Koronawirus podeptał marzenia. Aritz Aduriz musiał zakończyć karierę

Zamiast pożegnania na rękach kibiców po finale Pucharu Hiszpanii jest smutny komunikat wypuszczony w świat z własnego domu. Pandemia koronawirusa pozbawiła marzeń Aritza Aduriza.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Artiz Aduriz Getty Images / Quality Sport Images / Na zdjęciu: Artiz Aduriz
Obiecał, że w tym sezonie zrobi jeszcze coś pięknego. Tak powiedział Aritz Aduriz w sierpniu, gdy zapowiedział zakończenie kariery po sezonie. Kilka dni później powalił wszystkich na łopatki. Kto by uwierzył, że 38-letni wtedy piłkarz pogrąży Barcelonę w pierwszej kolejce La Liga. W 89. minucie, chwilę po wejściu na boisko złożył się do nożyc i efektownym strzałem zdobył jedyną bramkę dla Athletiku na wagę zwycięstwa z mistrzem Hiszpanii. To był piękny początek ostatniej kampanii weterana.

Pandemia zabrała marzenia

Marzył o równie pięknym zakończeniu. Okoliczności układały się po jego myśli. Athletic awansował do finału Pucharu Króla. Po raz pierwszy w historii o trofeum miały powalczyć dwie drużyny z Kraju Basków: Athletic i Real Sociedad. Wtedy Aduriz miał rozegrać ostatni mecz i pięknie pożegnać się z kibicami. Kocha ich z wzajemnością.

- Inni ciekawie celebrują swoje gole, ja po prostu otwieram szeroko ramiona, jakbym chciał wyściskać wszystkich fanów. Oni i moi koledzy dają mi siłę, sprawiają, że wszystko idzie łatwiej - tłumaczył. Ostatni raz uściskał ich w sierpniu, świętując triumf nad Barceloną. To była jego ostatnia bramka w karierze.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy mecze piłkarskie są bezpieczne? Specjalista nie ma wątpliwości. "Duńskie badania to potwierdzają"

Pandemia koronawirusa pozbawiła go snów o pięknym zejściu z boiska. Przerwa w rozgrywkach okazała się zbyt długa, jego biodra nie pozwalają grać dalej. W środę Aduriz ogłosił zakończenie kariery. Z własnego domu wypuścił w świat komunikat.

"Lekarze powiedzieli mi, że czas na odwiedziny u chirurga, by założyć protezę w moim biodrze i spróbować funkcjonować w codziennym życiu tak normalnie, jak to tylko możliwe" - pisze w oświadczeniu. "Przeżywamy obecnie sytuacje dużo mroczniejsze i bardziej bolesne. Pandemia pozostawia nas ze zniszczeniami nie do naprawy, musimy dalej walczyć. Razem" - dodaje piłkarz.

"Ostatni lot"

Choć rozegrał tylko 13 meczów w kadrze Hiszpanii, zasłużył na pożegnalną okładkę "Marki". Hiszpański dziennik na całej pierwszej stronie informuje o decyzji Aduriza. Dodało zdjęcie z jego przewrotki z Barceloną. Tytułuje ją "ostatni lot".

W obecnych rozgrywkach był tylko zmiennikiem, przez uraz biodra nie grał od listopada do stycznia. Ale poprzednie sezony miał wyborne. Jego forma eksplodowała dopiero po "30". Gdy w 2012 roku po raz drugi wrócił do Bilbao strzelał po 14, 16, 18, 20 i 16 goli w kolejnych sezonach La Liga. W wieku 35-lat pojechał na Euro 2016 (więcej TUTAJ)! Kilka miesięcy później został najstarszym strzelcem w historii reprezentacji. Miał 35 lat i 275 dni. Zniżka formy przyszła wraz z kontuzjami w połowie 2018 roku.

Trener Gaizka Garitano powtarzał, że Aduriz to "zwierzę głodne gry i zwycięstw". Wszystkim w klubie imponowała jego pracowitość. Gdyby nie ona, Aduriz nie doszedłby na szczyt. Wychowywał się w sportowej rodzinie, jako dziecko został wicemistrzem kraju w narciarstwie biegowym, ale piłkę nożną zaczął trenować dopiero jako 17-latek.

- On jest legendą Athletiku! - podkreśla w rozmowie z gazetą "AS" jego były szkoleniowiec Ernesto Valverde. - Trenowanie Aduriza było bardzo łatwe. Nie przegapił żadnego treningu, wymagał wiele od siebie i reszty - dodaje.

Polskie kluby pomagają branży hotelarskiej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×