Co powinien robić zespół, który na pięć kolejek przed końcem sezonu ma pięć punktów straty do bezpiecznego miejsca? W Arce Gdynia zdecydowano się grać defensywnie i nie wychodzić praktycznie na połowę rywala. Raków Częstochowa początkowo na boisku wyglądał tak, jakby piłkarze grający w Bełchatowie byli zaskoczeni tak łatwemu przebiegowi spraw.
Przez długi czas Raków mimo przewagi nie potrafił wyjść na prowadzenie. W końcu jednak dzięki koszmarnemu błędowi Arki, gospodarze dopięli swego. Po rzucie rożnym Rakowa, piłkę w kierunku własnej bramki skierował Maciej Jankowski. Lot piłki zmienił jeszcze Kamil Piątkowski i młodzieżowiec mógł cieszyć się z pierwszego gola w PKO Ekstraklasie.
Arka próbowała robić wszystko, jednak gdynianie nie wyglądali dobrze na boisku. Pierwszy strzał dla gości dopiero w 38. minucie oddał Mateusz Młyński, jednak trafił prosto w bramkarza.
ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Ekspert ocenia zachowanie kibiców na trybunach. "Nie chcę nikogo bronić, ale ryzyko zarażenia jest minimalne"
Raków, który w rundzie zasadniczej prowadził z Arką 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 grał ze świadomością, że żadne prowadzenie nie będzie zbyt komfortowe. Zespół Marka Papszuna jeszcze przed przerwą podwyższył wynik spotkania. Doskonale piłkę wystawił David Tijanić, a gola z wielką gracją i precyzją strzelił Petr Schwarz.
Na początku drugiej połowy Raków zdawał się kontrolować przebieg spotkania. Po kolejnej serii podań na połowie rywala, gdynianie przeprowadzili jednak bardzo szybką akcję. Po świetnym podaniu Młyńskiego, gola powinien zdobyć Oskar Zawada. Napastnik Arki fatalnie spudłował z szóstego metra. Gdynianie cieszyli się jednak ze swojego gola. Patryk Kun niefortunnie pokrył Marcusowi Viniciusowi da Silvaie i wpakował piłkę do bramki Jakubowi Szumskiemu.
Arka nie potrafiła jednak pójść krok dalej i została szybko skarcona. Po ciekawej akcji i dośrodkowaniu Piątkowskiego, doskonale ustawiony Kamil Kościelny wbił piłkę głową na 3:1. Po rzucie rożnym, na 9 minut przed końcem spotkania, kontaktowego gola strzelił jeszcze Marcus.
Dla gospodarzy bramkę mógł jeszcze zdobyć Ben Lederman, jednak przymierzył w spojenie słupka z poprzeczką. Mimo to Raków utrzymał prowadzenie i dopisał trzy punkty do tabeli, dzięki czemu nic nie zabierze już częstochowianom utrzymania. Arka nie zbliżyła się do rywali i o pozostanie w PKO Ekstraklasie gdynianom będzie niezwykle ciężko.
Raków Częstochowa - Arka Gdynia 3:2 (2:0)
1:0 - Kamil Piątkowski 29'
2:0 - Petr Schwarz 43'
2:1 - Patryk Kun 56' (sam.)
3:1 - Kamil Kościelny 65'
3:2 - Marcus Vinicius da Silva 81'
Składy:
Raków Częstochowa: Jakub Szumski - Kamil Kościelny, Tomas Petrasek, Kamil Piątkowski - Igor Sapała, Petr Schwarz (46' Ben Lederman) - Daniel Bartl (78' Fran Tudor), David Tijanić, Patryk Kun - Felicio Brown Forbes (86' Przemysław Oziębała), Sebastian Musiolik.
Arka Gdynia: Marcin Staniszewski - Damian Zbozień, Luka Marić, Adam Danch, Adam Marciniak - Michał Nalepa, Michał Kopczyński (75' Marko Vejinović) - Mateusz Młyński, Fabian Serrarens (70' Dawit Schirtladze), Maciej Jankowski (52' Marcus Vinicius da Silva) - Oskar Zawada.
Żółte kartki: Petrasek, Brown Forbes (Raków), Kopczyński, Zbozień, Nalepa (Arka).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).