Bundesliga. Union Berlin - Bayern Monachium. Rafał Gikiewicz: Robert Lewandowski strzela jak profesor
- Nie ma obronionych rzutów karnych - są tylko źle strzelone, a Robert Lewandowski strzela je jak profesor. Trudno, nie udało się - mówi Rafał Gikiewicz. W niedzielę bramkarz Unionu Berlin skapitulował po uderzeniu rodaka z jedenastu metrów.
- Myślałem, że uderzy w środek bramki - przyznał bramkarz na antenie Eleven Sports. - Spodziewałem się, że zrobi ten swój naskok, wyczeka i chciałem zaczekać jak najdłużej, ale on strzela te rzuty karne jak profesor. Strzelił delikatnie w lewo, przeniosłem ciężar ciała na prawą stronę i nie byłem już w stanie szybko się zgiąć i rzucić w lewy dolny róg - wyjaśnił Gikiewicz.
Bramkarz Unionu nie ma do siebie pretensji, że nie udało mu się obronić strzału rodaka: - Nie ma obronionych rzutów karnych - są tylko źle strzelone. Jak się z jedenastu metrów uderzy nie za mocno, ale precyzyjnie, to bramkarz jest bez szans. Statystyka rzutów karnych Lewandowskiego w Bundeslidze robi wrażenie. Trudno, nie udało się.
ZOBACZ WIDEO: Dawid Kownacki będzie miał problem z dostosowaniem się do wytycznych ligi ws. koronawirusa. "Czasem porywa cię fantazja"Po wznowieniu sezonu mecze Bundesligi rozgrywane są bez udziału publiczności. Dla Gikiewicza gra przy pustych trybunach nie jest jednak żadną nowością: - Jak miałem 17 albo 18 lat i grałem w czwartej, piątej lidze, to też nikt nie przychodził na stadion i nikt mnie nie oglądał. Różnica była taka, że spełniam swoje marzenie i gram przeciwko najlepszym zawodnikom na świecie.
- Przed meczem tylko było dziwnie, bo bez kibiców na rozgrzewce samemu trzeba było sobie dodawać adrenaliny, ale od pierwszej minuty jesteś skupiony na meczu i nie przejmujesz się brakiem kibiców. Ja się cieszyłem, że wraca Bundesliga, że mogę grać - widziałem same plusy. Szkoda, że przegraliśmy - zakończył bramkarz Unionu Berlin.
Czytaj również:
Wawrzynowski: Sport prowadzi z koronawirusem
"Lewy" zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców