Wielkie spontaniczne wsparcie, jakie świat futbolu - wielu zawodników, ale także klubów - udzielił protestującym pod hasłem "Black Lives Matter" po zamordowaniu przez policję w Minneapolis Afroamerykanina George'a Floyda, sprawiło, że FIFA postanowiła odstąpić od egzekwowania swojego żelaznego zakazu.
Dotąd stanowczo karała każdą boiskową manifestację polityczną, religijną czy po prostu nie związaną z futbolem, wyrażoną za pomocą haseł na odsłanianych koszulkach, banerów czy nawet gestów. Kiedy jednak Anglik Jadon Sancho po strzeleniu hat-tricka dla Borussii Dortmund odsłonił t-shirt z napisem "Sprawiedliwość dla George'a Floyda" (za co dostał przepisową żółtą kartkę), a jego śladem poszli Marokańczyk Achraf Hakimi, Francuz Marcus Thuram, który po golu przyklęknął w charakterystycznym geście, FIFA postanowiła zmienić podejście.
Zakomunikowała, że "w pełni rozumie nastrój i obawy wyrażane przez wielu piłkarzy w świetle tragicznych okoliczności sprawy George'a Floyda. Stosowanie przepisów gry jest pozostawione organizatorom zawodów, którzy powinni zachować zdrowy rozsądek i wziąć pod uwagę kontekst tego wydarzenia".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!
Czas pokaże, czy zgoda na manifestowanie swego zaangażowania dotyczyć będzie tylko obecnych gorących protestów o prawa czarnoskórych ("Życie czarnych się liczy") i walkę z rasizmem, czy zawodnikom będzie odtąd wolno wyrażać swoje poparcie w kluczowych dla społeczeństwa kwestiach, czy składać hołd narodowym bohaterom.
Kolejną zmianę w podejściu świata futbolu chciałby wymusić napastnik Manchesteru City i reprezentacji Anglii Raheem Sterling. W programie BBC "Newsnight" stwierdził, że rasizm tak w futbolu jak i życiu codziennym istnieje, a walka z nim jest w tej chwili ważniejsza niż z koronawirusem. I przy okazji upomniał się o czarnoskórych trenerów, którzy nie dostają równych szans w futbolu w przeciwieństwie do białych kolegów.
- Ten problem trwa od setek lat, ale ludzie wreszcie są zmęczeni i gotowi na zmiany (...) Podobnie jak w przypadku pandemii musimy znaleźć rozwiązanie jak powstrzymać tę zarazę. Tego właśnie chcą wszyscy protestujący - stwierdził.
Wie, co mówi, ponieważ sam wielokrotnie padał ofiarą rasistowskich wyzwisk kibiców. Od lat jest też wyjątkowo nie fair traktowany przez brytyjskie media, a zwłaszcza tabloidy.
Po tym jak w grudniu 2018 podczas meczu na stadionie Stamford Bridge czterech kibiców Chelsea wykrzyczało mu niemal do ucha, że jest "pier… czarną p...", piłkarz zamieścił na Instagramie głęboki wpis. Zadeklarował, że obelgi ma gdzieś, bo niczego innego się nie spodziewał, ale wzywa do dyskusji o rasizmie na stadionach. Jego zdaniem sporo winy ponoszą media. Na dowód zestawia ze sobą dwa artykuły "Daily Mail".
Oto dwaj młodzi piłkarze Manchesteru City, Tosin Adarbioyo i Phil Foden, kupili domy swoim rodzicom. "Zarabiający 25 tys. funtów tygodniowo młody piłkarz, lat 20, wywalił 2,25 mln na rezydencję, choć jeszcze nawet nie zadebiutował w podstawowym składzie" - to tytuł do tekstu o czarnoskórym Adarbioyo. "Młoda gwiazda Man City za 2 mln kupiła dom dla swojej mamy" - to o białym Fodenie.
