUTAJ.

108 lat nad Wisłą

Zamknij oczy. Jest 31 marca 1912 roku. Stoisz dokładnie w tym samym miejscu. Mijają cię setki krakowian, którzy w ekscytacji ciągną mecz Cracovia - Pogoń Lwów (2:2) w ramach otwarcia "Parku Gier KS Cracovia" - pierwszego stadionu wybudowanego przez polski klub sportowy z własnych środków.

ZOBACZ WIDEO: Kiedy odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio? "Zaczyna się wielka gra strategiczna"

Wzniesiono go kosztem 21 tys. koron zebranych przez przedsiębiorczych zarządców klubu. To duży sukces organizacyjny młodej, założonej przecież ledwie sześć lat wcześniej Cracovii. Nawet Pogoń Lwów doczekała się własnego obiektu dopiero dwa lata po Pasach.

Stadion Cracovii jest ewenementem nie tylko w skali kraju, ale w ogóle Europy, bo stoi nieprzerwanie, choć pod różnymi postaciami, dokładnie w tym samym miejscu od 108 lat. Podopieczni Michała Probierza grają na tej samej ziemi, po której ponad sto lat temu stąpał Józef Kałuża, Antoni Poznański i ich kompani.

Zaproszenie na otwarcie stadionu Cracovii i program imprezy
Zaproszenie na otwarcie stadionu Cracovii i program imprezy

Piłkarze mało którego klubu cieszą się podobnym przywilejem gry w miejscu, w którym wykluwał się futbol. Stadion Cracovii to najstarszy używany w oficjalnych rozgrywkach sportowych (nie tylko piłkarskich) obiekt w Polsce. Europejskie areny z taką historią można policzyć na palcach dwóch rąk. Z obiektem Pasów równają się np. Anfield w Liverpoolu, St James' Park w Newcastle, Hampden Park w Szkocji czy Stadio Luigi Ferraris w Genui.

Kompleks zaprojektował Franciszek Mączyński, jeden z najwybitniejszych architektów swoich czasów. Park gier zajmował powierzchnię 6,9 ha i był rodzinnym centrum rozrywki na miarę tamtych lat. Oprócz głównego stadionu z trybuną na 630 osób, w jego skład wchodziły łaźnie, boisko lekkoatletyczne i korty tenisowe, na których organizowano letnie kino "pod chmurką" i stawiano wesołe miasteczko, a zimą zamrażano, tworząc lodowisko.

"Za niedługo stanie się on nietylko środowiskiem sportowem, ale i miłem miejscem wycieczkowem dla publiczności. (...) Wydział klubu, starając się po latach tułaczki na Błoniach stworzyć dla młodzieży, jak najpiękniejszą i najlepiej urządzoną siedzibę sportu" - napisze 1 kwietnia 1912 roku "Czas".

Boisko piłkarskie stoi w tym samym miejscu co w dniu otwarcia, ale cały teren przez lata skurczył się o 2 ha. Pierwotnie park gier sięgał aż do dzisiejszych Alei Trzech Wieszczów, w miejscu których biegła wówczas trasa kolejowa do Zakopanego. Przez dekady miasto podbierało klubowi kolejne kawałki dzierżawionego od sióstr Norbertanek terenu. Najpierw pod budowę Alei Trzech Wieszczów (1924), potem pod hotel "Cracovia" (1960), kino "Kijów" (1963) i wytyczenie ul. Kałuży (1972).

Stadion Cracovii i jego okolice w 2020 i 1925 roku
Stadion Cracovii i jego okolice w 2020 i 1925 roku

Kolebka futbolu

Gdyby ściany mogły mówić, to stadion Cracovii miałby o czym opowiadać. To niemy świadek historii polskiego futbolu. Nie mogło jednak być inaczej, bo długo był jedynym w kraju obiektem należącym do klubu sportowego. Dopiero po dwóch latach Cracovii dorównała Pogoń Lwów, a stadiony Wisły Kraków, Legii Warszawa czy Polonii Warszawa powstały dopiero dekadę później.

