Bundesliga. Robert Lewandowski w pogoni za legendą Gerda Muellera

Robert Lewandowski jest zupełnie innym zawodnikiem niż Gerd Mueller. Również zupełnie innym człowiekiem. To, co ich łączy, to niespotykana łatwość w zdobywaniu bramek.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Robert Lewandowski Getty Images / Sebastian Widmann/Bongarts / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
"Pierwszą rzeczą, której dowiadujesz się, gdy zaczynasz swoją edukację piłkarską w Niemczech, jest to, że Gerd Mueller jest najlepszym napastnikiem, jaki kiedykolwiek żył. A także, że już nikt nigdy nie będzie tak dobry jak on. To było prawo w tym kraju. Aż do czasu, gdy pojawił się w nim Robert Lewandowski"To Uli Hesse, znany niemiecki autor książek piłkarskich, m.in. "Tor! Historia niemieckiego futbolu". W pewnym momencie wydawało się, że "Lewy" może pobić rekord Muellera. Po 11 kolejkach miał 16 goli. Genialny niemiecki snajper w sezonie 1971-72 strzelił 40 goli w sezonie. Lewandowski nie był w stanie wytrzymać tempa, które sam narzucił. 33 bramki w 30 meczach to wynik wybitny, piąty w historii ligi. Ale "Bombowca" nie dogoni. Może za rok.

zawodnik sezon goli w sezonie klub
Gerd Mueller 1971-72 40 Bayern
Gerd Mueller 1969-70 38 Bayern
Gerd Mueller 1972-73 36 Bayern
Dieter Mueller 1976-77 34 FC Koeln
Robert Lewandowski 2019-20 33 Bayern

Robert Lewandowski ma zadanie, które przekracza możliwości zwykłego śmiertelnika. Ściga się z mitem, półbogiem. Tak jakby porównywać nawet najsilniejszego człowieka świata do Heraklesa. Przecież każdy fan Bayernu Monachium wychowywał się w kulcie statystyk Gerda Muellera. 365 goli w 427 meczach ligowych. I 68 goli w 62 meczach dla kadry. Statystyka ważniejsza niż słowa i barwne opisy. Bo Mueller nigdy nie mówił za wiele, był tak samo nieśmiały jak skuteczny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
"Lewy" i Mueller na tej samej półce

A przecież "Bombowiec Narodu" wykręcił liczby, do których nikt nigdy miał prawa się zbliżyć. Każdy tę zasadę respektował. I wtedy pojawił się Lewandowski. Polak ustanowił nowe prawo. Przez 6 sezonów w Bayernie zdobył aż 161 bramek w 189 meczach. Gdyby wyliczyć średnie, różnica jest minimalna. Gdyby Lewandowski zachował taką skuteczność i dotrwał do 427 meczów w Bayernie, zdobyłby… 364 bramki. O jedną mniej niż "mit".

Karl-Heinz Rummenigge powiedział swego czasu, że Lewandowski jest w tej samej kategorii co Mueller. Od tej wypowiedzi minęło kilka lat, a polski napastnik nie przestał strzelać. "Kalle" ma prawo do takich porównań. Grał z Muellerem, rządzi Bayernem, w którym królem jest Lewandowski, sam był wybitnym napastnikiem, choć jeśli chodzi o rekordy strzeleckie, piętro niżej niż tych dwóch. Obu tych snajperów - Lewandowskiego i Muellera - cechuje niezwykła regularność. Choć, żeby było jasne, każdy z nich osiągał cel na swój sposób.

- Oni byli zupełnie różnymi zawodnikami. Zaczynając od strony czysto fizycznej, Mueller był 10 centymetrów niższy, siłą rzeczy inaczej grał. Robert jest bardziej atletyczny, Mueller bardziej polegał na instynkcie. I trzeba przyznać, że był fenomenalny, wiedział, gdzie bramkarz odbije piłkę, miał nieprawdopodobne wręcz wyczucie. To fenomen, który trudno wyjaśnić. Ale też grał bardziej sam, Robert jest zawodnikiem zdecydowanie bardziej drużynowym, nastawionym na kombinację, współpracę z partnerami. Jest bardziej kompletny. Poza tym Lewandowski dużo więcej porusza się po boisku, Mueller raczej czatował na okazje - mówi Udo Muras, autor biografii Gerda Muellera "Der Bomber der Nation".

