Zalecenia ligi są proste, jeśli chodzi o kwestie dystansu: należy unikać kontaktu fizycznego. Przede meczem zawodnicy wychodzą tunelem w maskach, a na murawie nie ma tradycyjnego powitania przez uścisk dłoni czy zdjęć grupowych.
Zaleca się też dystans podczas celebrowania bramek. Za nieprzestrzeganie zasad sanitarnych kar nie będzie, ale kibicom wcale się to nie podobało i w mediach społecznościowych szybko zwrócono uwagę na zachowanie Dedrycka Boyaty i Marko Grujicia. Ten pierwszy postanowił pocałować kolegę po jednej z bramek, a fotka obiegła internet.
Reszta zespołu także nie była ostrożna. Tłumaczyć się próbował Vedad Ibisević, który nieco niespodziewanie pojawił się w wyjściowej jedenastce. Zapłacił za to Krzysztof Piątek, któremu w udziale przypadło zaledwie kilka minut na boisku.
ZOBACZ WIDEO: Jaka sytuacja panuje w klubie Krzysztofa Piątka? Asystent Jerzego Brzęczka: "Krzysiek cierpi"
- Długo czekaliśmy na pozwolenie na wznowienie Bundesligi. Potem w końcu się spotkaliśmy, a ja mogłem zagrać. W takich chwilach, kiedy jest się napastnikiem, zdobywa się bramkę, trudno jest o kontrolowanie emocji. Przepraszam, że tego nie zrobiłem, ale jesteśmy zapalonymi piłkarzami, a nie robotami - tłumaczył cytowany przez oficjalną stronę Herthy Berlin.
Triumf nad Hoffenheim był udanym debiutem dla trenera Bruno Labbadii, który w przerwie objął to stanowisko. - Ten czas był dla mnie dobry, pod okiem nowego szkoleniowca zadbaliśmy o kondycję. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo wszystko funkcjonowało dobrze. Bardzo się cieszę, że mogłem zagrać - dodał piłkarz.
Następny mecz Hertha rozegra z 1.FC Union Berlin.
Czytaj też:
Tabela Bundesligi. Gladbach zrzuca RB Lipsk z podium, Dortmund tuż za Bayernem
Bundesliga. Hoffenheim - Hertha. Piłkarz z drużyny Piątka złamał zasady. Pocałował swojego kolegę