W parku gier Cracovii odbył się pierwszy mecz polskich drużyn w oficjalnych rozgrywkach w ramach struktur FIFA. 8 maja 1913 roku, na inaugurację mistrzostw Galicji, Cracovia pokonała Wisłę 2:1.

18 kwietnia 1920 gościł pierwszy oficjalny mecz po odzyskaniu niepodległości (Cracovia II - Wawel), a tydzień później zainaugurowano na nim pierwsze mistrzostwa Polski (Cracovia - Jutrzenka Kraków).

21 sierpnia 1921 roku był areną pierwszego meczu w ramach finałów mistrzostw Polski (Cracovia - Pogoń Lwów). Rok wcześniej premierową edycję rozgrywek przerwano przed finałami wskutek wojny polsko-bolszewickiej.

14 maja 1922 roku na stadionie Cracovii rozegrano mecz Polska - Węgry (0:3) - pierwsze spotkanie drużyny narodowej przed własną publicznością. 3 czerwca 1923 roku natomiast, w spotkaniu z Jugosławią (1:2), Józef Kałuża zdobył na nim pierwszą bramkę dla reprezentacji na ziemiach polskich.

Stadion Pasów ma też swoje miejsce w historii nowożytnej futbolu. Podczas Euro 2012 służył reprezentacji Włoch za obiekt treningowy, a w 2017 roku był głównym stadionem młodzieżowych mistrzostw Europy. Rozegrano na nim finał turnieju.

Fałszywy fakir i grób pod polem karnym

Historię stadionu Cracovii napisała jednak nie tylko piłka nożna, ale też przez niecodzienne zdarzenia, które nie miały miejsca nigdzie indziej. 14 stycznia 1928 roku niejaki Ben-Kuro, rzekomy indyjski fakir, postanowił... pogrzebać się żywcem pod boiskiem Pasów.

"Ilustrowany Kurier Codzienny" wyczyn ten nazwał "ponurym widowiskiem", który jednakże zgromadził na stadionie pewną widownię. Śmiałek został zakopany w drewnianej trumnie 2,5 metra pod ziemią. Miał w niej spędzić dobę, ale już po sześciu godzinach zaalarmował czuwających na powierzchni policjantów.

Przybyły na stadion lekarz stwierdził u niego stan częściowego uduszenia. Cudem ocalały Ben-Kuro okazał się fałszywym fakirem. Był Polakiem z północy kraju, który takimi happeningami zarabiał na życie. W Krakowie podobno pobił swój rekord w "treningu śmierci".

Być może jego próba lata później zainspirowała Zygmunta Nowakowskiego, aktora, reżysera i dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego, który chciał być pochowany w polu karnym na stadionie Pasów. Przebywający na emigracji od 1939 roku Nowakowski wyznał to "Liście do Krakowa" na falach "Radia Wolna Europa".

- Jeszcze chcę żyć w Krakowie i chcę koniecznie co niedziela chodzić na mecze Cracovii. Tutaj nie chodzę na mecze, bo co mi przyjdzie, że wygra jakiś Arsenal. Co innego Cracovia, zwłaszcza w spotkaniu z Wisłą. Ja to jeszcze muszę zobaczyć. A gdy mi przyjdzie ten świat rzucić, mam być pochowany nie gdzie indziej, tylko na polu karnym Cracovii. Po śmierci nawet będę bronił, bom krakowiak - mówił.

Bez prądu, ale z piorunami

Tęsknota Nowakowskiego do stadionu Cracovia była zrozumiana. To kibic Pasów i wiceprezes klubu przed wybuchem II WŚ. Jednak fakt, że Kałuży 1 sentymentem będzie darzył Bob Dylan, nie jest już tak oczywisty. I do 17 lipca 1994 legendarnemu muzykowi nie przyszłoby na myśl, że z niszczejącym wtedy stadionem będzie wiązał jakiekolwiek wspomnienie.

