Rafał Gikiewicz pożegnał się z Unionem Berlin w wielkim stylu. Świetnymi występami w Bundeslidze zapracował na szacunek kibiców. Po ostatnim spotkaniu sezonu fani skandowali jego nazwisko, a Polak miał łzy w oczach (więcej TUTAJ>>).
32-latek będzie kontynuować karierę w innym klubie Bundesligi FC Augsburg. Zanim jednak przeniesie się do Bawarii, podsumował zakończony w sobotę sezon.
Przed jego startem Gikiewicz publicznie ogłosił, jakie są jego indywidualne cele w Bundeslidze: rozegrać osiem meczów bez straty bramki, obronić dwa rzuty karne, dostać powołanie do kadry oraz utrzymać Union w lidze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalna sztuczka Lewandowskiego na treningu Bayernu!
Dwa cele zrealizował. Sobotni mecz z Fortuną Duesseldorf (3:0) był ósmym w tym sezonie, w którym "Giki" nie puścił gola. Union utrzymał się w Bundeslidze, kończąc rozgrywki na 11. miejscu.
Czego bramkarzowi zrobić się nie udało? Obronił tylko jeden rzut karny - we wrześniu 2019 r. w spotkaniu z Werderem Brema zatrzymał Davy'ego Klaassena. Po trzech uderzeniach z 11 m wyciągał piłkę z siatki. Pokonywali go kolejno: wspomniany Klaassen (w tym samym meczu z Werderem), Marco Reus z Borussii Dortmund oraz Robert Lewandowski z Bayernu Monachium.
Gikiewicz nie dostał także powołania do reprezentacji Polski. W jesiennych meczach eliminacji do Euro 2020 Jerzy Brzęczek stawiał na innych bramkarzy, zaś wiosną kadra nie zagrała ani razu z powodu COVID-19.
— Rafał Gikiewicz (@gikiewicz33) June 28, 2020
Covid-19/odwołane mecze i mistrzostwa
pic.twitter.com/Xufl4OgKbH
Czytaj także: Transfery. Niemieckie media: Rafał Gikiewicz podpisał trzyletni kontrakt z FC Augsburg