Sprawa tego niezwykłego meczu stała się znowu głośna. Pietro Puzone, były piłkarz Napoli, organizator pamiętnego meczu, został bohaterem filmiku nagranego przez kibica. W zaniedbanym ubraniu, zarośnięty i nieogolony siedzi na ławce. Okazuje się, że człowiek, który namówił Diego Maradonę na mecz w błocie dla chorego dziecka, jest bezdomny.
O dramacie 57-letniego Pietro Puzone pisały największe serwisy na świecie. "La Gazzetta dello Sport", hiszpańska "Marca" i francuskie "Le Figaro". Kibice Napoli szybko zorganizowali pomoc dla byłego piłkarza.
- Najpierw ktoś z nich zobaczył Puzone na ławce w mieście, zrobił mu zdjęcie i wrzucił do sieci. Zaraz po tym przyjechała do niego grupa kibiców - mówi nam Manuel Guardasole, dziennikarz "Calcio Napoli 24". - W końcu przekonali go, żeby poszedł do miejscowego szpitala. Przeszedł test na koronawirusa. Tam jest bezpieczny, może odpocząć psychicznie. Ma gdzie spać i mieszkać - dodaje włoski dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO: Stadion RKS-u Okęcie zalany przez ulewy i strażaków. "Przy wsparciu miasta zaoferowaliśmy pomoc"
Maradona z amatorami
35 lat temu Puzone był bohaterem Acerry, swojej rodzinnej miejscowości pod Neapolem. W styczniu usłyszał od sąsiada o chorym chłopaku, który musi wyjechać do Francji na poważną operację. Zaproponował mu, żeby zebrać pierwszy zespół Napoli i zorganizować charytatywny mecz z miejscową drużyną amatorów.
Szatnia Napoli była zachwycona tym pomysłem. Do Acerry przyjechał nawet Maradona. Wbrew prezydentowi Napoli Corrado Ferlaino przyjechał na niewielki stadion i tonął po kostki w błocie. Na boisku nie było ani kępki trawy, błękitne koszulki szybko zabrudziły się błotem. Piłkarze w trakcie sezonu ryzykowali poważnymi kontuzjami, by zagrać dla chorego chłopaka.
Spotkanie z amatorami ściągnęło pod Neapol dziesięć tysięcy osób - dwa razy więcej, ile mogło zmieścić się na trybunach. Maradona grał jak w transie. Mijał amatorów, jakby to był jego kolejny mecz we włoskiej lidze. Rywale po starciach z Argentyńczykiem lądowali na błocie.
A Ferlaino był wściekły. Bał się nawet myśleć o kontuzji Diego. Według legend Maradona musiał wpłacić 12 mln lirów ubezpieczenia, żeby w ogóle zagrać. W meczu na błocie gwiazdy Napoli zebrały 20 mln. To jeden z największych sukcesów Puzone. Nigdy nie był czołową postacią w Napoli, które z Maradoną święciło największe triumfy. Rok później zdobyli z Argentyńczykiem pierwsze mistrzostwo i Puchar Włoch.
240 km/h z Maradoną
Puzone był rezerwowym, ale zdobył serce legendarnego piłkarza. Został jego najlepszym przyjacielem i przewodnikiem po Neapolu. Dzięki temu namówił go na charytatywny mecz, aby lepiej poznać okolice miasta. Poznać ludzi. Odkrywali razem także tę mroczną stronę. Po latach opowiadał o imprezach z Maradoną, na których wydawali grubą kasę.
- Raz wybraliśmy się do Rzymu. Diego zabrał mnie swoim Ferrari. Jechaliśmy 240 km/h. W końcu zatrzymała nas policja, ale tylko po to, żeby wziąć jego autograf - mówił w wywiadzie dla "Calcio Napoli 24" sprzed siedmiu lat.
Włoch nie zrobił dużej kariery. Zakończył ją w wieku 27 lat. Nie zrobił kursów trenerskich ani nie został ekspertem. Dopiero teraz zrobiło się o nim naprawdę głośno. Dzięki szybkiej reakcji kibiców może odbić się od dna.
#NotizieSSCNapoli Appello per Pietro Puzone: l'ex calciatore del Napoli dello Scudetto vive in strada https://t.co/fwbwx0Mz6O pic.twitter.com/snKoLB3YWA
— Napoli Today (@NapoliToday) June 25, 2020
W lipcu bliscy Puzone zadzwonili do "Radio Marte". Tragiczna historia przyjaciela Maradony ma szczęśliwe zakończenie. - Pietro zacznie specjalistyczne leczenie, aby wydostać się z bagna, w jakim się znalazł - powiedział krewny na antenie.
Białoruś. Łukaszenka triumfuje, piłkarze grają z COVID-19
Feta przez dziurkę od klucza. "Dziwne" świętowanie Bayernu Monachium
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)