Dylan przyjechał do Krakowa w ramach trasy "Still On The Road 1994: Europe Summer Tour". Gdy wszedł na scenę, nad Krakowem rozpętała się burza z piorunami. Scena utonęła w wodzie mimo zadaszenia, woda zalewała sprzęt i koncert na chwilę przerwano.

To była pierwsza wizyta Amerykanina w Polsce i choć widownia nie była liczna, bo przy Kałuży 1 zjawiło się tylko ok. 4 tys. osób, Dylan wrócił na scenę, by dokończyć występ. Z gitarą akustyczną dał improwizowany koncert bez prądu. A w słynnym cyklu "MTV Unplugged" wystąpił dopiero pół roku później.

- To był najlepszy, metafizyczny show w moim życiu - mówił. Dla wielu krytyków krakowski występ Dylana jest jego najlepszym na żywo. Tamtego wieczoru na stadionie Cracovii nagrano dwa albumy: "Shelter From The Storm - Cracovia Football Stadium" i "Inside The Rain: Krakow 17 July 1994".

Pokolenia JPII

Nic jednak nie może się równać "Mszy Pojednania", która odbyła się 4 kwietnia 2005 roku. Dwa dni po śmierci Jana Pawła II, który był zdeklarowanym kibicem Cracovii, krakowski klub wyszedł z inicjatywą zorganizowania na swoim stadionie mszy świętej w intencji Papieża-Polaka.

Nabożeństwo, jedyne takie na świecie, miało być początkiem nowej ery w relacjach kibicowskich w mieście. Pod wpływem emocji związanych ze śmiercią papieża, zwaśnieni kibice, przede wszystkim Cracovii i Wisły, ale też Hutnika, zakopali topór wojenny i ramię w ramię uczestniczyli we mszy świętej.

Na obiekcie Cracovii zjawiło się blisko 30 tys. ludzi. Zajęli miejsca na płycie boiska, za nią i każdą wolną przestrzeń na koronie stadionu. Takiego oblężenia Kałuży 1 nigdy nie przeżyło. Do Krakowa przybyli też kibice m.in. Legii Warszawa, Ruchu Chorzów, Arki Gdynia, Lecha Poznań czy Jagiellonii Białystok.

W innych okolicznościach wyglądałoby to na mobilizację przed zadymą wszech czasów, tymczasem wszystko przebiegło bez zakłóceń. Nikomu nie spadł z głowy choćby włos. - Fakt, że tysiące fanów Wisły i Cracovii przebywało na jednym stadionie bez oddzielających ich kordonów policji, to najwyraźniej efekt pierwszej decyzji Papieża z drugiego świata - mówił Piotr Wawro, ówczesny prezes Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków.

Mszę celebrował kapelan Cracovii ks. Henryk Surma, prywatnie wujek Łukasza, rekordzisty ekstraklasy pod względem występów, i Filipa, dziennikarza Canal+ Sport. - Nie zmieniajmy serc w kamienie. Musi się w nas coś zmienić. Nie zawiedźmy Ojca - apelował.

Media nazywały "Mszę Pojednania" pierwszym cudem Jana Pawła II, ale pojednanie nie przetrwało. Chuligańskie akty agresji wróciły na ulice Krakowa już po kilku tygodniach, a wojna między bojówkami Cracovii i Wisły brutalizowała się z roku na rok.

Piętno fatalizmu

Obecna forma stadionu jest jego trzecim wcieleniem. Nikt tego nie pamięta, a mało kto o tym wie, ale na początku trybuna główna mieściła się od strony Błoń. Dziś, gdy mecze rozgrywane są popołudniami, ze stojącej po drugiej stronie boiska trybuny głównej możesz podziwiać zachód słońca nad Krakowem z Kopcem Kościuszki w kadrze.

