O planowanym debiucie w meczu seniorów dowiedział się na kilkanaście godzin przed jego rozpoczęciem. To było jak sen, bo jeszcze kilka dni wcześniej samo miejsce na ławce rezerwowych wydawało się mu czymś niesamowitym. Mimo to nie nie zjadł go stres, zagrał bardzo spokojnie i w znacznym stopniu przyczynił się do tego, że Jagiellonia Białystok pokonała 2:1 (1:1) Śląsk Wrocław w meczu 36. kolejki PKO Ekstraklasy.
Mowa o Xavierze Dziekońskim, który dostał szansę w spotkaniu ligowym podlaskiego klubu w wieku 16 lat i 283 dni. Na boisku nie było jednak tego widać, bo był bardzo pewny siebie i błysnął kilkukrotnie. Nie dał się oszukać m.in. Erikowi Exposito w sytuacji sam na sam. - Fajnie idzie chłopak do tych interwencji. Wychodzi, nie boi się i gra zdecydowanie. (...) Zawsze mówią o takich bramkarzach, że młody i niedoświadczony, a on się zachowuje doskonale - zachwycał się Andrzej Strejlau podczas transmisji w TVP Sport.
Młody bramkarz Jagi skończył spotkanie z bardzo dobrymi statystykami (m.in. 5 obronionych strzałów rywali czy zaledwie 2 niecelne podania na 40 wykonanych). Zebrał mnóstwo pochwał od ekspertów, niektórzy wskazywali go nawet jako najlepszego piłkarza na boisku. Nie uniknął też porównań z Grzegorzem Sandomierskim czy Bartłomiejem Drągowskim, który zresztą zadebiutował w lidze mając... 2 dni mniej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny samobój z polskiej ligi
Dziekoński jest wychowankiem MOSP-u Białystok. Do Akademii Jagiellonii trafił w 2018 roku, a z pierwszą drużyną trenuje już od stycznia tego roku. Był z nią na obozie przygotowawczym w tureckim Belek, kilka razy wyjeżdżał na zgrupowania przedmeczowe. Ponadto jest powoływany do reprezentacji młodzieżowych.
Młody bramkarz niemal od razu podbił serca białostockich kibiców. Ci już na początku meczu ze Śląskiem udzielili mu swojego wsparcia, wykrzykując kilkukrotnie jego imię i nazwisko. Po każdej interwencji starali się go jeszcze bardziej zachęcać kolejnymi okrzykami i brawami. Z kolei po ostatnim gwizdku sędziego wywołali na środek i zachęcili do poprowadzenia dopingu, co ten z wielką radością wykonał.
Po ostatnim gwizdku sędziego nastoletni golkiper Jagi udzielił krótkiego wywiadu w telewizji publicznej. - Emocje już opadają, ale to naprawdę świetne uczucie przeżyć coś takiego. (...) Nawet nie myślałem o takiej szansie. Już same powołania do kadry meczowej były dla mnie czymś szczególnym, a zagranie to już po prostu coś niebywałego. Tymi pierwszymi interwencjami się podbudowałem i później było już łatwiej. Raczej nie mogłem nic więcej zrobić przy straconym golu, może ewentualnie wyjść do tej piłki. Nie mi oceniać ten występ, zostawię to trenerowi. Natomiast na pewno przyniosę coś kolegom do szatni - powiedział z uśmiechem.
Później Dziekoński już tonował radość. Na konferencji prasowej starał się mówić z powagą i opowiadać o meczu tak jakby wcale nie był on jakimś szczególnym dla niego. - Od początku naszym założeniem było zwycięstwo i tak się stało. Prowadziliśmy grę przez cały czas, nie pozwoliśmy Śląskowi stworzyć wielu sytuacji. Cieszą nas 3 punkty i udane pożegnanie z kibicami - podkreślił.
Spokój zachowywał też trener Iwajło Petew, którego zapytaliśmy o ocenę debiutu juniora. - Uważam, że zagrał dobrze. Szczególnie z uwagi na jego młodość. Zresztą on nie grał wcześniej nawet na poziomie U-21, więc nie było to dla niego łatwe. Dlatego też gratuluję mu tego występu. Powiem jednak, że musi pracować, pracować i pracować. Będzie miał jeszcze wiele okazji do gry, ale to wszystko zależy od niego - powiedział i dodał już po polsku, że liczy się "tylko praca".