- DFL chce wznowić grę na początku maja i zakończyć sezon jeszcze w czerwcu. Zostało to ogłoszone już kilka dni temu, jest więc wielka nadzieja, że sezon się skończy. Ja również chciałbym takiego rozwiązania, bo wszystkie inne alternatywy, jak anulowanie rozgrywek czy uznanie obecnej tabeli za wiążącą, byłyby nieuczciwe i poważnie zakłóciłyby konkurencję sportową - powiedział WP SportoweFakty Daniel Neuhaus z publicznego radia "WDR".
Kontrowersji wokół tego pomysłu nie brakuje, lecz już podjęto pierwsze działania zmierzające do jego realizacji. - Od poniedziałku kluby wznawiają treningi i ten proces potrwa przez kilka dni. Na razie to będą małe grupy, bez starć jeden na jeden, by unikać kontaktu fizycznego. Podniesiono też standardy higieny. Czeka nas zapewne dużo dyskusji w kwestii ewentualnego ryzyka zakażenia piłkarzy, dlatego wznowienie rozgrywek można określić jako chwiejny kompromis - dodał.
Presja jest jednak ogromna. - Wywierają ją liga i kluby, ale trudno się dziwić, bo one też są pod presją. DFL opublikowała sprawozdanie, którego podstawowym przesłaniem jest informacja, że 13 z 36 klubów w dwóch najwyższych ligach zbankrutuje, jeśli sezon nie zostanie dokończony. Powody to oczywiście brak dochodów z praw telewizyjnych i sponsoringu. Gra bez publiczności nie jest aż tak dużym problemem, bo te przychody stanowią mniej niż 20 procent zarobku klubów. Bundesliga sobie bez nich poradzi. Gorzej może być z klubami niższych klas, albo innych dyscyplin - koszykówki lub piłki ręcznej - zaznaczył Neuhaus.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"
Co na to sami piłkarze? - Wielu ostatnio mówiło, że są ważniejsze rzeczy niż futbol. Część gwiazd przekazała pieniądze na walkę z koronawirusem, a w wielu klubach zawierano porozumienia dotyczące obniżek pensji. Jeśli jednak wsłuchamy się w wywiady z zawodnikami, to czuć, że chcieliby wrócić na boisko i zaakceptowaliby grę przy pustych trybunach. Oni doskonale wiedzą, jak ważne jest to dla bytu klubów, poza tym walczą też o swoje cele - mistrzostwo, utrzymanie czy awans - mówi niemiecki dziennikarz.
Najtrudniejszą sprawą pozostaje zapewnienie bezpieczeństwa - tak, by dostarczyć rozrywkę społeczeństwu, a jednocześnie nie narażać zdrowia piłkarzy i organizatorów meczów. - Wiadomo, że nie może dojść do zakażenia zawodników, dlatego konieczne jest regularne przeprowadzanie testów. Oblicza się, że potrzebne byłoby ich aż 20 tys. W całych Niemczech przeprowadza się ich dziennie 100 tys., co sprawia, że zawodnicy byliby posądzani o specjalne traktowanie. Dlatego propozycja DFL dotycząca wznowienia rozgrywek może być uznana za kontrowersyjną. Jako dziennikarz i wielki fan sportu popieram ten projekt, ale myślę, że byłoby właściwe, gdyby kluby zrewanżowały się społeczeństwu finansowym wsparciem na rzecz zwiększenia możliwości testowania w całych Niemczech - zakończył Neuhaus.
W Bundeslidze do rozegrania pozostało jeszcze dziewięć kolejek oraz jedno spotkanie zaległe (Werder Brema - Eintracht Frankfurt). Aktualnie liderem jest Bayern Monachium, który ma cztery punkty przewagi nad Borussią Dortmund.
Czytaj także:
Szymon Mierzyński: Życie w zawieszeniu musi się skończyć. Sport to także ogrom miejsc pracy (komentarz)
Dyrektor Warty Poznań: Rynek piłkarski się przedefiniuje, ale bez solidarności klubów na krótko