Zachód słońca nad Krakowem widziany ze stadionu Cracovii
Zachód słońca nad Krakowem widziany ze stadionu Cracovii

W 1912 roku widok z trybuny głównej był jeszcze efektowniejszy, bo siedzący na niej kibice widzieli tylko boisko i... zamek królewski na Wawelu. "Widok z trybuny na zieloną, szeroką przestrzeń, z Wawelem na tle horyzontu, jest wprost prześliczny, równie pięknych ram nie posiada chyba żaden klub sportowy w Europie" - pisał "Czas".

Jerzy Pilch, znany pisarz i oddany kibic Cracovii, powtarza, że historia jego ukochanego klubu "naznaczona jest piętnem fatalizmu". Dotyczy to też stadionu, którego nie oszczędzali ani ludzie, ani siły natury. W 1912 roku park gier był wizytówką miasta, ale już trzy lata po otwarciu potrzebował generalnego remontu.

Drewniana. trybuna na stadionie Cracovii od strony Błoń
Drewniana. trybuna na stadionie Cracovii od strony Błoń

Po wybuchu I wojny światowej (1914) obiekt zajęło i zdewastowało wojsko. Swoje piętno na nim odcisnęła też II wojna światowa. We wrześniu 1939 spadła na niego jedna z bomb lotniczych, w trakcie okupacji pełnił najpierw rolę magazynu, a potem złomowiska.

Stadion Cracovii przeżył też ataki trzech z czterech żywiołów. Dwukrotnie (1915, 1925) nawiedziła go powódź, a w latach 1921 i 1935 mocno uszkodziły go huragany. Najwięcej szkód wyrządził jednak pożar z 16 grudnia 1963 roku. Ogień zaprószył się równocześnie w pięciu miejscach i całkowicie strawił zabytkową drewnianą trybunę.

Stadion doszczętnie spłonął, a jego odbudowała trwała ponad trzy lata. Milicja nie wykryła "nieznanych sprawców". Po odbudowaniu (1967) stadion przetrwał w niezmienionym kształcie, choć z małymi poprawkami, ponad cztery dekady.

Stadion Cracovii po huraganie w 1935 roku / fot. wikipasy.pl
Stadion Cracovii po huraganie w 1935 roku / fot. wikipasy.pl

W 1993 roku odświeżyli go... Świadkowie Jehowy. Znajdujący się w katastrofalnej kondycji finansowej klub zawarł z nimi umowę: mogli przeprowadzić na stadionie zgromadzenie, a w zamian za to wykonają prace remontowe. Wtedy stadion zyskał nowe ławki i betonową wylewkę na części korony stadionu.

W 2000 roku zniknął budynek klubowy. Niemiecki deweloper IVACO miał zbudować centrum handlowo-usługowe przy stadionie i parking podziemny. Po wyburzeniu budynku klubowego inwestycję wstrzymano i na 9 lat szatnie dla piłkarzy i inne pomieszczenia klubowe zostały przeniesione do prowizorycznych kontenerów.

Na gruntowną modernizację obiekt czekał aż do 2004 roku. Po awansie Cracovii do ekstraklasy, by przystosować stadion do wymogów licencyjnych, zadaszono część trybun, zburzono tor kolarski wzdłuż boiska i postawiono maszty oświetleniowe. Szatnie w baraczkach jednak zostały.

Budowa areny na miarę XXI wieku, która stoi dziś przy Kałuży 1, zaczęła się w 2009 roku od zrównania z ziemią starego stadionu, ale tym razem wszystko poszło zgodnie z planem. Obiekt powstał od zera w ekspresowym tempie - prace budowlane trwały tylko 14 miesięcy. Nowy stadion Cracovii został wzniesiony kosztem 156 mln zł.

Stadion Cracovii po modernizacji w 2005 roku. To jego przedostatnia forma / fot. wikipasy.pl
Stadion Cracovii po modernizacji w 2005 roku. To jego przedostatnia forma / fot. wikipasy.pl
Komentarze (1)
avatar
mario75
31.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Bo Cracovia to historia a Wisła dawno skisła :-)