W poniedziałek odbyły się masowe badania osób (ok. 800) z list izolacyjnych klubów PKO Ekstraklasy na obecność koronawirusa. Pierwsze polegały na przeprowadzeniu testów przesiewowych wykrywających obecność przeciwciał anty-SARS-CoV-2. To one wywołały najwięcej zamieszania.
Najpierw kraj obiegła wiadomość, że Ekstraklasa SA wstrzymała możliwość wznowienia treningów. Przyczyny nie podano, więc wzbudziło to obawy, że plan dotyczący kontynuowania sezonu jest zagrożony. Szybko okazało się jednak, że powodem było jedynie oczekiwanie na komplet badań.
Gdy te ujrzały światło dzienne, pojawiły się jednak kolejne wątpliwości, ponieważ w kilkudziesięciu przypadkach potrzebne było przeprowadzenie badań pogłębionych: na podstawie wymazu z nosogardzieli. Dopiero one mogły jednoznacznie określić, czy ktoś jest chory na COVID-19. Okazało się, że wszyscy, których pierwsze wyniki wzbudzały wątpliwości, są zdrowi.
ZOBACZ WIDEO: Powrót PKO Ekstraklasy namiastką normalności. "Piłka nożna ma duży oddźwięk w społeczeństwie"
Nie oznacza to jednak, że nawet jeżeli teraz są wszyscy zdrowi, to pozostaną takimi do wznowienia sezonu. - To są młodzi ludzie, w ich przypadku liczymy się z tym, że nie będzie ciężkich przypadków. Ale nawet najlepszy zawodnik może złapać wirusa i będzie izolowany, a cała drużyna pójdzie na kwarantannę na dwa tygodnie. I testy wykonane przed meczem temu nie zapobiegną - mówił nam znany immunolog dr Paweł Grzesiowski (całość TUTAJ).
Na razie nic nie stoi na przeszkodzie, by 29 maja liga znów ruszyła i PZPN oraz Ekstraklasa SA potwierdziły to oficjalnym komunikatem. Wszelkie głosy zaniepokojenia i znaki zapytania wynikały bardziej z dezinformacji lub braku zrozumienia poszczególnych działań, aniżeli z faktycznych niebezpieczeństw.
- To, że wysyłamy kogoś na badania pogłębione, nie oznacza, że był lub jest chory. Chcemy mieć pewność, że wszyscy zawodnicy i pracownicy klubów, których przebadaliśmy, są zdrowi. To jest najważniejsze - mówił profesor Krzysztof Pawlaczyk, członek komisji medycznej PZPN cytowany przez oficjalną stronę ligi.
Wraz z upływem czasu oraz napływaniem kolejnych wyników pogłębionych badań te słowa się potwierdzały. Kolejne kluby otrzymywały zgodę na treningi w 14-osobowych grupach. Najdłużej czekały Lechia Gdańsk oraz Korona Kielce. Pierwszy z klubów zgodę otrzymał w środę wieczorem, kielczanie zaś domknęli stawkę w czwartek rano.
Oznacza to, że na ten moment wszystko idzie zgodnie z planem. Do 9 maja zespoły mogą trenować w grupach 14-osobowych, a od 10 maja w treningach będzie mogło brać udział 25 zawodników. To w zasadzie powrót do stanu sprzed epidemii. Eksperci ostrzegają jednak, że powrót do gry może przyczynić się do wzrostu zakażeń.
- To absolutnie jasne, że musimy uruchamiać gospodarkę i różne dziedziny życia, w tym sport. Tylko nie róbmy ludziom wody z mózgu, mówiąc, że to nie zwiększy liczby zakażeń. W przypadku sportu wystarczyłoby powiedzieć, że jesteśmy na to przygotowani - przyznał dr Grzesiowski.
Piłkarze przekonują natomiast, że są gotowi na powrót do gry. - Jesteśmy przygotowani fizycznie. Sumiennie trenowaliśmy 4-5 razy w tygodniu po godzinie, czasami dłużej. Pod tym względem jesteśmy przygotowani. Mało było jednak kontaktów z piłką, zajęć na boisku. Dopiero teraz mamy na to czas - powiedział nam Michał Buchalik z Wisły Kraków.
- To była przerwa dłuższa niż nasze urlopy wakacyjne, ale myślę, że każdy z nas miał świadomość tego, że im dłużej ona trwa, tym trzeba więcej pracować we własnym zakresie, żeby ciało jak najmniej odczuło tę długą rozłąkę. To było wolne tylko na niby. Myślę, że po krótkim wprowadzeniu będziemy w stanie wejść na wysokie obroty i przygotować się do tego maratonu - to z kolei komentarz Bartosza Rymaniaka z Piasta Gliwice.
Wątpliwości co do wznowienia rozgrywek nie ma natomiast Zbigniew Boniek. Na łamach "Przeglądu Sportowego" prezes PZPN przekonywał, że piłkarze to szczególnie uprzywilejowana grupa społeczna, która nie jest szczególnie narażona na skutki zakażenia koronawirusem.
- Nawet teraz, kiedy wracają do aktywności, są badani. Jeśli pojawią się wątpliwości, wykonany zostanie kolejny test. Niech to ich gladiatorstwo nie będzie tylko na tatuażach, niech Rambo wyjdzie z piłkarzy w życiu. Mają obok siebie grupę medyczną, która jest po to, by ich jak najlepiej zabezpieczyć, bo nikt nie chce podejmować najmniejszego ryzyka. Niech pokażą, że są piłkarzami i gladiatorami - rzucił wyzwanie zawodnikom Boniek.
Czytaj także:
- Serie A. Piotr Zieliński wciąż czeka na nowy kontrakt. Klauzula odstępnego kością niezgody
- Premier League wprowadzi liczne zakazy. Piłkarze nie będą mogli wymieniać się koszulkami i razem świętować