Krzysztof Sędzicki: W III lidze opłaca się walczyć raz na cztery lata (KOMENTARZ)

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: mecz Legii II Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: mecz Legii II Warszawa

Epidemia koronawirusa sprawiła, że musieliśmy pójść na wiele kompromisów. Ale w przypadku dwóch grup III ligi górę nad kompromisem wziął interes jednej ze stron. Niestety, nie pierwszy raz.

Zdaję sobie sprawę, że temat rozgrywek III ligi, czyli czwartego poziomu rozgrywkowego w kraju pewnie nie wzbudzał dotąd aż tak wielkiego zainteresowania, ale okazuje się, że na głodzie piłki, której brakowało nam przez ponad dwa miesiące, zaczęliśmy spoglądać również w tamtym kierunku. Lubelski i Warmińsko-Mazurski Związek Piłki Nożnej chyba o tym zapomniały.

Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że sprawy awansu Motoru Lublin i Sokoła Ostróda kosztem odpowiednio Hutnika Kraków oraz Legii II Warszawa są oczywiście różne, ale łączy je jedno: kontrowersja i faworyzowanie swoich. To ostatnie, w opinii wielu nie jest niczym nowym, o czym pod koniec.

Liczba pojedyncza czy liczba mnoga?

W epoce przedwirusowej powołałbym się na powiedzenie, że "nie zmienia się reguł w trakcie gry". Ale już wiemy, że tak nie jest, bo także na najwyższym szczeblu rozgrywkowym pojawił się zapis o możliwości zakończenia gry w każdym momencie. Powiedzmy, że to jeszcze da się usprawiedliwić wyjątkowością sytuacji, choć gdzieś z tyłu głowy było, że może to prowadzić do niebezpiecznych precedensów. I doprowadziło.

ZOBACZ WIDEO: #dziejsięwsporcie: co za przyjęcie piłki przez młodego Ukraińca! Nagranie podbija internet

Za każdym razem, gdy rozmawiam z członkami zarządu PZPN, podkreślają oni, że idealnego rozwiązania w tym przypadku nie ma, bo żadne nie będzie sprawiedliwe. Ale chodzi o to, by było jak najmniej poszkodowanych. Po prostu nie byliśmy przygotowani na to, że wydarzy się rzecz tak poważna, że rozgrywek nie da się dokończyć. Ostatni raz - z wiadomych względów - taka sytuacja miała miejsce w 1939 roku.

W grupie 4. (lubelsko-świętokrzysko-małopolsko-podkarpackiej) mamy jednak do czynienia z ogromnym szwindlem i dwulicowością. Bo jak inaczej określić tłumaczenie Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, że "miał prawo do takiej interpretacji przepisów"? Trochę w myśl zasady: "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?".

Pewnie, można interpretować (słowo klucz) "liczbę rozegranych meczów" jako liczbę mnogą, ale w tym przypadku "liczba meczów" wyniosła jeden. To są podstawy logiki oraz algorytmiki. Prosty algorytm, który językiem matematycznym brzmiałby: "jeśli zespoły rozegrały ze sobą liczbę meczów różną od zera, ten punkt regulaminu należy zastosować".

Regulamin rzecz święta/świetna*

Z przykrością też słucha się tłumaczenie o kurczowym trzymaniu się regulaminu, który zmienia się jedną uchwałą kilka dni wcześniej. A ten nie przewiduje organizacji meczu (lub dwumeczu) barażowego o awans do II ligi. Tu znów łapię się za głowę, bo podczas spotkania prezesów związków wojewódzkich, w którym uczestniczył również prezes PZPN Zbigniew Boniek, drużyny były gotowe rozstrzygnąć kwestię awansu na boisku.

Coś się jednak stało, że na taki wariant nie zdecydowały się ani Lubelski, ani Warmińsko-Mazurski Związek Piłki Nożnej, który z kolei stwierdził, że zakończy rozgrywki grupy 1. (łódzko-mazowiecko-podlasko-warmińsko-mazurskiej) po 19. kolejce i uzna awans Sokoła Ostróda. Zespół ma punkt przewagi nad rezerwami Legii, choć do bezpośredniego starcia tych ekip nie doszło.

