Sikora bowiem już od pięciu meczów nie trafił do siatki rywali, a w tym roku zdobył już łącznie siedem goli, co jest wynikiem bardzo dobrym i cały czas może wywalczyć koronę króla strzelców. Traci tylko dwie bramki do Pawła Brożka. Teraz jednak 28-letni napastnik skupia się na meczu z Zagłębiem Lubin, ale na początku trudno jest mu przypomnieć sobie spotkanie z Miedziowymi, które na długo zapadło mu w głowie. - Ciężko mi sobie teraz jakiś szczególny mecz przypomnieć. Tam wygraliśmy 2:1, teraz oni będą chcieli się nam zrewanżować? - opowiada nam Sikora, który po chwili wraca pamięcią do pewnego spotkania? - Pamiętam taki mecz w finale Pucharu Polski. Tam wygrywaliśmy z nimi u siebie 2:0, a ja mogłem strzelić gola na 3:0. Pamiętam, że wtedy z trzech metrów nie trafiłem do pustej bramki i myślę, że wynik byłby już rozstrzygnięty, a tak pojechaliśmy na rewanż. Zagłębie strzeliło gola na 1:0, my dostaliśmy czerwoną kartkę i męczyliśmy się. Był to bardzo, bardzo trudny mecz, ale szczęśliwie dla nas zakończyło się.
Napastnik Groclinu zdaje sobie sprawę, że Miedziowi nie przez przypadek są mistrzami Polski i, że w niedzielę czeka ich trudne spotkanie. Chwali Zagłębie przede wszystkim za zgranie. - Zagłębie ma generalnie bardzo długą kadrę, zgrany zespół. Mają bardzo dobrego bramkarza w osobie Olka Ptaka, mocny środek pola i boki pomocy. Ogólnie drużyna dobrze poukładana i, że tak powiem - bardzo rozumiejącą się.
Zagłębie nie ukrywa, że bardziej nastawia się na Puchar Polski i po wyeliminowaniu w ćwierćfinale Polonii Warszawa (8:2 w dwumeczu) zagra w półfinale z Legią Warszawa. Z kolei Groclin zagra z Wisłą Kraków. Miedziowi mają ten komfort, że mogą nieco odpuścić ligę, by wszystkie siły skierować na Puchar Polski. Groclin nie może tak zrobić, bo walczy w lidze o drugie miejsce. Czy zatem będzie to łatwiejsze spotkanie dla Dyskoboli, bo Zagłębie nie będzie miało takiej motywacji do gry? - Ciężko powiedzieć, bo i my nastawiamy się na Puchar Polski i w lidze chcemy coś ugrać. Na pewno będzie to ciężki mecz, bo przecież drużyny, z którymi gramy nie położą się przecież na boisku. Każde spotkanie trzeba ciężko wybiegać i to samo czeka nas w niedzielę - zakończył Adrian Sikora.