Blisko pięć lat temu w Górniku Zabrze doszło do kadrowej rewolucji. Stery w grającej wówczas w I lidze drużynie przejął Marcin Brosz i zapowiedział, że odważniej postawi na młodych. Oparty na mniej doświadczonych piłkarzach Górnik dzięki piorunującej końcówce sezonu awansował do Ekstraklasy. Zdarzały się nawet mecze, które zabrzanie rozpoczynali jedenastką Polaków.
Z kolei w sezonie 2016/2017 Górnik jako beniaminek był rewelacją Ekstraklasy. Wtedy dali o sobie znać Tomasz Loska, Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Damian Kądzior, Rafał Kurzawa, Maciej Ambrosiewicz, Łukasz Wolsztyński czy Szymon Żurkowski. Górnik walczył o mistrzostwo Polski, sezon zakończył na czwartym miejscu i wywalczył prawo gry w eliminacjach Ligi Europy. To był najlepszy sezon w wykonaniu Górnika od kilku dekad.
Do młodzieży świat już nie należy
Dziś po tamtym Górniku nie ma już śladu. Choć nadal trenerem jest Marcin Brosz, to jednak sytuacja w tabeli zmusiła działaczy i szkoleniowca do zmiany koncepcji. Zamiast ogrywać młodych piłkarzy z regionu, klub sprowadza co pół roku cudzoziemców, którzy mają uratować Ekstraklasę dla czternastokrotnych mistrzów Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!
Z Górnika, który w 2018 roku zajął czwarte miejsce w lidze zostali w kadrze tylko Paweł Bochniewicz, Szymon Matuszek, Łukasz Wolsztyński oraz Igor Angulo. W kolejnym sezonie zdarzyło się, że Brosz desygnował do gry jedenastkę, której średnia wieku ledwo przekraczała 20 lat. Hasła "do młodzieży świat należy" w Zabrzu już nikt nie powtarza. Młodość została zastąpiona przez obcokrajowców.
Zmiana polityki klubu i oparcie drużyny na obcokrajowcach nie wzięły się znikąd. To odpowiedź na finansowe realia i sytuację w tabeli. W obliczu zagrożenia spadkiem nikt nie chce ryzykować ogrywania młodych. Do tego sprowadzenie młodego i utalentowanego Polaka jest znacznie droższe niż podpisanie kontraktu z obcokrajowcem mającym kartę na ręku.
Górnik ma znów stawiać na Polaków
To jednak sprawia, że kibice nie mają się z kim identyfikować. W dwóch ostatnich meczach PKO Ekstraklasy w składzie Górnika znalazło się tylko dwóch Polaków: Przemysław Wiśniewski i Paweł Bochniewicz. Pozostałą dziewiątkę stanowili obcokrajowcy: trzech Słowaków, dwóch Greków, dwóch Hiszpanów, Gambijczyk oraz Słoweniec. Górnik - oparty na obcokrajowcach - zajmuje jedenaste miejsce w tabeli i ma osiem punktów przewagi nad strefą spadkową. Ma też matematyczne szanse na awans do grupy mistrzowskiej.
Władze Górnika zapowiadają, że chcą wrócić do dawnej polityki opierania swojej kadry na młodych, ale nie będzie to łatwe zadanie. - W nadchodzącym sezonie widzę Górnik mocniej stawiający głównie na młodych, polskich piłkarzy, na nich oparty. To właściwy czas na taki krok, wszak z Ekstraklasą pożegna się tylko jedna drużyna - powiedział doradca zarządu ds. sportowych, Artur Płatek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Latem w klubie może dojść do kolejnej kadrowej rewolucji. Oferty mają m.in. Przemysław Wiśniewski czy Paweł Bochniewicz. Z klubu ma odejść Igor Angulo. Zgodnie ze słowami Płatka, mogą ich zastąpić młodzi polscy piłkarze. Oby tylko nie na jedną rundę, gdy znów widmo spadku zacznie zaglądać w oczy.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: sześć wolnych miejsc w grupie mistrzowskiej i dziesięciu chętnych
PKO Ekstraklasa. Koronawirus zaatakował rodzinę Jesusa Jimeneza. Zawodnik Górnika Zabrze stracił bliską osobę