"Macie dwóch młodych piłkarzy u progu kariery. Obaj z tego samego zespołu. Obaj zrobili to, co należy, czyli kupili dom swoim matkom, które poświęciły dużo czasu i miłości, by pomóc im dotrzeć tam, gdzie są. Jednak dziennik przedstawia ich gest w diametralnie różnym świetle" - napisał Sterling.
"Takie prezentowanie spraw jest nie do zaakceptowania. Czarnoskórego piłkarza przedstawiono w złym świetle, co pomaga podsycać rasizm i agresywne zachowania. Zwracam się do wszystkich gazet, które nie rozumieją, dlaczego ludzie w tych czasach wciąż są rasistami: dwa razy pomyślcie, kreując czyjś wizerunek, dajcie wszystkim równe szanse" - zaapelował.
Sam Sterling od lat jest dla tabloidów ulubionym celem i wrogiem numer 1. Przed mundialem w Rosji część z nich domagała się wyrzucenia go z kadry, bo zrobił na łydce tatuaż karabinu (jakim zastrzelono na Jamajce jego ojca, gdy miał dwa latka).
"The Sun" drukował na okładce słowa oburzonego ojca nastoletniej ofiary (zadźganej nożem), że tatuaż Sterlinga obraża pamięć córki.
Internauta Andrew Keyworth zamieścił wtedy na Twitterze zestawienie artykułów obrzydzających Sterlinga, regularnie opisywanego jako "footie idot". Piętnowanego za obnoszenie się z bogactwem (gdy kupił matce designerską wannę), skąpstwo (wracał z wakacji tanimi liniami, a stać go na własnego jeta!) lub gdy odważył się kupić baterie w dyskoncie. Nawet szacowny "Telegraph" dołączył do tego grona, ilustrując zdjęciem Sterlinga artykuł o tym, że koszulki reprezentacji Anglii sprzedawane za 160 funtów szyją tkacze z Bangladeszu, zarabiający 21 pensów za godzinę.
Dziś Sterling postanowił upomnieć się o czarnych trenerów. Brak równych szans dla czarnoskórych szkoleniowców, często byłych wielce utalentowanych zawodników, jego zdaniem od lat jest tematem tabu. Członków mniejszości etnicznych ciężko uświadczyć w sztabach drużyn nawet w mniejszych rolach.
Napastnik Manchesteru City sięgnął po przykład byłych reprezentantów Anglii. Oto Frank Lampard jest dziś trenerem Chelsea (zaczynał trenerską przygodę w Derby County), a Steven Gerrard prowadzi Glasgow Rangers. Tymczasem ich czarnoskórzy koledzy z kadry, Sol Campbell i Ashley Cole, musieli zaczynać od samego dołu.
Campbell prowadził dwa zespoły niższych lig - Macclesfield i Southend, a Cole, który skończył karierę w ubiegłym roku, zaczął od drużyny Chelsea U-15.
- Wszyscy mieli jednakowo udane kariery w klubie i reprezentacji. Wszyscy zebrali podobne doświadczenie pracując z doskonałymi trenerami. A jednak po zakończeniu kariery dwaj z nich dostali szansę pokazania się w futbolu na najwyższym poziomie, a dwaj nie. Dwaj czarnoskórzy - stwierdził Sterling.
I wezwał, by czarnoskórym i przedstawicielom innych mniejszości etnicznych, nie tylko w piłce nożnej, ale wszystkich innych dziedzinach życia, dawać te same szanse. - Nie chodzi tylko o gest przyklęknięcia w solidarności z protestującymi. Chodzi o realną zmianę podejścia. Na 500 zawodników Premier League jedna trzecia to czarnoskórzy, tym czasem nie mają oni swoich przedstawicieli w sztabach trenerskich - stwierdził.
Przeczytaj również pozostałe teksty Michała Pola!
Czytaj także: David Beckham zakłada piłkarską agencję menedżerską