Marek Wawrzynowski: Upadek Dawida Janczyka to lekcja dla środowiska piłkarskiego [FELIETON]

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Dawid Janczyk
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Dawid Janczyk

Dawid Janczyk nie zagra więcej w MKS Ciechanów. 13 lat temu było to oczywiste, bo przecież po co ktoś taki jak Janczyk, wschodząca gwiazda europejskiej piłki, miałby grać w Ciechanowie. Dziś to kolejny upadek chłopaka, który raczej się nie podniesie.

Informacja, że jakiś klub z niższej ligi pozbył się Dawida Janczyka, już nie szokuje, nie śmieszy, nie wywołuje emocji. Jest to ciekawostka ze świata futbolu, i tyle. Działacze z MKS Ciechanów chcieli pomóc piłkarzowi, ale wygląda na to, że zmarnowali czas. Janczyka jako piłkarza uratować się nie da. Jego kariera skończyła się tak naprawdę, zanim się zaczęła, a on sam udowadnia znowu, że jest słaby i niedojrzały.

W 2009 roku wydawało się, że się podniesie, gdy współpracował z Włodzimierzem Lubańskim i miał dobry okres w belgijskim KSC Lokeren, jednak okazało się, że to było tylko 5 minut. Ostatnie. Kolejne 11 lat aż do dziś to tylko jego pojawianie się i znikanie, kolejne artykuły o zmarnowanej karierze  wielkiego polskiego talentu.

Historia upadku tego piłkarza to klęska piłki na wszystkich poziomach. Oczywiście w pierwszej kolejności klęska jego samego. Szef akademii Liverpool FC, Alex Inglethorpe, powiedział niedawno w wywiadzie dla portalu "Coaches voice": "Talent wystarczy ci do 16. roku życia, charakter do 35.". Janczyk ma 32.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielki błąd bramkarza. Za chwilę padł gol

Janczykowi bez dwóch zdań zabrakło charakteru. Ale też zabrakło intelektu. Kilku cwaniaków zrobiło sobie z niego bankomat, podstawiało butelkę, a on nie potrafił odmówić. Opowiadał o tym w swojej autobiografii. Charakter, świadomość, dobór odpowiedniego agenta, dokonywanie odpowiednich wyborów, to podstawa, bez tego sukcesu nie będzie.

Czy miał talent? Trudno powiedzieć. Pamiętam go z czasów, gdy zaczynał w Legii i moim zdaniem był mocno przeszacowany. Na pewno miał atuty, był silny i szybki, to w piłce młodzieżowej często wystarczy. Janczyk nigdy nie czarował, grał piłkę prostą, fizyczną, opartą na podstawowym zwodzie, pozbawioną jakiejś finezji. Takich chłopaków jest wielu, niektórzy szybciej dojrzewają i wtedy są uznawani za talenty, bo chwilowo przewyższają kolegów z drużyny.

Niedawno rozmawiałem z Sławomirem Czarnieckim z akademii Bayeru Leverkusen, trenerem, który ściągnął do klubu Kaia Havertza. Powiedział ciekawą rzecz: "Nie jest problemem pójść na mecz i powiedzieć, że ten albo ten dobrze gra. Problemem jest zobaczyć jak będzie on grał za kilka lat". Czarniecki też podkreślał, że kluczowy jest charakter.

Ciekawe, że na tamten młodzieżowy mundial nie pojechali tacy zawodnicy jak Robert Lewandowski, Kamil Glik czy Artur Jędrzejczyk, a więc ci wszyscy, którzy byli gwiazdami kadry w czasach, gdy Janczyk po krótkim epizodzie w Sandecji Nowy Sącz przebywał w bliżej nieznanym nikomu miejscu.

To pokazuje, że nie potrafimy oszacować talentu. Oczywiście są zawodnicy jak choćby Sergio Aguero, który na tych samych mistrzostwach został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju, byli tam też Wojciech Szczęsny czy Grzegorz Krychowiak. Ale wciąż zdecydowanie więcej w młodzieżówkach jest zawodników "niespełnionych" niż spełnionych. To tak naprawdę też pokazuje, że głowa w piłce jest ważniejsza niż nogi. Jak mówi znane piłkarskie powiedzenie: "Twierdzenie, że w piłkę gra się nogami ma tyle wspólnego z prawdą, co to, że w szachy gra się rękoma".

Przy czym mówimy o grze głową na wielu poziomach. Zarówno chodzi o myślenie na boisku, jak i świadome planowanie kariery, doskonalenie się, dążenie do zdobywania kolejnych szczytów.

Nie wiemy tak naprawdę, ile i co osiągnąłby Janczyk, gdyby nie problemy z alkoholem. Zapewne nazwanie go największym zmarnowanym talentem byłoby grubym nadużyciem. Ale pewnie z powodzeniem mógłby grać wiele lat na poziomie PKO Ekstraklasy czy w solidnych ligach zachodnich, jak właśnie belgijska. Jego przypadek to cenna lekcja dla wszystkich: dla nas, dziennikarzy i kibiców, by nie podniecać się za bardzo osiągnięciami w piłce młodzieżowej i w kadrach z literką U, gdyż chyba nie ma nic bardziej złudnego niż sukces w młodzieżówce. Z kolei dla młodych zawodników to żywy przykład tego, jakich błędów unikać, bo przecież skoro uczyć się na błędach, to lepiej na cudzych niż swoich.

ZOBACZ Dawid Janczyk zarzeka się, że nie pije

ZOBACZ Inne teksty autora

Komentarze (0)