Stuttgart bardzo chce powrócić na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Na razie zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ale w tym sezonie piłkarze trenera Pellegrino Matarazzo psują sobie bilans meczami wyjazdowymi. Z 45 zdobytych punktów, tylko 14 udało im się uzbierać w spotkaniach poza Mercedes-Benz Arena. Oczywiście sytuacja związana z koronawirusem sprawia, że własnych kibiców na obiektach nie będzie mieć nikt do końca sezonu, ale statystyka dla drużyny z południa Niemiec nie jest pozytywna.
I to właśnie goście rzucili się na rywali już od pierwszej minuty, w której wywalczyli rzut rożny. Pierwsze kilka minut z obu stron było bardzo chaotyczne, ale jednocześnie grane na dużej intensywności. Tyle, że to miejscowi wyszli na prowadzenie. Do długiej, wysokiej piłki zagrywanej z własnego pola karnego wybiegł Emmanuel Iyoha, który okazał się szybszy od Marcina Kamińskiego i pokonał Gregora Kobela.
Od tej pory gra się nieco uspokoiła, ale to Stuttgart był stroną dominującą i co chwilę próbował zagrozić bramce świetnie dysponowanego Ioannisa Geliosa. Ciągle drogi do bramki szukali Mario Gomez czy Nicolas Gonzalez. Strzały były albo blokowane, albo odbijane przez bramkarza Holstein Kiel.
ZOBACZ WIDEO: Dosadna opinia na temat startu Bundesligi. "Fatalnie to wygląda"
Pod koniec pierwszej połowy sytuacja przyjezdnych skomplikowała się jeszcze bardziej, bo w ciągu trzech minut dwie żółte kartki złapał Daniel Didavi, po którym wyraźnie widać było frustrację sytuacją na boisku. VfB musiał więc całą drugą połowę rozegrać w dziesięciu.
W przerwie Gomeza zmienił Hamadi Al Ghaddioui i był bardzo niewygodnym do pilnowania piłkarzem. W 57. minucie został sfaulowany w polu karnym przez Geliosa, a chwilę później z jedenastu metrów nie pomylił się Nicolas Gonzalez. Zadanie, które jeszcze kilka minut temu wydawało się niezwykle trudne, okazało się osiągalne dla gości.
Kilończycy w ostatnim kwadransie wyprowadzili dwa ciosy. Najpierw rezerwowy Jannik Dehm dobił strzał Muehlinga, a chwilę później piłkarze trenera Ole Wernera wykorzystali prezent od wprowadzonego kilka minut wcześniej Roberto Massimo, który chciał podać piłkę do własnego bramkarza, ale ją stracił i z tego zrodziła się trzecia bramka dla Holstein Kiel.
Stuttgart nie zamierzał się poddawać i w 86. minucie Silas Wamangituka wykorzystał podanie w uliczkę Wataru Endo, po czym skierował piłkę do siatki. Goście byli też bliscy szansy na wyrównanie. W doliczonym czasie gry faulowany w polu karnym był Philipp Fotster, lecz arbiter nie podyktował jedenastki, a za protesty żółtą kartkę ujrzał trener Materazzo.
Stuttgart przegrał na wyjeździe trzeci raz z rzędu i tym samym nie wykorzystał okazji, by dogonić Hamburgera SV, który w meczu na szczycie 2. Bundesligi zremisował bezbramkowo z Arminią Bielefeld.
Holstein Kiel - VfB Stuttgart 3:2 (1:0)
1:0 - Emmanuel Iyoha 7'
1:1 - Nicolas Gonzalez 59' - z karnego
2:1 - Jannik Dehm 78'
3:1 - Lion Lauberbach 79'
3:2 - Silas Wamangituka 86'
Czerwona kartka: Didavi (45' - za drugą żółtą)
***