Mueller ma pozycję jednego z ojców założycieli monachijskiego klubu. Do Bayernu przyszedł w 1964 roku i od razu zaczął strzelać. Nie był żadnym wielkim wirtuozem, dryblerem, ale był niski, krępy, bardzo silny na nogach, zwrotny. Nisko osadzony środek ciężkości miał mu zapewniać szybszą reakcję. Często mówi się o ludziach, że urodzili się z darem od Boga, ale tylko czasem jest to zbliżone do prawdy. Mueller z pewnością taki dar dostał. Nawet nie tyle do samej gry w piłkę, co do strzelania goli.

240 goli w sezonie

Jeszcze w czasach juniorskich w rozgrywkach lokalnych zdobył 180 bramek. Tak, to nie pomyłka. 180 goli z 204 strzelonych przez drużynę. Miał wtedy 17 lat. I w każdym meczu miał "plastra". Ale nikt nic nie mógł zrobić, tak jak później w czasach jego kariery seniorskiej.

- Tam gdzie była piłka, nagle pojawiał się Mueller. To było niesamowite - opowiadał dziennikarzowi "Suddeutsche Zeitung" Matthias Jaromin, kolega Muellera z lat dziecięcych i młodzieżowych. Oczywiście trzeba pamiętać, że Nordlingen grywało wówczas z wiejskimi drużynami, padały więc mocno absurdalne wyniki. Na przykład tylko w dwóch meczach z zespołem SV Holzkirchen, wygranych odpowiednio 23:0 i 31:2, strzelił 43 gole. W całym sezonie we wszystkich rozgrywkach Mueller zdobył wtedy - jak można było wyczytać w miejscowej gazecie Rieser Nachrichten - 240 bramek. Jak dosadnie określił w książce Muras: "Czegoś takiego świat jeszcze nigdy nie widział".

Do Bayernu przeszedł za 3 tysiące marek plus bonusy. Łącznie 4400 marek. Umowę spisano 10 sierpnia 1964 roku. Tego dnia narodził się wielki Bayern Monachium. -Gdyby nie bramki Gerda, wciąż bylibyśmy w drewnianej chatce, która była siedzibą klubu - powiedział o nim Franz Beckenbauer.

Z czasem to go uratowało. Po zakończeniu kariery dopadła go choroba piłkarska tamtych czasów. Nagły brak zorganizowanego dnia, brak rutyny, rytmu meczowego zgubił wielu graczy. Mueller również wpadł w nałóg alkoholowy, stracił oszczędności życia, stał się kompanem dla każdego, kogo było stać na piwo dla mistrza. Sprawa była bardzo poważna. Bramkarz "tamtego Bayernu" Sepp Maier zadzwonił do klubu. Muellera z życiowego dołu wyciągnęli starzy koledzy, Uli Hoeness i Franz Beckenbauer, którzy załatwili mu terapię odwykową i dali posadę trenera młodzieży w Bayernie. W 2015 roku klub ogłosił, że Mueller choruje na Alzheimera.

Lewandowski jest przeciwnością, wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o zdrowy tryb życia, odżywianie. Do Bayernu przychodził jako zawodnik ukształtowany, król strzelców Bundesligi, najlepszy napastnik na rynku, przede wszystkim 26-latek. Ale przecież i wtedy było naprawdę sporo głosów wątpiących w to, czy jest w stanie wejść na poziom Bayernu. Szybko pokazał, że jest znacznie lepszy niż poprzednicy, Mario Gomez czy Mario Mandzukić. Mueller był najlepszą "dziewiątką" świata swoich czasów, Lewandowski jest swoich. To zdanie nie tylko polskich ekspertów.

Trzeba też przyznać, że Gerd Muller był fenomenem, jeśli chodzi o czas pozostawania na szczycie. W latach, w których grał, niewielu zawodników było w stanie utrzymać najwyższą formę przez dłużej niż 3-5 lat. Jeśli prześledzimy losy wielu topowych graczy, zauważymy, że szczyt kariery osiągali ok. 25. roku życia, a od 30. już powoli gaśli. Ale Muller był jednym z tych wybrańców, którzy wymykali się tej statystyce. Do Bayernu dołączył jako 19-latek i przez ponad 14 lat utrzymywał się wśród najlepszych. W tym czasie wywalczył 7 razy tytuł króla strzelców Bundesligi. Lewandowski w tym roku wygra klasyfikację po raz piąty. Do tego dochodzi tytuł najlepszego strzelca naszej ligi.

