Koronawirus. Szczęsny, Lewandowski, Krychowiak, Glik i inni - reprezentanci Polski rezygnują z milionów

Getty Images / Jean Catuffe / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Getty Images / Jean Catuffe / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Od 10 do nawet 100 procent wynagrodzenia zrzekli się występujący w zagranicznych klubach reprezentanci Polski. Nie wszędzie jednak rozmowy o redukcjach odbyły się bezboleśnie. W klubie Damiana Kądziora nieudane negocjacje doprowadziły do rewolucji.

Pandemia SARS-CoV-2 zatrzymała świat futbolu w połowie marca. Przymusowa przerwa trwa dopiero miesiąc - krócej niż letnia przerwa między sezonami, ale była nieplanowana i piłkarski przemysł, jak każda inna sparaliżowana gałąź gospodarki, może boleśnie odczuć jej skutki.

Największe europejskie kluby przez zawieszenie rozgrywek bezpowrotnie tracą grube miliony euro z tytułu umów sponsorskich, przychodów z dnia meczowego i innych źródeł. By przetrwać kryzys, muszą szukać oszczędności, a te największe mogą znaleźć w pensjach piłkarzy, które pochłaniają od 50 do 90 proc. budżetów.

Gest Szczęsnego

FIFA kategorycznie odmówiła interwencji na tym polu i zostawiła negocjacje w sprawie redukcji wynagrodzenia zainteresowanym stronom. Na szczęście dla klubów, zawodnicy dobrze rozumieją sytuację, w jakiej koronawirus postawił ich pracodawców i godzą się na obniżki, by pomóc klubom zminimalizować ekonomiczne skutki pandemii.

ZOBACZ WIDEO: Jak piłka nożna będzie wyglądać po epidemii koronawirusa? "To bardzo poważnie zachwieje klubami"

Stosowne aneksy do umów podpisało już na przykład jedenastu występujących na co dzień za granicą reprezentantów Polski. Na niespotykany w świecie futbolu gest zdobyli się piłkarze Juventusu Turyn z Wojciechem Szczęsnym włącznie. Mistrzowie Włoch zrzekli się pensji za marzec, kwiecień, maj i czerwiec, dzięki czemu klub zaoszczędzi aż 90 mln euro.

- To nie była nasza oddolna inicjatywa. To była sugestia ze strony klubu, ale bardzo szybko została zaakceptowana. Nie było negocjacji i wojny między zawodnikami a klubem. Były współpraca i zrozumienie sytuacji - przyznał Szczęsny w rozmowie Eleven Sports.

Polski bramkarz w styczniu związał się ze Starą Damą nowym kontraktem, na mocy którego za każdy sezon ma otrzymywać 7 mln euro. To oznacza, że zrzekł się 2,31 mln euro, czyli ponad 10 mln zł. Żaden inny polski piłkarz nie zdobył się na takie finansowe poświęcenie.

Nagroda dla Klicha

Robert Lewandowski i inni gracze Bayernu Monachium zgodzili się na 20-proc. obniżkę wynagrodzenia do czasu wznowienia rozgrywek. W przypadku "Lewego", najlepiej zarabiającego polskiego piłkarza i najlepiej opłacanego zawodnika Bundesligi, mowa o ok. dwóch milionach złotych miesięcznie.

W Niemczech piłkarze wykazali się dużą empatią i w większości klubów zgodzili się na redukcję pensji jeszcze w marcu. W angielskiej Premier League natomiast trwa walka o każdego funta. Dopiero dwa kluby tej ligi porozumiały się z piłkarzami w sprawie oszczędności i w obu występują Polacy.

Jako pierwsi na ustępstwa zgodzili się zawodnicy Southampton FC. Jan Bednarek i jego koledzy przystali na zamrożenie części wynagrodzenia. Według "The Telegraph", mowa o 10 proc. - już to pozwoli klubowi wypłacać pozostałym pracownikom pełne wynagrodzenie.

W ślad za Świętymi poszli gracze West Ham United. Londyński klub w sobotę ogłosił, że Łukasz Fabiański i spółka zgodzili się na bezpowrotną obniżkę pensji. Angielskie media nie ustaliły jeszcze, z jak dużej części poborów zrezygnowali piłkarze Młotów, ale poruszają się w przedziale 10-30 proc. U Fabiańskiego to w takim razie od 27 do 81 tys. funtów miesięcznie.

Szybko z przełożonymi porozumieli się natomiast piłkarze II-ligowego Leeds United Mateusz Klich. Klub z Elland Road już 26 marca podał, że jego drużyna przystała na propozycję zamrożenia części wynagrodzeń. To tak ucieszyło Andreę Radrizzaniego, że właściciel Leeds United obiecał zawodnikom dwuprocentowe podwyżki, gdy sezon ruszy z powrotem i klub znów zacznie generować przychody. Więcej TUTAJ.

Na zapleczu Premier League występują też Krystian Bielik (Derby County) i Kamil Grosicki (West Bromwich Albion), ale ich kluby nie zwróciły się jeszcze do piłkarzy z prośbą o obniżkę wynagrodzeń. Organizator rozgrywek (English Football League) zaleca 30-proc. redukcję pensji, co grający dziś w Derby County Wayne Rooney nazwał "hańbą".

