Koronawirus. Norman Hunter zostawił po sobie ślad w historii polskiej piłki

Getty Images / WPA Pool / Pool / Na zdjęciu: Norman Hunter
Getty Images / WPA Pool / Pool / Na zdjęciu: Norman Hunter

W Leeds zmarł zarażony koronawirusem Norman Hunter. Dla współczesnych kibiców zawodnik niemal anonimowy, a przecież bez Normana Huntera nie byłoby wielkiej ery polskiej piłki. To jego błąd dał nam remis na Wembley w 1973 roku.

Było to tak. W 57. minucie piłkę stracił Grzegorz Lato. Ale Tony Currie "zakiwał się" i piłkę odebrał mu Henryk Kasperczak. Zagrał do przodu, ale pierwszy do futbolówki dopadł Norman Hunter. Zamiast wybić na aut, chciał okiwać Latę. Polak był szybszy, zagrał do Jana Domarskiego a ten strzelił najsłynniejszą bramkę w historii polskiej piłki. Polska zremisowała z Anglią na Wembley 1:1.

Zmarły w piątek Hunter był w tamtym czasie obrońcą bardzo wysokiej klasy. W rozmowie z gazetą "Daily Mirror" tak opisywał go Włodzimierz Lubański: "Norman Hunter, poza kilkoma brudnymi faulami, które popełnia w każdym meczu, to zdecydowanie jeden z trzech najlepszych obrońców w Europie."

Obok Martina Peteresa to właśnie on miał być filarem drużyny Sir Alfa Ramseya. Anglicy uważali w tamtym czasie, że mają drużynę, która jest w stanie powtórzyć sukces kolegów sprzed 7 lat i zdobyć mistrzostwo świata. Hunter zresztą był w składzie ekipy, która sięgnęła po tytuł mistrzowski w 1966 roku, choć na boisko nie wyszedł. Gdy Anglicy wylosowali w eliminacjach Polskę i Walię, byli pewni awansu.

ZOBACZ WIDEO: Zakażony koronawirusem sportowiec ostrzega chorych. "To rozwala psychikę"

- Tu dwa punkty, tu dwa... w sumie liczyliśmy na osiem. A jakżeby inaczej? - śmiał się Hunter, gdy w 2008 roku wraz z drugim dziennikarzem Piotrem Żelaznym, odwiedziłem go w jego domu na przedmieściach Leeds.

Zagrał ponad 500 meczów dla Leeds, a jednak został zapamiętany z dwóch rzeczy. Pierwszą jest pseudonim: "Bite yer legs", co oznacza "Gryzie Twoje nogi". Drugą była właśnie bramka z Polakami, przez którą został przeklęty.

Hunter rzadko oglądał cały mecz z Polską. W 1. połowie nawet nie dotknął piłki, bo Polacy rzadko przekraczali linię środkową. Włączał taśmę w 56. minucie i czekał. Zaraz pod jego nogi trafi piłka wykopana przez Henryka Kasperczaka. - Przyjmuję ją i chcę przełożyć na lewą nogę, bo prawą mam nie najlepszą... to był błąd. Powinienem wykopać tę cholerną piłkę - wspominał Hunter. To błąd, który jego i reprezentację Anglii kosztował sporo. - Ależ Lato był szybki - Hunter nie mógł uwierzyć jeszcze wiele lat później.

Oczywiście swoje zrobił Peter Shilton, który puścił prosty strzał Domarskiego. A Hunter? Sam sobie zawdzięczał wątpliwą sławę.

- Schodziłem ostatni do szatni. Na murawę wybiegli już dziennikarze. Dopadli mnie i zadają pytania. No to wypaliłem, że to moja wina. Następnego dnia wszystkie gazety to podchwyciły. A mogłem powiedzieć, że to wina Petera - śmieje się Hunter. - A na poważnie, trzeba było przejść obok i do tematu wrócić następnego dnia. Najpierw wszystko przemyśleć.

To był początek jego kłopotów. Kibice wszędzie na świecie są tacy sami.

- Przez dwa sezony miałem "jazdę" na stadionach. Leeds wtedy był najmocniejszy w lidze, więc i tak wszyscy byli przeciw nam. Ale od tego meczu zaczęło się. Gdzie tylko nie pojechaliśmy, wszyscy krzyczeli: "Hunter przegrał mistrzostwa świata!" (Hunter lost the World Cup!) - opowiadał.

Dla Polaków winnym porażki Anglików był Shilton, dla Anglików Hunter. Oczywiście najważniejsze było to, że błąd zaczął wielką erę polskiego futbolu.

Hunter na zawsze został klubową legendą, komentował mecze Leeds United w miejscowym radiu, mimo że miał problemy ze słuchem. W ubikacji jego domu wisiało wspólne zdjęcie z królem futbolu, Pele.

- A dlaczego w ubikacji a nie w salonie? - zapytałem.
Norman zaczął się śmiać: - To proste, do ubikacji wszyscy wchodzą.

ZOBACZ: Grzegorz Lato - upadek króla futbolu

ZOBACZ: Jan Tomaszewski - ukochany klaun Polaków

Źródło artykułu: