Fortuna I Liga. Czarne chmury nad Radomiakiem Radom. Co z licencją klubu?

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: piłkarze Radomiaka Radom
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: piłkarze Radomiaka Radom

Do 30 kwietnia Radomiak Radom miał uregulować wszystkie zaległości finansowe z poprzednich lat, by móc otrzymać licencję na grę w Fortuna I Lidze w przyszłym sezonie. Znaków zapytania wokół klubu jest coraz więcej.

Klub z Mazowsza aktualnie zajmuje czwarte miejsce w tabeli zaplecza PKO Ekstraklasy. Niektórzy widzą nawet w tej ekipie kandydata do awansu do elity. Problem w tym, że nie wiadomo, czy Radomiak otrzyma licencję na grę nie tyle na pierwszym, co na drugim poziomie rozgrywkowym w nowym sezonie. Wszystko przez zaległości finansowe ciągnące się latami.

Jak informuje radomski portal cozadzien.pl, lista tych, którym radomski klub zalega z wypłatami jest długa, a zobowiązania sięgają kilku poprzednich lat. Zawodnicy często podpisują ugody, a gdy później próbują nawiązać kontakt, by uregulować dług, odbijają się od ściany.

Nie wyszli na sparing

Przymykanie oczu piłkarzy na długi miało skończyć się wraz ze styczniowym protestem zawodników, którzy nie wyszli na sparing z Puszczą Niepołomice. Władze klubu z prezesem Sławomirem Stempniewskim na czele problemom finansowym zaprzeczają, choć wersja niektórych piłkarzy, na przykład Michała Suchanka czy Rafała Makowskiego jest zupełnie inna. Ten drugi przyznał to w wywiadzie dla 2x45.info.

ZOBACZ WIDEO: Powrót PKO Ekstraklasy namiastką normalności. "Piłka nożna ma duży oddźwięk w społeczeństwie"

- Kwestia finansowa przewija się już praktycznie w każdym klubie ligowym. Choć bardzo byśmy chcieli, to nie uciekniemy od tego tematu. Generalnie kłopoty finansowe czy opóźnienia w przelewach były tłumaczone tym, że w zespole doszło do zmian właścicielskich. W związku z tym chcieliśmy wiedzieć na czym stoimy, z kim mamy teraz rozmawiać w klubie i z kim kontaktować się w określonych sprawach - mówił Makowski, który zaznaczył później, że "wszystko jest już załatwione".

Według informacji portalu weszlo.com wciąż piłkarze nie otrzymali premii za awans do Fortuna I ligi, a przecież drużyna awansowała do niej niemal rok temu. Sytuacja zrobiła się gorąca, gdy w związku z epidemią koronawirusa Radomiak musiał renegocjować umowy z zawodnikami. Ci mieli się zgodzić, ale pod warunkiem, że zaległości wobec nich zostaną uregulowane.

Później jeszcze miało się okazać, że dokumenty, które otrzymali zawodnicy, nie zawierają indywidualnych ustaleń, ale zapisano w nich odroczenie płatności do lata, czego wcześniej z nimi nie ustalano. Stąd nie było im spieszno do podpisywania ugód, a to jest jednym z warunków, by Radomiak Radom mógł otrzymać licencję na grę w Fortuna I Lidze w kolejnym sezonie.

"Jeśli piłkarze wrócą do gry, spróbujemy pomóc klubowi"

O ile w poprzednich latach w jakiś sposób licencję udało się uzyskać, o tyle teraz kryzys związany z COViD 19 sprawił, że miejskich dotacji na sport może w ogóle nie być. Ostatnio magistrat pompował w Radomiaka około 2 milionów złotych rocznie na zasadzie stypendiów, ale teraz zawiesił wsparcie.

- Mam swoje zdanie i myślę, że nie wszystkim się ono spodoba. Nie chciałem podejmować decyzji do momentu, w którym nie było wiadomo, że rozgrywki dokończymy. Okazało się, że mamy stypendia zabrane, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że dokończymy ligę nie mając podstaw finansowych. Wychodzi na to, że wrócimy do gry pod koniec maja, a pozostaniemy bez wynagrodzeń - powiedział na antenie Telewizji Dami trener Dariusz Banasik.

Czarne chmury nad klubem zaczęły gromadzić się coraz gęściej. Władze miasta deklarują jednak inną formę pomocy.

- Jeśli piłkarze wrócą na boisko, będziemy rozmawiać, jak Radomiakowi pomóc. Nie po to wspólnie pracowaliśmy na sukces, jakim niewątpliwie jest awans do Fortuna I Ligi, ale trzeba mieć świadomość, że nie będzie to wypłacenie stypendiów za maj i czerwiec, bo to jest po prostu niemożliwe. Na razie jest zbyt wcześnie, by mówić, jaka to będzie pomoc i w jakiej formie - odpowiedział Mateusz Tyczyński, dyrektor kancelarii prezydenta Radomia.

Być może finansową dziurę udałoby się zasypać pieniędzmi z praw telewizyjnych do PKO Ekstraklasy, ale biorąc pod uwagę to, jak sytuacja prezentowała się w poprzednich latach, osoby śledzące Radomiaka z bliska, mają duże wątpliwości. Prezes Stempniewski telefonów od dziennikarzy nie odbiera. Nie wiadomo też, czy ma plan na uratowanie klubu od bankructwa.

Od deadline'u mija niemal druga doba. Na razie brak oficjalnych informacji od klubu, a nawet przecieków. Brak licencji może być poważnym krokiem ku upadkowi klubu ze 110-letnią tradycją.

Czytaj też: 

Marek Wawrzynowski: Koronawirus spowoduje, że samorządy ograniczą finansowanie klubów. Będzie rzeź (felieton)

Fortuna I liga. Oficjalnie: Krzysztof Dębek trenerem Zagłębia Sosnowiec

Komentarze (0)