Choć był najlepszym strzelcem Legii w sezonie 2018/2019, z warszawską drużyną Carlitos pożegnał się już na samym początku obecnych rozgrywek. We wrześniu ubiegłego roku Hiszpan opuścił Polskę, a sprawa jego odejścia wciąż jest zagadkowa.
Przypomnijmy, że napastnik został odstawiony na boczny tor przez trenera Aleksandara Vukovicia po pierwszych meczach sezonu. Serb wolał stawiać na Sandro Kulenovicia, który rozczarowywał. Podobnie jak cała drużyna, dlatego kibice domagali się powrotu Hiszpana do składu.
Vuković był jednak nieugięty, a we wrześniu Carlitos odszedł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dzisiaj snajper jest już zawodnikiem Panathinaikosu Ateny (więcej TUTAJ). W rozmowie z "Super Expressem" zdradził, że jego transfer do Al-Wahda Abu Zabi nie był jego decyzją.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Radosław Majdan szczerze o obniżkach pensji dla piłkarzy. "Sportowcy nie mają wyjścia. Kluby przestały zarabiać"
- Wszyscy wiedzą, że ja nie odszedłem z Legii z własnej woli, nie chciałem tego transferu. Zmusiły mnie do tego okoliczności - ocenił. Ze stołecznym klubem wiążą go jednak dobre wspomnienia. Które jest najlepsze?
- Gdy nie grałem, a kibice skandowali moje nazwisko na trybunach, okazując mi wielkie wsparcie. Pamiętam, gdy dziękowałem im za to po jednym ze spotkań. To było naprawdę niesamowite. To był moment, którego nigdy nie zapomnę - ujawnił.
Ze względu na pandemię koronawirusa Carlitos nie trenuje, podobnie jak reszta jego kolegów z szatni Panathinaikosu. Pozostały mu ćwiczenia w domu.
- Jak tylko to wszystko co złe się skończy, chcę znów pojawić się w Warszawie. Miejscu, które bardzo, bardzo polubiłem i którego nie chciałem opuszczać - podsumował.
Carlitos rozegrał w barwach Legii 53 mecze. Zdobył 21 bramek, zaliczył także siedem asyst.
Legia negocjuje z piłkarzami ws. obniżek pensji. Czytaj więcej--->>>