W niedzielnym meczu 26. kolejki z Unionem Berlin (2:0) Robert Lewandowski zdobył swoją 26. bramkę w tym sezonie. Polak zmierza po kolejny tytuł króla strzelców Bundesligi.
Po meczu z Unionem licznik trafień Lewandowskiego w tym sezonie wskazuje już 40. To piąty z rzędu sezon, w którym "Lewy" zgromadził taki dorobek. W XXI wieku taka seria udała się tylko Lionelowi Messiemu i Cristiano Ronaldo.
- Można powiedzieć, że drapieżnik znów upolował. Lewandowski czekał na gola 86 dni, ale tylko dlatego, że miał kontuzję i nastała przerwa z powodu pandemii - pisze w felietonie dla "PS" Mateusz Borek.
ZOBACZ WIDEO: Jaka sytuacja panuje w klubie Krzysztofa Piątka? Asystent Jerzego Brzęczka: "Krzysiek cierpi"
Polak rozgrywa sezon życia i do wyrównania osobistego rekordu brakuje mu już tylko czterech trafień. "Lewy" celuje nie tylko w koronę króla strzelców i życiowy rekord. Chce też co najmniej powtórzyć wspomniany wyczyn Muellera sprzed 48 lat (40 bramek).
Borek nie wierzy jednak w to, że Polakowi uda się wyrównać osiągnięcie legendarnego napastnika. - Niestety nie mam wrażenia, by zespół grał tak, aby Polak zrobił coś niezwykłego. Piłkarze Bayernu wyglądali w meczu z Unionem tak, jakby wpłynęła na nich atmosfera pobliskiego lasu. Grali wolno, przewidywalnie - uważa Borek.
- Robertowi zostało osiem meczów, by przejść do historii. Teoretycznie jest to możliwe. A praktycznie? Myślę, że to zadanie jest tak trudne, jak medal na mistrzostwach Europy w 2021 roku - przyznaje znany komentator sportowy.
Zobacz także:
Rusza karuzela transferowa. Czas na pierwsze ruchy
Propozycje złożone. Stelmet Enea BC chce utrzymać mistrzowski skład
Aaron Cel: Powrót sportu oznaką normalności. Chciałbym zostać w Polskim Cukrze