Lewandowski nie będzie naszym bohaterem, ale go szanujemy

Złośliwi powiedzą, że Mueller swoją długowieczność zawdzięcza stacjonarnemu stylowi gry, bo przecież powtarzana po tysiąckroć legenda głosi, że "mógł stać cały mecz i na końcu coś strzelił", że jedynie czekał na piłkę i wbijał ją w ostatniej fazie akcji. Zapytałem o to w słynnym kolońskim Uniwersytecie Sportowym i powiedziano mi, że według ich badań, Mueller przebiegał znacznie więcej, niż się wydawało. Choćby w finale mistrzostw świata w 1974 roku pokonał dystans 9 kilometrów, ponieważ bardzo często wracał do obrony, co przez współczesnych dziennikarzy nie zostało odnotowane. Wtedy w finale strzelił bramkę, która dała Niemcom mistrzostwo świata.

- Oczywiście Lewandowski nigdy nie będzie miał takiej pozycji, bo Mueller jest naszym bohaterem narodowym, strzelał gole również dla Niemiec, jego bramki dały nam mistrzostwo Europy i świata. Lewandowski, jako że nie jest Niemcem, nigdy nie będzie naszym bohaterem, ale kibice bardzo go szanują, uważają za niezwykłego gracza. Oczywiste jest, że Robert nigdy nie dogoni Muellera, nie pobije jego rekordu, jest to po prostu niemożliwe. Musiałby strzelać przez kolejne 5 sezonów po 30 goli, to fizycznie niewykonalne. Ale za to możliwe, że Lewandowski jest tak dobrym piłkarzem jak Mueller - mówi Muras.

Ale też najlepsze lata Gerda Muellera to inni obrońcy. Dzisiejsi to wyspecjalizowani atleci. Do tego nieprawdopodobnie ewoluował trening bramkarski. Można powiedzieć, że kiedyś było łatwiej. Ale też działało to w dwie strony, także trening napastników nie był taki jak dziś. Obaj na pewno byli fenomenami swoich czasów.

- Nie da się jednak ukryć, że w tamtych czasach strzelano po prostu więcej bramek, organizacja gry defensywnej bardzo poszła do przodu, dziś jest trudniej o gole, pada ich sporo, ale mniej. I jednak, również za sprawą Lewandowskiego, dzisiejszy Bayern jest blisko fenomenalnego roku z 1972 roku, gdy strzelił 101 goli w sezonie - zauważa Udo Muras.

Czego brakuje Lewandowskiemu, a co miał Mueller, to europejskie trofea. To zresztą coś, co odróżnia obecny Bayern od tamtego. Tamten królował w Europie, ten jest hegemonem w Niemczech.

- Gerd Mueller miał aż cztery puchary (trzy Puchary Europy i jeden Puchar Zdobywców Pucharów), a Robert żadnego. Ale też trzeba pamiętać o okolicznościach. W piłce nożnej zawodnik nie wygrywa trofeów sam. Bayern Guardioli z Lewandowskim w ataku był fantastyczny, ale trafił na wielką erę Realu i Barcelony. Prawda jest taka, że w połowie lat 70., Bayern nie miał takich rywali. Wtedy niemieckiej drużynie było znacznie łatwiej wygrać puchary. I jednak najważniejsze gole w finałach pucharów strzelał nie Mueller, a Franz Bulle Roth. Z drugiej strony czasy Lewandowskiego to ciągłe mistrzostwa dla Bayernu. Od kiedy jest w klubie, Bayern co roku zdobywa tytuł. Za Muellera różnie z tym bywało, Bayern był raz 10., a raz 12. Dziś byłoby to nie do pomyślenia - zauważa Muras.

Faktycznie Mueller tylko cztery razy zdobywał tytuł mistrzowski. Lewandowski, włączając tytuły z Lechem i Borussią, zdobył ich aż 9 w zaledwie 11 sezonów na najwyższych szczeblach rozgrywek. Urodził się, by wygrywać.

***

Jak na mistrza kraju przystało, Bayern zakończył sezon pewnym triumfem na terenie VfL Wolfsburg (4:0). Robert Lewandowski zdobył na Volkswagen-Arena 34. bramkę w sezonie, a Bayern, jako drugi zespół w historii, dobił do granicy 100 strzelonych goli.

ZOBACZ Lewandowski może pobić jeden z rekordów Muellera

ZOBACZ Lewandowski nie odbierze statuetki przez koronawirusa

Kto jest lepszym napastnikiem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×