PKO Ekstraklasa. Trybuny odmrożone, ale zagrożenie wciąż realne. "Podporządkowanie medycyny polityce jest straszne"

Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI / Na zdjęciu: Paweł Grzesiowski
Newspix / DAMIAN BURZYKOWSKI / Na zdjęciu: Paweł Grzesiowski

W piątek na trybunach polskich stadionów po raz pierwszy pojawili się kibice. Dr Paweł Grzesiowski, specjalista w dziedzinie profilaktyki zakażeń ostrzega, że sytuacja wcale nie jest lepsza niż w marcu i skutki tych decyzji mogą być fatalne.

Spotkanie 31. kolejki PKO Ekstraklasy Górnik Zabrze - Korona Kielce (3:2) obejrzały z wysokości trybun 4173 osoby. Z zachowywaniem dystansu społecznego było bardzo różnie i wiele osób się do tych wymogów nie stosowało. To rodzi obawy, że w najbliższym czasie może nastąpić wzrost zakażeń.

- Sytuacja epidemiczna jest cały czas taka sama i jeśli zabraknie ostrożności, nie będzie lepiej. Jesteśmy teraz na poziomie liczby zakażeń z marca. Wielu myślało i próbowało przekonywać, że epidemia się skończyła, a to oczywista nieprawda - powiedział WP SportoweFakty dr Paweł Grzesiowski, immunolog i specjalista w dziedzinie profilaktyki zakażeń.

Stadiony nie są problemem, ale sytuacja wokół już tak

- Cały czas powinniśmy prowadzić działania, które dobrze wychodziły nam w poprzednich miesiącach, czyli opóźnianie rozwoju epidemii. Lockdown bardzo radykalnie zmniejszył liczbę zachorowań. Teraz można było powoli odmrażać poszczególne działy gospodarki, ale z zachowaniem szczególnej ostrożności - podkreśla lekarz.

ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"

Dr Grzesiowski uważa, że na huczne wesela czy obecność kibiców na meczach może być jeszcze za wcześnie. - Czy akurat te gałęzie postawią gospodarkę na nogi? Nie jestem im przeciwny z zasady. Trzeba zaznaczyć, że ludzie raczej nie będą się zarażać na samych trybunach. Więcej grozi im w drodze na mecz, w pociągu czy autobusie, albo gdy zaczną się gromadzić przy wejściu na obiekt.

Skutki zakażeń nie muszą dotyczyć samych sympatyków futbolu, a raczej starszych członków ich rodzin. - Na mecze często chodzą młodzi ludzie i oni ewentualnego zakażenia tak bardzo nie odczują. Przejdą je często bezobjawowo, tyle że wrócą do domów i zarażą np. swoich rodziców czy dziadków. Cała trudność w zrozumieniu tej pandemii polega właśnie na tym, że znaczna część młodego pokolenia przechodzi ją bezobjawowo albo łagodnie, lecz osoby powyżej 55 lat chorują znacznie ciężej. 75-letni pan z astmą nie pójdzie raczej na spotkanie piłkarskie, więc co do zasady, tam się nie zarazi, jednak im więcej będzie wirusa w jego otoczeniu, tym większa jest możliwość, że epidemia dotrze do tej populacji najbardziej wrażliwej. Tak jest z każdą chorobą zakaźną - dodał.

Złotego środka nie ma

Przeciwnicy lockdownu podkreślają, że dalsze zamykanie gospodarki to kolejne miliardowe straty i na dłuższą metę nie da się tego zrobić. Jak więc skutecznie walczyć z wirusem w obecnych realiach?

- Mówi się o izolacji osób starszych. To sensowny postulat, ale jak go zrealizować? Próbowali to robić Szwedzi i Brytyjczycy, jednak im się nie udało. Mamy zamknąć starsze osoby w domach? Łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować. Do zakażenia może dojść podczas zwykłych odwiedzin, nie mówiąc już o tych domach, gdzie mieszka kilka pokoleń. Skuteczna izolacja osób starszych jest nierealna. Prędzej można to zrobić w instytucjach typu DPS, ale też nie do końca. Ich pracownicy to zwykli ludzie. Czy pielęgniarka, której mąż pójdzie na mecz, ma potem nie pojawić się w pracy przez tydzień?

Dr Grzesiowski podkreśla, że trzeba zmienić zasady wsparcia przedsiębiorców. - Cała Polska została potraktowana tak samo. Na wszystkie branże patrzono jednakowo, a to błąd, bo jedni stracili więcej, inni mniej. Jeszcze nie czas, by robić wesela na 150 osób. Firmy, które prowadzą taką działalność, powinny otrzymywać większe rekompensaty, podobnie jak turystyka, SPA czy restauracje - uzależnione od ich realnych strat. Górnicy dostali np. pełne postojowe, bo ich rząd się boi. Gdyby zamknięto kopalnie bez zapewnienia wynagrodzeń, to ta grupa zawodowa rozniosłaby Warszawę. Robi się coś dla jednych, a dla innych nie. Propaganda sukcesu, że epidemia już jest opanowana też wprowadza niesamowity chaos, bo z jednej strony podobno nie ma już wirusa, ale górnicy nie mogą iść do pracy, dlatego ludzie mają coraz większe wątpliwości. To się musi skończyć wzrostem zachorowań.

Odmrożenie możliwości organizowania imprez, uroczystości religijnych, otwarcie trybun, likwidacja szpitali jednoimiennych to symboliczne przekazy skutecznej walki z koronawirusem, które mogą być elementem kampanii wyborczej.

- Straszną rzeczą jest, jeśli medycynę podporządkowuje się polityce. Nie wygraliśmy jeszcze z wirusem, to oczywiste, mimo że na ulicach tego nie widać. Dlatego organizacja imprez masowych wymaga szczególnej staranności i super nadzoru. Wiele lig europejskich gra, lecz nie odmroziło trybun. Dotyczy o choćby Niemiec, mimo że tam sytuacja jest bardziej stabilna niż u nas - zakończył dr Grzesiowski.

Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: gigantyczne żądania Christiana Gytkjaera, Lech Poznań musiałby utworzyć demoralizujący komin płacowy
PKO Ekstraklasa. Otwarcie stadionów elementem kampanii wyborczej. "Obóz władzy nic na tym nie zyska"

Komentarze (25)
avatar
sportowebrednie
21.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
avatar
szumilas
21.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To takie nasze narodowe kozaczenie. Czytaj całość
avatar
Daniel Kukulski
21.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wybaczcie ale po pierwszych 2 wersach aż się nie chce czytać tego GADANIA (Pie) o wirusie i tej podobnej ściemie. Ocknijcie się lub walnijcie w głowę a nie starszcie ludzi, nie potrzebnie siej Czytaj całość
heraldek1
20.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A Polakom lekka smierc racz dac, Panie. 
avatar
Audrey Dell
20.06.2020
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Czy moglibyście w końcu schować tych rządowych panikujących lekarzy? Chorzy i starzy niech zostaną w domach. A my bawmy się, uprawiajmy sport, świętujmy. A WHO i wszyscy oficjele czy lekarze ch Czytaj całość