Właściciel SSC Napoli zrezygnował z pracy zdalnej 30 osób. Zostały one tymczasowo zwolnione z obowiązków i nie dostaną wynagrodzenia przynajmniej przez dwa miesiące. Wicemistrz Włoch jest pierwszym klubem w Serie A, który uderzył tak mocno w swoich pracowników administracyjnych. O decyzji Aurelio De Laurentiisa poinformował SportMediaSet.
Minął miesiąc od ostatniego meczu Serie A, więc kluby coraz poważniej odczuwają finansowe skutki kryzysu. Piłkarze we Włoszech wrócą do wspólnych treningów najwcześniej na początku maja, a w optymistycznym wariancie w końcówce tego samego miesiąca powalczą o punkty. Do tego czasu kluby będą ponosić dalsze straty, dlatego szukają oszczędności.
De Laurentiis próbuje dojść do porozumienia ze swoimi piłkarzami, którzy są na czele listy płac w Napoli. Wypracowanie warunków jest skomplikowane. Tym bardziej, że w tle pozostaje nierozwiązany problem kar nałożonych na zawodników po listopadowym buncie. Właściciel klubu domagał się 2,5 miliona euro od krnąbrnych piłkarzy, wśród których byli Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik.
Klub we Włoszech nie może podjąć jednostronnej decyzji o obniżce pensji zawodników. Nie wypracowano jeszcze systemowych rozwiązań w tej sprawie. Przykład harmonijnego i szybkiego porozumienia dał Juventus FC, w którym piłkarze zrzekli się wynagrodzeń za cztery miesiące. To jednak na razie wyjątkowy przypadek w Serie A.
Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską
Czytaj także: Mikel Arteta - tytan pracy ceniony przez największych w swoim fachu
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Piłkarze przeznaczyli fortunę na walkę z epidemią. "Ci wielcy stanęli na wysokości zadania"
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)