Francja. Polska piłkarka potraktowana jak legenda. "Popłakałam się"

PAP/EPA / 	Gwendoline Le Goff / Na zdjęciu: Katarzyna Kiedrzynek z kibicami PSG
PAP/EPA / Gwendoline Le Goff / Na zdjęciu: Katarzyna Kiedrzynek z kibicami PSG

- Kibice PSG śpiewali mi, że są tam, gdzie ja, przez całe życie. I że Paryż jest dla mnie zawsze otwarty. Popłakałam się - przyznaje nam Katarzyna Kiedrzynek, reprezentantka Polski.

Polska bramkarka po siedmiu latach odchodzi z PSG do VfL Wolfsburga - mistrzyń Niemiec. Fani kobiecej drużyny z Paryża przygotowali dla Katarzyny Kiedrzynek oprawę w środku miasta. Były race, śpiewy i transparent "Merci Kasia" pod wieżą Eiffla. Polka zagrała dla drużyny w 119 meczach. - Obudziłam się o godzinie 8 rano, a w telefonie miałam już sporo powiadomień. Napisał do mnie "Fab", szef ultrasów PSG. Czułam, że coś tam dla mnie przygotowali. Nie zdążyłam wyświetlić wiadomości, a już czułam duże emocje. Po zobaczeniu filmików i zdjęć oprawy popłakałam się jak bóbr - relacjonuje nam Kiedrzynek.

Z powodu pandemii koronawirusa Kiedrzynek nie miała możliwości pożegnania się z kibicami osobiście. Zrobiła to za pośrednictwem mediów społecznościowych. Było to emocjonalne, kilkuminutowe nagranie wideo, w którym Kiedrzynek dziękowała im za ogromne wsparcie. Reprezentantka Polski zawsze dobrze żyła z fanami PSG. Po meczach często podchodziła pod ich sektor, dziękowała za doping, czasem nawet przejmowała megafon, żeby zaintonować przyśpiewkę. Dlatego wcześniej, nagrywając dla nich filmik w Polsce, nie wytrzymała.

Teraz Niemcy

- Mniej więcej w połowie skończyła nam się bateria w kamerze. Wtedy puściły mi emocje, poryczałam się. Naprawdę dużo zawdzięczam temu klubowi, kibicom - kontynuuje Kiedrzynek. Z fanami zżyła się po przegranym finale Ligi Mistrzyń z Olympique Lyon w 2017 roku. W serii rzutów karnych Kiedrzynek nie zdobyła bramki i między innymi przez to PSG przegrało. Polka mocno to przeżyła, zwłaszcza po hejcie w internecie. - Zostałam zwyzywana od najgorszych, bo nie trafiłam karnego - opowiadała nam.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: perfekcyjnie wykonał rzut wolny. Bramkarz bohaterem!

- Miałam od kibiców wsparcie w najtrudniejszych chwilach. Bardzo szanuję tych ludzi, od finału w Cardiff jesteśmy bardzo blisko - mówi Kiedrzynek. - Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że spotka mnie coś takiego. Chyba nawet lepiej, że pożegnanie nie odbyło się na stadionie, bo nie wytrzymałabym pod trybuną z nadmiaru emocji - opowiada.

Z PSG dwukrotnie grała w finale Ligi Mistrzyń i sześć razy sięgała po wicemistrzostwo kraju. Od przyszłego sezonu zagra w VfL Wolfsburg, podpisała trzyletni kontrakt. Mocno zabiegał o Polkę również Olympique Lyon. - Rozmowy z Wolfsburgiem toczyły się od dłuższego czasu, nie czekałam z tym do ostatniej chwili. Mogę powiedzieć, że spełniam swoje marzenia. Zawsze myślałam, że Wolfsburg będzie dobrym, kolejnym krokiem po PSG. To wspaniała drużyna, zdobywająca wiele pucharów. Ja zawsze byłam druga, chcę sięgać po trofea. Grą w PSG zapracowałam na ten transfer - mówi bramkarka.

Jeszcze się spotkają

Kiedrzynek zaczęła treningi w Polsce pod koniec maja. Przygotowywała się w Poznaniu, teraz ćwiczy w Lublinie. Do Niemiec wyjeżdża na początku lipca, przed okresem przygotowawczym Wolfsburga. Kiedrzynek będzie mieć zajęcia indywidualne zanim treningi rozpoczną wszystkie piłkarki. Z taką propozycję wyszedł klub.

- W czasie pandemii ćwiczyłam praktycznie tylko w domu. Śmieję się, że mogłabym wystartować w "Tour de France" po liczbie przejechanych kilometrów na rowerze stacjonarnym - puszcza oko. - Po okresie w izolacji mam kilka przemyśleń. Trzeba doceniać i zauważać to, co się ma. Mniej narzekać. W mojej rodzinie na szczęście nikt nie chorował, ale nie wszyscy byli takimi szczęściarzami - mówi.

Jeżeli będzie okazja, Kiedrzynek pożegna się z kibicami PSG osobiście. - Podziękowałam im za wszystko dość emocjonalnie, ale to byłam cała ja. Chciałam to zrobić z klasą, a nie na zasadzie: "cześć, do zobaczenia". Nie zależało mi na rozgłosie, chciałam im tylko podziękować. Na koniec śpiewali mi, że są tam gdzie ja, przez całe życie. I że Paryż jest dla mnie zawsze otwarty. To było coś pięknego. Popłakałam się i się tego nie wstydzę - kończy Kiedrzynek.

Mateusz Skwierawski: Lewandowski w końcu zauważony (komentarz)

PKO Ekstraklasa. Bogusław Leśnodorski: W tej lidze nie ma przeciwników dla Legii

Źródło artykułu: