Chodzi o sektor za jedną z bramek, gdzie zasiadła grupa najbardziej zagorzałych fanów wicemistrza Polski. Przed pierwszym gwizdkiem sędziego na dolnym poziomie rozwieszono duży transparent, a później osoby, które się tam znajdowały przeszły na piętro i w dużym zgromadzeniu prowadziły zorganizowany doping.
Choć na pozostałych sektorach panował porządek, to Legia może się spodziewać kar - tym bardziej, że obok złamania zasad dystansu społecznego, na widowni odpalono też race.
W środku tygodnia sprawą zajmie się Komisja Ligi. - Na pewno będzie poruszona kwestia użycia środków pirotechnicznych - przekazał WP SportoweFakty manager ds. komunikacji Ekstraklasy SA, Bartosz Orzechowski.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Grzegorz Krychowiak: Jeżdżę na trening z uśmiechem na twarzy
Lekceważenie zasad dystansu społecznego również może doprowadzić do nałożenia sankcji na klub ze stolicy. - Zapoznajemy się z raportami delegatów meczowych dotyczącymi kwestii zachowywania przepisowych odstępów pomiędzy kibicami na trybunach. To nowa sytuacja i przy ocenie zdarzeń będziemy posiłkować się opiniami właściwych organów sanitarno-epidemiologicznych, jako mających największe kompetencje przy ocenie tego typu zachowań. Dalsze decyzje będą zależeć głównie od ich opinii i rekomendacji dotyczących konkretnego spotkania - podkreślił Orzechowski.
Mecz Legii ze Śląskiem obejrzało na stadionie 5220 osób, był więc on imprezą masową. Wydarzenia na trybunach może wziąć pod lupę Urząd Wojewódzki i w efekcie zakazać organizacji kolejnych imprez masowych. Wtedy klub z Warszawy na następne domowe starcie z Piastem Gliwice (w sobotę o godz. 17.30) mógłby wpuścić maksymalnie 999 widzów.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa: gigantyczne żądania Christiana Gytkjaera, Lech Poznań musiałby utworzyć demoralizujący komin płacowy
PKO Ekstraklasa. Otwarcie stadionów elementem kampanii wyborczej. "Obóz władzy nic na tym nie zyska"