Oczywiście WMZPN miał prawo do tego, by uznać mecz Sokoła z Legią II za nieodbyty i nie przyznać za niego punktów. Są ku temu odpowiednie punkty w regulaminie (Uchwała PZPN w sprawie organizacji rozgrywek w piłkę nożną). PZPN także na szczeblu centralnym stworzył furtkę do tego, by zakończyć rozgrywki w każdym momencie, co czytamy w art. 2 ust. 2 pkt. 2, który brzmi: "Za ostatnią rozegraną kolejkę rozgrywek przyjmuję się tę, w ramach której zostały rozegrane wszystkie zaplanowane mecze".

Ale też przypomniał, że można mecze uznać za nierozegrane. Z jednej strony podchodzę do tego ze zrozumieniem, bo musieliśmy, w związku z koronawirusem pójść na kompromis w wielu aspektach. Z drugiej jednak strony, to okazja do tworzenia niebezpiecznych precedensów, których przecież na tym poziomie rozgrywkowym nie brakuje.

"Już za cztery lata..."

Rok temu organizatorem rozgrywek grupy 1. III ligi był Mazowiecki Związek Piłki Nożnej, który postanowił przymknąć oko na to, że zawodnik Legionovii Legionowo, który dostał czerwoną kartkę w jednym ze spotkań, nie pauzował w kolejnym meczu. W następnej kolejce (w której nie powinno go być na boisku) strzela dwie bramki Lechii Tomaszów Mazowiecki, drużyna wygrywa 6:1 i robi duży krok w stronę awansu, który później ostatecznie staje się faktem.

Każdy z przytoczonych tu przypadków sprowadza się do "faworyzowania swoich". Skoro takie rzeczy dzieją się także w drugiej dekadzie XXI wieku, na miejscu trzecioligowców brnąłbym w to dalej i przygotowywał drużynę na awans do II ligi raz na cztery lata, czyli dopiero wtedy, gdy akurat "mój" wojewódzki związek będzie organizatorem. Wtedy stworzy się jakiś przepis, coś się zmieni, by można było awansować. A potem to już pójdzie z górki. Niestety, na drodze stanął PZPN, który zapowiedział, że przejmuje kontrolę nad czwartym poziomem rozgrywkowym od sezonu 2021/2022. Kurczę, przejrzeli mnie.

Boję się tylko, że za chwilę do dyskusji włączy się jeszcze gość od "polskiego systemu rozgrywek" i nam wszystkim udowodni, że miał rację. Nie brnijmy w tę stronę. Ale mnie zależy w tym zamieszaniu na tym, by wygrał sport. W przypadku Hutnika i Motoru sytuacja jest jasna, choć teoretycznie można byłoby jeszcze premiować awansem dwie drużyny lub rozegrać baraż (jeden lub dwa mecze). Przypadek Sokoła i Legii II jest inny, bo tu dodatkowy - pozaregulaminowy - baraż skrzywdziłby innego Sokoła, tego z Aleksandrowa Łódzkiego. To nie wina klubu z Ostródy, że mecz w 17. kolejce się nie odbył. Ale Legia miała prawo do jego przełożenia, jeśli rywal się na to zgodził.

Sport i idea fair play przegrały w starciu z działaczami. Niestety, nie pierwszy raz. I nie chodzi o to, że staję w obronie Hutnika czy Legii, bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Poza tym, nie jest powiedziane, że na przykład Sokół by meczu z Legią nie wygrał. Ale już się o tym niestety najprawdopodobniej nie przekonamy.

* - niepotrzebne skreślić

[urlz=/inne/krzysztof-sedzicki]Felietony Krzysztofa Sędzickiego ->

[/urlz]

Komentarze (2)
avatar
hack
20.05.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sokół odmówił Legii II rozegrania zaległego meczu dwukrotnie, więc wina nie leży tylko po stronie Legii, która w pierwotnie planowanym terminie nie miała by kim grać, ze względu na powołania do Czytaj całość