To był piątek, 1 kwietnia 2005 roku. Z Watykanu docierały bardzo niepokojące wiadomości o stanie zdrowia Ojca Świętego i było jasne, że gdy nadejdzie najgorsze, ogłoszona zostanie żałoba narodowa i spotkania nie będą przez jakiś czas rozgrywane.
W ten piątkowy wieczór piłkarze na boisko wyszli i o godz. 20.00 sędzia Krzysztof Zdunek zagwizdał po raz pierwszy. W 10. minucie Radek Divecky dał "Portowcom" prowadzenie, a pod koniec pierwszej połowy, dokładnie w 39. minucie na trybunach nastąpiło poruszenie.
"Przerwij mecz!" - krzyczeli kibice, a jeden z nich wbiegł na boisko, by przekazać wiadomość arbitrowi. Ten przerwał zawody, następnie spiker podał, że Jan Paweł II już nie żyje i na twarzach części z 15 tys. osób na widowni pojawiły się łzy. Nikt jednak nie był niczego pewny. To nie były jeszcze czasy powszechnego dostępu do Internetu w telefonach komórkowych, a żadnego oficjalnego potwierdzenia tej tragicznej informacji nie było.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: świetny trening bramkarza na czas koronawirusa. Sam strzelał, sam bronił...
Sztaby obu drużyn konsultowały się z sędzią Zdunkiem i delegatem PZPN, a kibice zaczęli opuszczać trybuny. Po chwili arbiter oznajmił gwizdkiem, że to już koniec gry tego dnia, zaś spiker poprosił publiczność o spokojne opuszczenie obiektu. Kilkanaście tysięcy fanów zaintonowało Mazurka Dąbrowskiego, następnie rozeszli się do domów.
Jak się później okazało, decyzja o przerwaniu spotkania była przedwczesna. Jan Paweł II znajdował się w ciężkim stanie, lecz wciąż żył. Zmarł dopiero następnego dnia, w sobotę 2 kwietnia 2005 roku dokładnie o godz. 21.37.
W tamtej kolejce, w sobotę rozegrano mecze Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. - Wisła Płock (1:2) oraz Zagłębie Lubin - Legia Warszawa (0:0). Oba odbyły się przed faktyczną godziną śmierci Ojca Świętego. Pozostałe spotkania przełożono.
Mecz Lech - Pogoń dokończono 27 kwietnia 2005. Wznowiono go o godz. 18.39 od 39. minuty. Po kilku minutach pierwszej połowy zarządzono normalną przerwę, a potem już pełną drugą część. W niej "Kolejorzowi" - za sprawą Damiana Nawrocika - udało się doprowadzić do wyrównania i ostateczne padł remis 1:1.