Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek PKO Ekstraklasy. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.
Sezon 1992/1993 przeszedł do historii głównie z racji wydarzeń na jego finiszu. Wcześniej jednak także było ciekawie, sportowo.
W tamtych czasach już w listopadzie boiska były grząskie, runda kończyła się miesiąc wcześniej niż obecnie. Na trzy kolejki przed zakończeniem pierwszej części sezonu do Krakowa na mecz z Hutnikiem przyjechał GKS Katowice.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 11-latek z Polski robi furorę w Barcelonie. Zobacz piękne gole Michała Żuka
Zawodnicy z Nowej Huty m.in. z Tomaszem Hajto w składzie walczyli o utrzymanie, gracze z Bukowej jak zwykle aspiracje mieli wysokie. Mecz odbywał się na "ciężkiej" murawie. Jako pierwsi gola zdobyli gospodarze. Kilka minut po zmianie stron gola strzelił Krzysztof Bukalski, który dopiero zaczynał swoją grę w ligowej elicie.
Katowiczanie po stracie gola zaatakowali i dość szybko wyrównali, a następnie po raz drugi trafili do bramki. Obydwa gole przeszły do historii polskiej piłki i są do dzisiaj wspominane. Można je łatwo znaleźć w internecie. W składzie GieKSy roiło się od piłkarskich gwiazd. Jedną z nich był reprezentacyjny obrońca Roman Szewczyk.
Defensor znany był z potężnych uderzeń, co pokazał w Krakowie. Pięć minut po bramce dla Hutnika Szewczyk uderzył z rzutu wolnego z ok. 40 metrów. Bramkarz gospodarzy Siergiej Szypowski był bez szans. W 69. minucie obrońca z rzutu wolnego przymierzył z niemal 50 metrów! To była prawdziwa bomba. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i spadła za linię bramkową. O takiej bramce w obecnych czasach mówiłoby się tygodniami. Podłamanych krakowian dobili w końcówce Krystian Szuster i Dariusz Wolny. W efekcie katowiczanie wygrali 4:1.
Na koniec rozgrywek GKS w tabeli ówczesnej I ligi zajął 8. miejsce, Hutnik zakończył rozgrywki tuż nad strefą spadkową. Katowiczanie awansowali do europejskich pucharów zdobywając Puchar Polski, w finale na Stadionie Śląskim po rzutach karnych pokonując rezerwy Ruchu Chorzów.
Roman Szewczyk latem wyjechał do Francji i przez trzy kolejne sezony z powodzeniem bronił barw FC Sochaux, później przeniósł się do Austrii Salzburg i spędził tam osiem sezonów. Grę w reprezentacji Polski Szewczyk zakończył w 1994 roku.
Czytaj także:
"Są trzy cienie, mają być cztery". W Katowicach zgasło światło. Zabrzanie obwinili Mariana Dziurowicza
Wielkie Derby Śląska na Stadionie Śląskim. Komplet widzów, wygrał Ruch, dla Górnika trafił selekcjoner