PKO Ekstraklasa. Raków - Wisła: Spokój w Częstochowie i nerwy w Krakowie. Udany rewanż beniaminka

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: piłkarze Rakowa Częstochowa

Zaledwie dziesięć dni po porażce w stolicy Małopolski zdołali się odegrać. Raków Częstochowa pokonał w Bełchatowie Wisłę Kraków 3:1 w 31. kolejce PKO Ekstraklasy.

Niemal pewny już utrzymania na najwyższym szczeblu rozgrywkowym beniaminek z Częstochowy podejmował ekipę Białej Gwiazdy, nad którą wciąż jeszcze wisi widmo spadku. Przed rozpoczęciem zmagań w rundzie finałowej krakowianie mieli sześć punktów przewagi nad strefą spadkową. W szeregach Rakowa z kolei panuje względny spokój, choć zawodnicy mieli w głowie starcie sprzed dziesięciu dni przy Reymonta, w którym Czerwono-Niebiescy zaprzepaścili szansę na zwycięstwo.

- Jest kilka takich meczów, w których przegraliśmy w kuriozalny sposób - z Wisłą Kraków czy Arką Gdynia. W starciu z ŁKS-em też powinniśmy zdobyć więcej punktów. Myślę, że mamy do udowodnienia, że potrafimy prowadzić grę i doprowadzić korzystny wynik do końca - zapowiadał przed spotkaniem napastnik RKS-u Sebastian Musiolik.

"Gospodarze" tego spotkania mogli liczyć na doping około tysiąca osób, które zostały wpuszczone na trybuny GIEKSA Areny w Bełchatowie. Nie mogli za to obejrzeć w akcji pauzującego za kartki kapitana Tomasa Petraska, a także kontuzjowanego Jarosława Jacha. Po stronie Wisły cały czas brakuje Pawła Brożka, który doznał złamania kości promieniowej.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy

Prowadzić grę od początku starali się goście, a Raków - nieco już tradycyjnie - starał się przetrwać napór przeciwników, wyprowadzić kontrę i poszukać stałego fragmentu gry. Wiślacy w 20. minucie dopuścili jednak do rzutu rożnego, co okazało się dla nich bardzo bolesne w skutkach. Dośrodkowanie Petra Schwarza leciało na głowę Kamila Piątkowskiego, a ten czołem zagrał do swojego imiennika Kościelnego, który skierował ją już do siatki. Niby wszyscy wiedzą, że częstochowianie zdobywają w ten sposób bramki, ale zatrzymać ich jest bardzo trudno.

Najlepszą okazję do wyrównania miał tuż przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa pierwszej połowy Mateusz Hołownia. Jednak Jakub Szumski tego dnia między słupkami był bardzo czujny i bardzo pewny. Co jakiś czas z piłką pod pole karne krakowian wędrowali też piłkarze trenera Marka Papszuna, ale ciągle był problem z ostatnim podaniem. O czystą pozycję było trudno.

Jeszcze przed przerwą Wisła była osłabiona. W 41. minucie żółtą kartkę za faul obejrzał Nikola Kuveljić. Środkowy obrońca z Serbii miał już na koncie żółty kartonik, więc musiał opuścić boisko. Choć gdyby sędzia Tomasz Kwiatkowski z Warszawy tej kartki nie pokazał, też by się wybronił.

Dziesięć minut po zmianie stron Raków zadał kolejny cios. Problemy z ostatnim podaniem rozwiązał... obrońca Wisły Lukas Klemenz. To on niefortunnie wybił piłkę po centrze Patryka Kuna z prawej strony. Zaliczył dzięki temu "asystę" przy bramce Davida Tijanicia. Słoweniec golem podsumował swój dobry występ w spotkaniu.

Lecz tak jak w poprzednich spotkaniach częstochowianie mieli słabszy moment w końcowej fazie meczu. W 74. minucie zostawili przed własnym polem karnym odrobinę miejsca rezerwowemu młodzieżowcowi, Aleksandrowi Buksie, a ten przepięknym strzałem w okienko zdobył gola kontaktowego. Ale ten kontakt trwał zaledwie cztery minuty, bo potem Igor Sapała również trafił do siatki po uderzeniu z kilkunastu metrów i uspokoił ponownie swój zespół, który w Bełchatowie, gdzie rozgrywa mecze w roli gospodarza, jest niepokonany od 28 września poprzedniego roku.

A Biała Gwiazda dalej musi oglądać się za siebie, by trzymać dystans przede wszystkim do Korony Kielce i Arki Gdynia. Po sobotnim meczu wynosi on w obu przypadkach pięć punktów. W następnej kolejce, już we wtorek, do stolicy województwa świętokrzyskiego uda się Raków, a Wisła z Krakowa zagra ze swoją imienniczką z Płocka.

Raków Częstochowa - Wisła Kraków 3:1 (1:0)
1:0 - Kamil Kościelny 20'
2:0 - David Tijanić 55'
2:1 - Aleksander Buksa 74'
3:1 - Igor Sapała 78'

Składy:

Raków: Jakub Szumski - Kamil Piątkowski, Daniel Mikołajewski, Kamil Kościelny - Igor Sapała, David Tijanić (84' Ben Lederman) , Petr Schwarz, Fran Tudor, Patryk Kun - Felicio Brown Forbes (86' Piotr Malinowski), Sebastian Musiolik (80' Przemysław Oziębała).

Wisła: Michał Buchalik - Hebert, Nikola Kuveljić, Rafał Janicki - Mateusz Hołownia (62' Aleksander Buksa), Vulnet Basha, Georgij Żukow, Lukas Klemenz - Vukan Savicević (80' Victor Martinez), Alon Turgeman (60' Maciej Sadlok), Jakub Błaszczykowski.

Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Kun, Oziębała (Raków) - Kuveljić (Wisła)

Czerwona kartka: Kuveljić - za drugą żółtą

Czytaj też:

Wisła Płock - Arka Gdynia. Sobota absurdów i bezbramkowy remis

Rzecznik PZPN o powrocie kibiców. "Nie ma co demonizować, że stadiony są wylęgarnią wirusa"

Komentarze (6)
avatar
werty
21.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja to widzę tak, że Wisła jest w coraz gorszej formie, ale to nic jak porówna się ją do Korony i Arki. Tam dopiero jest tragedia, Korona już wietrzy szatnię, a Arka gra Serrarensem. Jakiś cud u Czytaj całość
avatar
Witalis
20.06.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Raków wygrał zasłużenie, ale jakie nerwy w Krakowie? Przy porażce Korony i remisie Arki, Wisła zachowała 5 pkt przewagi i nie sądzę, aby to zaprzepaściła w pozostałych 6 kolejkach. 
avatar
Chrisrks
20.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Mamy to! Raków zostaje w Ekstraklasie. Za rok jedziemy o pierwszą ósemkę. Ave Racovia!!! 
avatar
Piotr Krol
20.06.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
poplynie wisełka