PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Wisła Płock. Walka popłaciła, podział punktów na Podlasiu

Jagiellonia Białystok zagrała słabo, ale zdołała wyszarpać remis 2:2 (0:1) z Wisłą Płock w meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
zawodnik Jagiellonii Białystok Martin Pospisil (z lewej) i Mateusz Szwoch (drugi od lewej) z Wisły Płock PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: zawodnik Jagiellonii Białystok Martin Pospisil (z lewej) i Mateusz Szwoch (drugi od lewej) z Wisły Płock
Niemal do ostatniej chwili wydawało się, że passa czterech kolejnych meczów Jagiellonii Białystok bez porażki zostanie zakończona przez Wisłę Płock. W doliczonym czasie sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował jednak rzut wolny z ponad dwudziestu metrów, a do wykonania podeszli Ariel Borysiuk i Jakov Puljić. Ten pierwszy ostatecznie zostawił piłkę koledze, który kiedyś z podobnego miejsca strzelił gola słynnemu Milanowi. I był to dobry wybór! Niewielki rykoszet od muru i błąd Thomasa Daehne sprawiły, że udało się uratować remis.

Jaga może żałować, bo była faworytem i liczyła na wygraną. Choć powinna też się cieszyć, gdyż z przebiegu gry nawet na to raczej niezasłużyła...

Sztab szkoleniowy Jagiellonii miał spory ból głowy przed spotkaniem, bo tuż przed nim wypadli kluczowi gracze drużyny. Potwierdziło się przypuszczenie o złamanym nosie Bogdana Tiru, a zbyt duża opuchlizna uniemożliwiła dopasowanie maski ochronnej. Z powodu kontuzji nie mógł też ostatecznie zagrać Dejan Iliew, który ostatnio popisał się czystym kontem. Takich problemów nie miał natomiast trener Wisły, ale po blamażu z Koroną Kielce (1:4) i tak nie obeszło się bez zmian - na ławce rezerwowych usiadł Maciej Ambrosiewicz, a w ogóle poza kadrą znalazł się Dawid Kocyła.

Początek meczu nie był zbyt interesujący. Wisła skupiła się na defensywie i ustawiona całą drużyną na swojej połowie pozwalała grać piłką Jagiellonii. Ta oprócz wymiany kolejnych krótkich podań niewiele jednak z tego miała, a na dodatek po stratach nadziewała się na szybkie kontrataki. Dwukrotnie finalizował je Gjertsen i raz nawet trafił do siatki, ale był na dużym spalonym i gol nie został uznany.

W drużynie gości bardzo aktywny był ex-jagiellończyk Cillian Sheridan, jakby dodatkowo zmotywowała go możliwość przypomnienia się byłemu pracodawcy. Ścigał się z rywalami, przepychał się z obrońcami i groźnie uderzał. W 27. minucie minimalnie chybił głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego (ostatecznie okazało się, że i tak był na pozycji spalonej - przyp. red.). Kilka chwil później wykorzystał jednak błąd rywali i błyskawiczne długie zagranie Damiana Rasaka, po czym pomknął przez kilkadziesiąt metrów i pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

Jagiellonii mocno dawał się we znaki brak Tarasa Romanczuka. Jeszcze pod koniec maja wielu fanów PKO Ekstraklasy szczególnie oczekiwało na ten mecz, wypatrując w nim kolejnego budzącego pozasportowe emocje pojedynku Tarasa Romanczuka z Dominikiem Furmanem. Jakież było więc ich rozczarowanie, kiedy ten pierwszy otrzymał żółtą kartkę w spotkaniu Jagi z Cracovią (1:0) skutkującą zawieszeniem na kolejne ligowe starcie i pytanie o obecne stosunki między nimi trzeba było odłożyć na bliżej nieokreślony czas.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

Gospodarze nie mieli pomysłu na grę w pierwszej połowie, nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Daehne. Momentami wyglądali jakby w ogóle zostali w szatni. Jedyny warty odnotowania strzał oddał Jesus Imaz, który z ostrego kąta znacznie chybił. - Nie czuję dodatkowej presji czy szczególnej złości w związku z kolejnymi minutami bez gola. Wiem, że w końcu zdobędę tę bramkę - zapewniał nas w rozmowie przed meczem.

Ostetcznie nie udało się, a licznik nieskuteczności Hiszpana dobił już do niemal 9 godzin...

W przerwie Petew prawdopodobnie starał się wstrząsnąć swoimi podopiecznymi. Popełniającego błąd za błędem Arsenicia zastąpił Bartosz Kwiecień, a niedługo po wznowieniu gry za Jakuba Wójcickiego wszedł Paweł Olszewski. Piłkarze zaczęli trochę szybciej grać piłką, udało się nawet oddać celny strzał (Jakov Puljić trafił głową prosto w Daehne - przyp. red.). Nadal jednak przeciwnik nie miał problemów z realizacją swojego planu...

W Wiśle zaczął szaleć Giorgi Merebaszwili, który w przeciągu kilku minut stworzył 3 świetne okazje. W pierwszej oddał płaski strzał, który na linii ofiarną interwencją zatrzymał Kwiecień. W drugiej został sfaulowany w polu karnym przez Olszewskiego, a rzut karny pewnie wykorzystał Furman. Wreszcie w trzeciej wyszedł sam na sam z Węglarzem, ale przegrał ten pojedynek.

Wydawało się, że Jagiellonia może już tylko odliczać minuty do końca. Znowu jednak tuż po wejściu błysnął Mystkowski, który po krótkim wrzucie z autu dograł do Bartosza Bidy a ten umieścił piłkę w bramce. Kontakt sprawił, że w piłkarzy wstąpiły dodatkowe siły. Brakowało jednak dokładności i pomysłu, by doprowadzić do wyrównania. W doliczonym czasie gry jednak się udało! Puljić huknął z rzutu wolnego, bramkarz popełnił błąd i punkt został na Podlasiu.

Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 2:2 (0:1)
0:1 - Cillian Sheridan 29'
0:2 - Dominik Furman (k.) 61'
1:2 - Bartosz Bida 67'
2:2 - Jakov Puljić 90'

Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Zoran Arsenić (46' Bartosz Kwiecień), Jakub Wójcicki (54' Paweł Olszewski) - Ariel Borysiuk, Martin Pospisil - Maciej Makuszewski, Jesus Imaz (66' Przemysław Mystkowski), Bartosz Bida - Jakov Puljić

Wisła Płock: Thomas Daehne -Damian Michalski, Jakub Rzeźniczak, Alan Uryga, Angel Garcia Cabezali (79' Maciej Ambrosiewicz) - Damian Rasak, Dominik Furman - Torgil Gjertsen, Mateusz Szwoch, Giorgi Merebaszwili (67' Piotr Tomasik) - Cillian Sheridan (72' Karol Angielski)

Żółte kartki: Mateusz Szwoch

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Widzów: -

Czy Jagiellonia Białystok zdoła włączyć się do walki o udział w europejskich pucharach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×