PKO Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław. Gospodarze przełamali niemoc

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarze Jagiellonii
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: piłkarze Jagiellonii

Jagiellonia Białystok pokonała 2:1 (1:1) Śląsk Wrocław w meczu 36. kolejki PKO Ekstraklasy. Dla gości to koniec marzeń o podium.

Zwycięstwo, 4 remisy i 2 porażki - takim bilansem na własnym stadionie legitymowała się Jagiellonia Białystok pod wodzą Iwajło Petewa. Tym "rodzynkiem w zakalcowatym cieście" był marcowy mecz ze... Śląskiem Wrocław (1:0). Trudno było więc o optymizm wśród miejscowych kibiców. Mimo to mieli nadzieję, że przynajmniej w ostatnim domowym spotkaniu sezonu będą mieli powody do radości i historia niejako zatoczy koło.

Trener Jagi długo nie mógł się zdecydować, czy powinien potraktować środowe starcie jako poligon doświadczalny dla młodzieży. Ostatecznie tak nie zrobił, choć zaskoczył jednym nazwiskiem i była to istna bomba - w bramce stanął bowiem 16-letni debiutant Xavier Dziekoński! Było się to jednak świetnym posunięciem, a porównania do Bartłomieja Drągowskiego okazały się nieprzypadkowe. Już na początku pokazał spory potencjał. W 3. minucie zatrzymał bombę Michała Chrapka z kilku metrów w krótki róg, a kilka chwil później wygarnął piłkę sprzed nóg Erika Exposito w sytuacji sam na sam.

Śląsk zaczął mocno, bo miał jeszcze teoretycznie szansę na podium. Jaga nie grała już o nic, ale również nie odpuszczała. Ostatnim spotkaniem w tym sezonie przed własną publicznością chciała się bowiem godnie pożegnać. I krok ku temu zrobiła już w 8. minucie, gdy Martin Pospisil dośrodkował z rzutu rożnego, a Taras Romanczuk  zdołał uderzyć futbolówkę głową tak, że ta wpadła do bramki tuż przy słupku.

Gol na samym początku sprawił, że oglądaliśmy bardzo atrakcyjne spotkanie. Obie strony atakowały praktycznie co chwilę. Jagiellonia szukała drugiego trafienia, by mieć więcej spokoju i nie powtórzyć błędu z kilku innych meczów tego sezonu. Śląsk musiał naciskać i odrobić straty, aby móc jeszcze liczyć na ligowy cud i kwalifikację do europejskich pucharów. Dobrych sytuacji nie brakowało...

Bardzo dużą aktywność w zespole gości wykazywał Przemysław Płacheta, który ostatnio był łączony z Norwich City. Jego dynamika i szybkość mocno dawały się we znaki białostockim obrońcom, ale na ich szczęście brakowało mu spokojnego wykończenia. To jednak nie oznacza, że przeciwnicy nie znaleźli sposobu na wyrównującego gola. W 41. minucie Dino Stiglec dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, głową starał się uderzyć Israel Puerto, a ostatecznie piłkę w bramce umieścił stojący tuż przed nią Mark Tamas. Tym samym niejako zemścił się Jadze za kontrowersyjny rzut karny w ostatnim spotkaniu obu drużyn.

Na przerwę piłkarze zeszli przy wyniku remisowym, a w drugiej połowie mecz był już nieco inny. Obie drużyny uszczelniły defensywę, trudniej było wyklarować sobie dogodną okazję. Na boisku rządziła walka. Gospodarze zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a pomogła w tym właśnie determinacja. Zaczęło się od Pospisila, który uprzedził rywala na trzydziestym metrze i efektownie odzyskał piłkę. Ta po chwili trafiła do Romanczuka, a nieco później dostał ją Jesus Imaz i po  przedryblowaniu Tamasa zagrał do Juana Camary. Strzał Hiszpana z ostrego kąta odbił bramkarz, ale niezbyt daleko i Jakov Puljić wolejem umieścił ją w pustej bramce.

Zwycięska bramka dla Jagiellonii mogła wzbudzać małe kontrowersje, bo w początkowej fazie akcji Bartłomiej Wdowik zderzył się z Chrapkiem podczas walki o piłkę. Piłkarze Śląska jednak zbytnio nie protestowali, a Szymon Marciniak nie zdecydował się na użycie wideoweryfikacji VAR.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mario Balotelli znów zaskoczył swoich fanów! Zupełnie nowa fryzura

Po ostatnim gwizdku sędziego kibice i działacze Jagiellonii oficjalnie pożegnali Jakuba Wójcickiego, który zdecydował się nie przedłużać umowy z klubem i po zakończeniu sezonu opuści jego szeregi. Nie udało mu się zaliczyć pożegnalnego występu z powodu niewielkiej kontuzji.

Jako ciekawostkę warto dodać, że spotkanie z wysokości trybun obserwowali m.in. Tomasz Hajto i Błażej Augustyn. To może oznaczać działania białostoczan nad pierwszymi transferami w letnim oknie transferowym.

Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 2:1 (1:1)
1:0 - Taras Romanczuk 12'
1:1 - Mark Tamas 41'
2:1 - Jakov Puljić 72'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Andrej Kadlec, Wojciech Błyszko, Dawid Szymonowicz, Bodvar Bodvarsson (60' Bartłomiej Wdowik) - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Maciej Makuszewski (66' Juan Camara), Jesus Imaz, Tomas Prikryl - Jakov Puljić (86' Ariel Borysiuk).

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Kamil Dankowski, Israel Puerto, Mark Tamas, Dino Stiglec (81' Piotr Samiec-Talar) - Krzysztof Mączyński (86' Damian Gąska) , Jakub Łabojko - Robert Pich (60' Filip Marković), Michał Chrapek, Przemysław Płacheta - Exposito.

Żółte kartki: Bodvar Bodvarsson - Robert Pich, Michał Chrapek.

Czerwona kartka: Michał Chrapek 87' (za drugą żółtą).

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Widzów: 3315.

Komentarze (0)