Daniel Kokosiński zdradza, co zyskał w "Klubie Kokosa". "Mam dwa mieszkania i trzy działki"

Przez dwa i pół roku Daniel Kokosiński musiał trenować indywidualnie w Polonii Warszawa. Piłkarz jednak się nie ugiął, a Józef Wojciechowski musiał mu płacić 20 tys. zł miesięcznie. Dzięki temu nieźle się ustawił.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Daniel Kokosiński (z prawej) WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Daniel Kokosiński (z prawej)
Daniel Kokosiński przez pewien czas był najpopularniejszym piłkarzem w polskiej Ekstraklasie, choć prawie w ogóle w niej nie grał. Obrońca podpadł Józefowi Wojciechowskiemu  i został odstawiony od pierwszej drużyny Polonii Warszawa. Następnie stworzono mu tzw. "Klub Kokosa".

Piłkarz trenował indywidualnie przez dwa i pół roku. Miał być straszakiem dla innych graczy, którzy nie chcieli zrzec się pensji. Pozostali, gdy trafiali do "Klubu Kokosa" szybko zgadzali się na warunki Wojciechowskiego i niedługo później odchodzili z klubu. W przypadku Kokosińskiego było inaczej.

Po latach 34-latek przyznaje, że miał chwile kryzysu. Ostatecznie dobrze na tym wyszedł, bo dzięki zawziętości ustawił sobie życie.

ZOBACZ WIDEO: Powrót PKO Ekstraklasy namiastką normalności. "Piłka nożna ma duży oddźwięk w społeczeństwie"

- Gdyby nie tamta sytuacja, to może nie nauczyłbym się czegoś? Grałbym sobie w tej pierwszej lidze, stać by mnie było na zegarek, lepszy ciuch i średniej klasy samochód, jednak pewnie nic bym nie odłożył. A tak mam dwa mieszkania i trzy działki budowlane - przyznaje w "Przeglądzie Sportowym".

Piłkarz musiał trenować sam. Ćwiczył w parku albo musiał biegać po schodach. Czasami na moment dołączał do niego inny zawodnik, który podpadł Wojciechowskiemu. Tak było na przykład z Euzebiuszem Smolarkiem. Były reprezentant Polski jednak szybko się dogadał ws. odejścia, a Kokosiński znowu został sam. Wtedy przeżywał najtrudniejsze chwile.

- Ebi dostał pewną sumę pieniędzy i odszedł. Moja sytuacja też się zmieniła: zamiast dwa razy dziennie po półtorej godziny, musiałem trenować dwa razy po dwie i pół godziny! To był chyba najgorszy moment, wówczas miałem chyba największy kryzys. Nawet nie chce mi się teraz o tym mówić, ale nie miałem ochoty wstawać z łóżka - opowiada.

"Kokos" ostatecznie wypełnił kontrakt i klub wypłacił mu wszystkie pieniądze. Co ciekawe, za ostatnie pięć miesięcy zapłacił mu Ireneusz Król, który zasłynął tym, że w Polonii prawie nikomu nie płacił.

Lukas Podolski trafi do Górnika Zabrze w innej roli? "Chcę pomóc nie tylko na boisku" >>

FIFPro potępia PZPN w sprawie nowych regulacji >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×