Szymon Mierzyński: Życie w zawieszeniu musi się skończyć. Sport to także ogrom miejsc pracy (komentarz)

Getty Images / Christof Koepsel/Bongarts / Na zdjęciu: stadion Signal Iduna Park
Getty Images / Christof Koepsel/Bongarts / Na zdjęciu: stadion Signal Iduna Park

Za kilka dni minie miesiąc od zawieszenia rozgrywek i większości działalności gospodarczych w związku z epidemią koronawirusa. Jak najszybszy powrót do normalnego życia jest koniecznością.

Sport to tylko jedna z gałęzi, która mocno cierpi na radykalnych obostrzeniach. O ile w pierwszych dniach tego postoju zrozumienie społecznie było wysokie, to teraz coraz bardziej widać irytację - spowodowaną przede wszystkim niepewnością o jutro i częścią zakazów, które zakrawają na absurd (zamykanie lasów).

Zawieszenie rozgrywek i konsekwencje za tym idące bywają bagatelizowane - całkowicie niesłusznie. Prezes Lecha Poznań Karol Klimczak podkreślał ostatnio, że przy organizacji jednego meczu jego klub wydaje na zewnątrz 250 tys. zł. To pieniądze, które trafiają do mniejszych firm świadczących usługi związane z pielęgnacją boisk, kateringiem, ochroną itd. W Niemczech z kolei wyliczono, że zawieszenie Bundesligi zachwieje 50 tys. miejsc pracy.

Mówimy tu tylko o jednej gałęzi gospodarki, a gdyby spojrzeć na całość, straty idą w miliardy. Moralizatorzy, którzy najchętniej karaliby obywateli nawet za wyjście na samotny spacer, przekonują, że zdrowie jest najważniejsze, a wszystko inne traci na znaczeniu. To błąd, tkwienie w wielotygodniowym zawieszeniu pogłębi recesję, spowoduje ogromny wzrost bezrobocia i ludzkie tragedie, których skala oddziaływania będzie nieporównywalna z zachorowalnością na COVID-19.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"

Dlatego powrót do normalnego życia, nawet obarczonego większym niż do tej pory reżimem sanitarnym, to konieczność - po to, byśmy za jakiś czas nie obudzili się w zrujnowanej rzeczywistości, z której będziemy wychodzić miesiącami, a w skrajnych przypadkach latami.

Sport czekają duże zmiany. Kibice w najbliższym czasie nie wrócą na trybuny, a wznowienie rozgrywek, przynajmniej w początkowym etapie, możliwe jest tylko bez udziału publiczności. Powrót do gry pozwoliłby jednak ruszyć na nowo wielu gałęziom gospodarki, a społeczeństwu, na siłę zamykanemu w domach, zyskać jakąkolwiek formę rozrywki - choćby w telewizji.

W trudnych czasach zarazy trzeba ważyć słowa, lecz jest wiele racji w twierdzeniu, że skutki zdrowotne epidemii odczują nieliczni, a gospodarcze - wszyscy. W takim właśnie kierunku teraz idziemy - nieprzemyślanym, destrukcyjnym, nie dbając o to, jak będzie wyglądać nasze życie za kilka miesięcy.

Szymon Mierzyński

Komentarze (0)