Transfery. Arkadiusz Milik na ostatniej prostej do Turynu. "Napoli na niego nie stawiało"

PAP/EPA / CIRO FUSCO / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik
PAP/EPA / CIRO FUSCO / Na zdjęciu: Arkadiusz Milik

- Milik odrzucił nowy kontrakt z Napoli, bo nie stawiano na niego w stu procentach. Choć jest wyśmienitym napastnikiem, klub zawsze szukał za niego kogoś z głośnym nazwiskiem - mówi nam Fabio Tarantino, dziennikarz serwisu Tutto Napoli.

Włoskie media są już pewne: Arkadiusz Milik jest na ostatniej prostej do Turynu. Polak ma dołączyć do mistrzów Włoch i grać w drużynie z Cristiano Ronaldo i Wojciechem Szczęsnym. W niedzielnym programie telewizji "RAI Sport" przekazano, że Polak zaakceptował ofertę Juventusu. Trzy dni później "Sky Sport" podało informację o braku Milika w kadrze SSC Napoli na sobotni mecz Pucharu Włoch z Interem.

Bez wsparcia

Napoli zostało postawione pod ścianą. Kontrakt Milika kończy się już za rok. Letnie okno transferowe to ostatnia szansa, żeby na nim zarobić. Później będzie już za późno, neapolitańczycy będą musieli liczyć się z tym, że piłkarz odejdzie za darmo. Ręce zacierają już działacze Juve i trener Maurizio Sarri, który wymarzył sobie Milika w swojej drużynie. To oni wykorzystają tarcia między 26-latkiem a Napoli, które samo dało mu mocne preteksty do odejścia.

- Napoli nie stawiało w stu procentach na Milika - tłumaczy Fabio Tarantino, dziennikarz serwisu Tutto Napoli. - Choć był podstawowym napastnikiem, klub zawsze szukał za niego kogoś z głośnym nazwiskiem. Jako kandydatów do ataku Napoli wymieniano przecież Mauro Icardiego czy Edinsona Cavaniego - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Barcelona pokazała niesamowite nagranie. Zobacz, co wyczynia ten dzieciak!

Zeszłego lata długo trwała saga związana z Icardim i jego przymiarkach do Neapolu. Napastnik był na wylocie z Interu, ale ostatecznie został wypożyczony, a następnie wykupiony przez Paris Saint-Germain. Wtedy ruszyły spekulacje o powrocie Cavaniego, który grał w Napoli w latach 2010-2013. Poszukiwania nie ustępowały, choć zespół ma w kadrze Milika i Fernando Llorente.

- Jego historia w Napoli jest niefortunna. Dwa razy długo pauzował przez zerwanie więzadeł krzyżowych. To najpoważniejsza kontuzja w piłce. Może gdyby nie to, jego losy potoczyłyby się zupełnie inaczej - przypuszcza Tarantino.

Nie zostanie zdrajcą

Z Napoli do Juventusu odeszli już inny napastnik, Gonzalo Higuain, a także właśnie trener, który chce Polaka, Maurizio Sarri. Za każdym razem, gdy to się działo, Neapol płonął ze wściekłości. Juve to ich największy wróg. I nie chodzi tylko o piłkę i fakt, że Stara Dama w tej dekadzie cztery razy wyprzedzała ich w wyścigu o mistrza kraju. Mniej rozwinięte gospodarczo południowe Włochy zazdroszczą dobrobytu drwiącym z nich rodakom z północy.

Każde przejście do największego wroga było równoznaczne ze zdradą. Higuain i Sarri - najwięksi bohaterowie Napoli ostatnich lat - zostali znienawidzeni. Obrażano ich na transparentach, palono ich koszulki i drukowano ich zdjęcia na papierze toaletowym.

W przypadku odejścia Milika może być inaczej. - Kibice będą raczej obojętni. Nikt nie będzie nazywał go zdrajcą i palił jego koszulek. Nie potraktują go jak Higuaina, którego uważali za jednego ze swoich. Argentyńczyk zawsze deklarował duże przywiązanie do barw - tłumaczy włoski dziennikarz.

Milik przeszedł do Napoli w 2016 roku z Ajaksu Amsterdam. W tym sezonie strzelił 12 goli w 22 meczach.

Jakub Błaszczykowski, czyli filantrop klubom

Pistolet przy głowie i kradzież. We Włoszech to plaga

Źródło artykułu: