PKO Ekstraklasa: Jagiellonia - Wisła P. Iwajło Petew zdziwiony postawą swoich podopiecznych. "Mamy szczęście"

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Iwajło Petew
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Iwajło Petew

- Mamy szczęście, że skończyliśmy z punktem. Po bezbramkowym remisie z Koroną Kielce było mi przykro, bo mieliśmy mnóstwo okazji i wszystkie zmarnowaliśmy - powiedział trener Iwajło Petew po meczu Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock (2:2).

Jagiellonia Białystok zremisowała 2:2 (0:1) z Wisłą Płock w meczu 28. kolejki PKO Ekstraklasy. Udało się jej wrócić z "dalekiej podróży", bo jeszcze na nieco ponad godzinę przed końcem gry było 0:2. Mimo to trener Iwajło Petew i tak był rozczarowany. - Nie było to dla nas dobre spotkanie. Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja jak zagraliśmy - nie krył na konferencji prasowej.

- Popełniliśmy wiele łatwych błędów. Choć dzięki temu meczowi mamy też jasny obraz sytuacji i wiemy, że nie możemy powtórzyć takiej gry. Myślę też, że powodem dzisiejszej słabszej postawy było nasze inne podejście niż do poprzednich starć. Zbyt dużo mówimy o tym co było, a musimy już o tym zapomnieć i być skupionym na tym co się dzieje obecnie - podkreślił dalej Bułgar.

W drużynie Jagi zabrakło zawieszonego za żółte kartki Tarasa Romanczuka, nie zagrali też kontuzjowani Bogdan Tiru i Dejan Iliew. Ponadto nie było również Bodvara Bodvarssona. - Przez ostatnie 20 dni dwukrotnie zgłaszał urazy i dlatego dzisiaj nie zagrał - wyjaśnił Petew.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo

Petew przyzwyczaił dotąd, że nie ocenia publicznie swoich piłkarzy. Po meczu z Wisłą było inaczej. - Przy pierwszym golu zrobiliśmy duży błąd. Mieliśmy sytuację do stworzenia ataku, ale źle wymieniliśmy podania w środku boiska. Przeciwnik tylko na to czekał i nas skontrował. Zagranie w takich wypadkach musi być do boku - skomentował.

- Mamy szczęście, że skończyliśmy z punktem. Po bezbramkowym remisie z Koroną Kielce było mi przykro, bo mieliśmy mnóstwo okazji i wszystkie zmarnowaliśmy. Obecnie jest zupełnie inaczej - podsumował 44-latek.

Jesus Imaz: Nie gniewam się na Jagiellonię

Komentarze (0)