Glik na bezrobociu

W wyjątkowo trudnym położeniu znalazły się kluby francuskie, bo Canal+ już zapowiedział, że nie wypłaci im ostatniej transzy kontraktu za sezon 2019/20, czyli ponad 100 mln euro do podziału. AS Monaco skorzystało zatem z wprowadzonych przez rząd przepisów i wysłało Kamila Glika i resztę na tzw. częściowe bezrobocie.

Oznacza to, że zawodnicy dostaną 84 proc. dotychczasowej pensji. Zarabiający ok. 300 tys. euro miesięcznie Polak dostanie zatem 48 tys. euro mniej. Stratę częściowo zrekompensuje mu państwo, dopłacając miesięcznie 5,4 tys. euro, ale Glik i tak straci blisko 200 tys. zł za każdy miesiąc przestoju w rozgrywkach.

Przenosimy się na Wschód. Grzegorz Krychowiak i Maciej Rybus z Lokomotiwu Moskwa i Sebastian Szymański z Dynama Moskwa zgodzili się na 40-proc. obniżkę wynagrodzenia do czasu wznowienia sezonu. W Rosji przerwa ma trwać co najmniej do 31 maja, więc redukcja obejmie minimum 2,5 wypłaty. Jeśli wierzyć rosyjskim mediom, tylko na Krychowiaku Lokomotiw zaoszczędzi w tym czasie ok. 250 tys. euro.

Jacek Góralski w styczniu przeniósł się z Łudogorca Razgrad do Kajrata Ałmaty, bo Kazachowie zaproponowali mu kontrakt życia. Pierwszy reprezentant Polski z tamtejszej ligi za każdy sezon gry ma zarobić między 800 tys. a milion euro, ale w związku z epidemią ustalono, że począwszy od kwietnia, miesięczna pensja będzie obcięta o połowę. W jego przypadku to obniżka o ok. 30-40 tys. euro.

Także selekcjoner Jerzy Brzęczek i jego współpracownicy zgodzili się na redukcję wynagrodzenia. Od kwietnia do lipca włącznie będą pobierać tylko połowę pensji. - Decyzję podjęliśmy wspólnie, rozumiemy jaka jest sytuacja, że ludzie tracą firmy i pracę. Nikt nie widział w tym problemu - przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Radosław Gilewicz, asystent selekcjonera.

Włoski opór, rewolucja w Zagrzebiu

Juventus to na razie jedyny klub Serie A, który porozumiał się z piłkarzami w sprawie redukcji pensji. Na początku tygodnia pozostałe ustaliły, że obniżą wynagrodzenia o 1/6, jeśli sezon zostanie dokończony, lub o 1/3, gdyby nie udało się dograć rozgrywek. Związek zawodowy piłkarzy (AIC) nie przystał na tę propozycję i nazwał ją "haniebną i niedopuszczalną".

Każdy klub musi rozmawiać ze swoimi zawodnikami indywidualnie, ale negocjacje są trudne. Na przykład w Napoli piłkarze, w tym Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński, nie potrafią porozumieć się z Aurelio De Laurentiisem, co jest pokłosiem afery z listopada ubiegłego roku. Więcej TUTAJ.

Serie A to najbardziej spolonizowana liga w Europie. Z jej klubami związanych jest aż 7 aktualnych reprezentantów Polski. Poza Szczęsnym, Milikiem i Zielińskim także Bartosz Bereszyński i Karol Linetty z Sampdorii Genua oraz Arkadiusz Reca i Thiago Cionek ze SPAL 2013.

W Italii rozmowy przebiegają w cywilizowany sposób. W Dinamie Zagrzeb Damiana Kądziora sprzeciw doprowadził do rewolucji. Kierownictwo mistrza Chorwacji poprosiło piłkarzy i trenerów pierwszej drużyny o rezygnację z 1/3 zarobków do 30 września. Gdy spotkało się z odmową, zwolniło asystentów Nenada Bjelicy, próbując tym samym wymusić dymisję na byłym trenerze Lecha Poznań. Według chorwackich mediów gra toczy się o wysoką odprawę, której Dinamo nie będzie musiało wypłacić, gdy Bjelica sam odejdzie. Więcej TUTAJ. Pat trwa, a Kądziorowi i jego kolegom przełożeni zakneblowali usta.

Wolni od podobnych dylematów są na razie Tomasz Kędziora z Dynama Kijów i Przemysław Frankowski z Chicago Fire. Prezes wicemistrza Ukrainy Grigorij Surkis zadeklarował, że nie poprosi piłkarzy o zejście z kontraktów. - Wypłacę je w całości. Nie mam innego wyjścia - stwierdził były szef ukraińskiej federacji. W Major League Soccer natomiast o interesy piłkarzy dba skuteczny związek zawodowy, który na razie nie dopuścił do rozmów w sprawie redukcji zarobków.

Źródło artykułu: