W ten weekend swoje rozgrywki wznowiła liga portugalska. Od prawie roku mamy tam swojego rodaka, barw CD Aves broni Adam Dźwigała. Na początku maja portugalskie kluby wznowiły treningi, a w miniony weekend rozegrały pierwszą kolejkę po przerwie spowodowanej pandemią. Aves nie przełamało złej passy i przegrało 0:2 z Belenenses. Dźwigała nie dostał szansy w tym spotkaniu, licznik jego występów w Portugalii zatrzymał się na 17 meczach.
- Szkoda tego wyniku. Sytuacja nie jest najlepsza, ale dobrze jest wrócić do grania i walki na boisku - mówi Dźwigała.
Na początku Portugalczycy wprowadzili wiele zaleceń dla piłkarzy. Na boisku musieli utrzymywać między sobą dwumetrowy dystans, nie mogli odbijać piłki głową a nawet trzymać dłonie z daleka od twarzy. Zaczęli luzować restrykcje dopiero przed restartem ligi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Rosjanie prowokują Cristiano Ronaldo
- Nadal jednak przyjeżdżamy na treningi w stroju treningowym. Nie wchodzimy do szatni. Z samochodu idziemy prosto na boisko. Przed wejściem mierzy nam się temperaturę ciała. Na szczęście nigdy się nie zdarzyło, by ktoś w klubie miał ją powyżej normy. Maseczki zdejmujemy dopiero, gdy trener przywoła nas wszystkich do siebie na murawę. Ale z piłek korzystamy już tak, jak przed pandemią, nie musimy ich dezynfekować i możemy normalnie grać kontaktowo, bez pilnowania dwumetrowego dystansu - opowiada 24-letni obrońca.
Portugalscy ligowcy bez dużych problemów wrócili do treningów. Inaczej jest w Polsce. Przed restartem ligi więzadła krzyżowe zerwało trzech zawodników: Marcel Wędrychowski i Igor Łasicki (obaj Pogoń Szczecin) oraz Rafał Wolski (Wisła Płock). Dźwigała trzyma kciuki szczególnie za Łasickiego, z którym grał w Płocku i reprezentacjach młodzieżowych. - Ze swoim charakterem na pewno sobie poradzi i wróci silniejszy - wspiera.
W Guimaraes, gdzie mieszka Dźwigała, życie wraca do normalności. Portugalia zahamowała rozwój epidemii. Zareagowała szybko, nie zwlekała z wprowadzeniem stanu wyjątkowego, ale od początku maja łagodzi restrykcje. W kraju na chorobę COVID-19 zachorowały 34693 osoby, a zmarło 1479. - Różnicę na ulicach widać gołym okiem. Jest większy ruch na mieście. Ludzie znowu spacerują. Widać, że pierwsza fala strachu już minęła. Portugalia wraca do normalności. Nadal jednak przestrzega się obostrzeń, w sklepach są limity osób - relacjonuje piłkarz.
Po 25. kolejkach CD Aves jest na ostatnim miejscu portugalskiej Primeira Liga. Do bezpiecznego miejsca klub traci 12 punktów. Do końca sezonu zostało dziewięć kolejek.
Joanna Tokarska: Trzeba oglądać dużo meczów i mieć swoje zdanie
Roger Guerreiro: Sytuacja w Brazylii jest nadal niebezpieczna