PKO Ekstraklasa. Śląsk Wrocław - Cracovia. Show Płachety! Wrocław nadal przeklęty dla Pasów
W meczu kończącym 32. kolejkę PKO Ekstraklasy Śląsk pokonał przed własną publicznością Cracovię (3:2). Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Przemysław Płacheta - autor dubletu i asysty. To szósta z rzędu porażka Pasów we Wrocławiu.
Pierwsza połowa do zapomnienia. Jedyną godną odnotowania sytuację stworzyła sobie Cracovia. W 36. minucie po centrze Ivana Fiolicia z rzutu rożnego piłka trafiła na środek pola karnego wprost pod nogę Ołeksija Dytiatjewa. Ukrainiec wyglądał na równie zaskoczonego co obrońcy Śląska i uderzył słabo wprost w Putnocky'ego. Cztery minuty później w jeszcze lepszej pozycji znalazł się Erik Exposito, którego idealnym dośrodkowaniem z rzutu wolnego obsłużył Krzysztof Mączyński. Hiszpan zachował się jednak fatalnie i zagłówkował daleko od bramki Michala Peskovicia.
Po zmianie stron piłkarze, głównie Śląska, wynagrodzili obserwatorom marne widowisko sprzed przerwy. Kibice zobaczyli pięć bramek i indywidualne popisy, głównie Przemysława Płachety, jakie w PKO Ekstraklasie są rzadkością. Od mocnego uderzenia zaczęła jednak Cracovia. W 48. minucie Fiolić spod chorągiewki ponownie posłał piłkę na środek pola karnego, tam Rafael Lopes wyrósł jak spod ziemi i głową zmusił Matusa Putnocky'ego do kapitulacji.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"Pasy nie zdążyły jeszcze pozbierać się po pierwszym ciosie, a już spadł na nie kolejny. Po złym podaniu Milana Dimuna w środku pola Sylwester Lusiusz odpuścił walkę o piłkę, którą przejął Płacheta i pognał z nią w kierunku pola karnego. Jak na najszybszego piłkarza w lidze przystało, błyskawicznie zdobył teren, dryblując w pełnym biegu, a następnie znalazł lukę między rywalami i zagrał w pole karne do Exposito. Ten nie zepsuł akcji kolegi, a wręcz przeciwnie, z dużą klasą zwiódł Michała Helika i kapitalnym uderzeniem pod poprzeczkę nie dał szans Peskoviciowi.
Cracovii dojście do siebie zajęło dobrą chwilę. W 72. minucie krakowianie mogli wrócić do gry, gdy kombinacyjnym atakiem rozmontowali defensywę gospodarzy, ale w dobrej sytuacji Sergiu Hanca uderzył obok słupka. A siedem minut później znów błysnął Płacheta. Tym razem na dwóch metrach w polu karnym uwolnił się spod opieki Diego Ferraresso i zaskoczył Peskovicia płaskim uderzeniem.
22-letni skrzydłowy, który jest jednym z objawień sezonu, rozegrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz w rozgrywkach i przedłużył nadzieje Śląska na zdobycie kolejnego medalu mistrzostw Polski. A gości stać było tylko na kontaktowe trafienie Lopesa, który w ostatniej akcji meczu najpierw obił słupek bramki Śląska, a po chwili skuteczną dobitką zmniejszył rozmiary porażki.
Wrocław jest dla Cracovii przeklętym terenem. Krakowianie przegrali tu po raz szósty z rzędu, a ostatni raz wygrali na stadionie Śląska we wrześniu 2013 roku. 10 kolejnych wizyt Pasów we Wrocławiu to osiem porażek i tylko dwa remisy.
Śląsk Wrocław - Cracovia 3:2 (0:0)
0:1 - Lopes 48'
1:1 - Płacheta 60'
2:1 - Exposito 61'
3:1 - Płacheta 79'
3:2 - Lopes 90+3'
Śląsk: Matus Putnocky - Lubambo Musonda, Isarel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec - Jakub Łabojko, Krzysztof Mączyński - Robert Pich (87' Damian Gąska), Michał Chrapek (75' Filip Marković), Przemysław Płacheta (82' Sebastian Bergier) - Eric Exposito.
Cracovia: Michal Pesković - Sergiu Hanca, Michał Helik, Ołeksij Dytiatjew, Kamil Pestka - Milan Dimun, Sylwester Lusiusz (68' Thiago) - Mateusz Wdowiak, Pelle van Amersfoort, Ivan Fiolić (64' Diego Ferraresso) - Rafael Lopes.
Żółte kartki: Chrapek, Musonda, Tamas (Śląsk) oraz Lusiusz, Dytiatjew (Cracovia).
Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).