Aleksander Alijew, były piłkarz Dynama Kijów, 28-krotny reprezentant Ukrainy najpierw powiedział to w marcu, teraz powtórzył: - Koronawirus to oszustwo. Media straszą ludzi. Jest wiele chorób, które nie są tak publiczne. A tu ktoś specjalnie ją wyciąga. Nie wiem dlaczego.
Tak się Alijew "nie boi" koronawirusa, że zrobił sobie test, który dał negatywny wynik. Tak się go "nie boi", że sam zachowuje wszelkie środki ostrożności, gdy spaceruje z psem.
Odpowiedział mu Siergiej Juran, były świetny zawodnik ZSRR, a potem Rosji. - On tego nie powiedział komuś w kuchni, ale wyraził się publicznie, w prasie. A skoro zabierasz głos, musisz być kompetentny. Alijew albo jest szalony, albo mogę mu poradzić, żeby dobrze zagryzł.
ZOBACZ WIDEO: Nasz dziennikarz na pierwszym froncie walki z koronawirusem. "To staje się rutyną"
To nie fejk
Koronawirusa na Ukrainie nikt sobie nie wymyślił, choć oficjalnie liczba zakażonych wynosi 3,7 tysiąca. To dwa razy mniej niż w Polsce i w ogóle bardzo mało, jeśli spojrzymy na kraje Europy zachodniej. Minister zdrowia Wiktor Liaszko kilka dni temu przewidywał, że największa fala potwierdzonych zakażeń przypadnie na piątek 17 kwietnia. Wszelkie wyliczenia, krzywe i diagramy są raczej optymistyczne, minister powiedział, że będzie świetnie, jeśli ostatecznie dotkniętych wirusem będzie mniej niż 2 procent 47-milionowej Ukrainy.
Polityk mówił o rosnącej liczbie testów. - Teraz możemy wykonywać ich 30 tysięcy tygodniowo. Ale zamierzamy rozszerzyć do 80 tysięcy testów tygodniowo.
- Na pewno w porównaniu z Europą nie ma u nas dziś tak wielu zakażonych, ale też dlatego, że mieliśmy mało testów. W takim obwodzie mikołajowskim (nad Morzem Czarnym) do niedawna nie potwierdzono jeszcze żadnej osoby z koronawirusem. Z drugiej strony przyjeżdżało mniej turystów z zagranicy, a i sami Ukraińcy podróżują po prostu mniej. Więc ryzyko infekcji też było mniejsze - mówi WP SportoweFakty Wadim Skiczko, komentator sportowy serwisu MEGOGO.
Granice państwa są zamknięte, co najmniej do 24 kwietnia Ukraińcy mają obowiązek izolacji. Chodzenie po ulicach dziś nie jest takie proste. Skiczko wylicza: - Bez maski nie wejdziesz do sklepu, jak nie masz przy sobie paszportu czy dowodu, to trafisz na policję. Najlepiej poruszać się samemu, chyba że jesteś z dziećmi. Złamanie 14-dniowej kwarantanny to kara 17 tysięcy hrywien (około 2,5 tys. złotych).
Dodatkowo w Kijowie transport miejski jest przeznaczony tylko dla pracowników wybranych zawodów. To zarządzenie mera miasta Witalija Kliczki. Były bokserski mistrz świata wagi ciężkiej organizacji WBC, IBO i WBO rządzi ukraińską stolicą od czerwca 2014 roku. Jego decyzją z autobusów mogą korzystać tylko pracownicy szpitali i innych placówek medycznych, sklepów, aptek, pracownicy zajmujący się utrzymaniem miejskiej infrastruktury, mundurowi.
- No tak, transport tak naprawdę nie pracuje, ale dziwne że cerkwie są otwarte. Ale tylko rosyjskie. Z jakiegoś powodu nie potrafią ich zamknąć - irytuje się dziennikarz sportowy.
Sport czeka
W jego działce - tak jak w całej Europie - na razie zastój. Koronawirusa na pewno miał koszykarz reprezentacji Wiaczesław Bobrow, ale on gra w Hiszpanii.
W środę sportowcy dostali od ministerstwa sportu zgodę na indywidualne treningi. Chodzi m.in. o olimpijczyków i paraolimpijczyków. Mogą biegać, chodzić, jeździć na rowerach - jeśli tylko będą robili to indywidualnie. Narzekali, że nie mogą ćwiczyć nawet w parkach i lasach.
- Czekamy do 24 kwietnia. A potem zobaczymy, co będzie z naszym sportem - mówi Wadim Skiczko.
- Słyszałem, że jeśli wszystko pójdzie dobrze i kwarantanna zostanie podtrzymana do końca kwietnia, to w pierwszej połowie maja będzie możliwe wznowienie ligi - mówi trener piłkarskiej drużyny FK Mariupol (8. miejsce) Aleksander Babicz.
Od początku pandemii koronawirusa na Ukrainie zmarło oficjalnie 108 osób. Środa 15 kwietnia była dniem z największym przyrostem zakażonych - 392 osób.
Wirus szaleje. A oni grają dalej! - Czytaj więcej
Stany muszą być Zjednoczone. Jak Tomek walczy w USA z zarazą - Czytaj więcej