[b]
Powiedział pan, że Legia ma o 50 mistrzostw za mało. Jak to rozumieć?[/b]
Aleksandar Vuković, trener Legii Warszawa: O Legii mówi się jako o najlepszym i największym klubie w Polsce. Ma ponad stuletnią tradycję, a według Wikipedii 14 tytułów. Inni twierdzą, że piętnaście. W każdym razie - za mało. Trochę Legii nie przystoi taka liczba, nie idzie to w parze z tym, jak się ją postrzega. Jakby to był Real Madryt za czasów generała Franco. Z tym, że Real zdobywał wtedy wszystkie trofea, a Legia w czasach ustroju, który rzekomo ją promował - prawie nic. A był to niby zespół, który wszystkich okradał z najlepszych graczy. Fakty są takie, że na Śląsku zdobyto wówczas 30 mistrzostw, natomiast w Warszawie cztery. Podsumowując: jest co nadrabiać.
Za ten sezon już macie mistrzostwo, ale pan i zawodnicy mówili, że "nie wszystkie informacje wyciekły". O co chodzi?
O kontuzje. Są urazy, o których kibice wiedzą, czyli Vesovicia, Kante, Novikovasa. Ale kilku chłopaków miało inne kłopoty zdrowotne. Antolić grał z naruszonym kolanem. Radek Cierzniak zmagał się z bólem pleców. Pekhart ze złamanymi żebrami. Karbownik był na infuzji. Z powodu wyczerpania organizmu leciała mu krew z nosa po meczu z Cracovią w Pucharze Polski. Dzień po spotkaniu też. W ciągu całego sezonu zbudowaliśmy jednak ekipę gotową do poświęceń.
Biorąc pod uwagę styl gry, to jaki mecz z tego sezonu był tym modelowym dla Legii?
Na przykład ostatni ligowy z Cracovią (wygrany 2:0). Chodzi mi o to, żeby w meczu kontrolować wszystko, co się dzieje na boisku. Narzucać swoje warunki, stwarzać sytuacje, nie pozwalać przeciwnikowi na wiele. Nie ma tu wielkiej filozofii. Cały czas pracujemy nad tym na treningach. Przez długi czas graliśmy dobrze w piłkę i wygrywaliśmy zdecydowanie, nawet jeżeli wynik był skromniejszy. Cieszy mnie też, że nawet pandemia nie zatrzymała dobrej formy moich piłkarzy. Po meczu z Piastem Gliwice (1:1) coś zaczęło szwankować, ale bateria była już rozładowana. Jechaliśmy na rezerwie, brakowało ludzi, którzy mogli dać impuls.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!
Potrafi pan wskazać punkt zwrotny w budowie drużyny?
Myślę, że mógłby to być mecz z Lechem u nas, wygrany 2:1. Odwrócenie tego spotkania dało nam energię i stabilizację. Po pandemii nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Weszliśmy od początku na dobre obroty i trzymaliśmy Lecha w bezpiecznej odległości. Gdybyśmy przegrali z nimi pierwszy mecz w Poznaniu, to moglibyśmy nie rozstrzygnąć ligi tak szybko.
Skoro Legia w ostatnich sezonach miała problem z rozpoczęciem rozgrywek, to jako że teraz nie graliście od marca do maja, to sierpień powinien być udany?
Sami tego nie wiemy. Przewagę dała nam sytuacja, że już mamy mistrzostwo. Szkoda odpadnięcia z Pucharu Polski, ale gracze pierwszego składu dostali już wolne na regenerację. To może pomóc nam w wypracowaniu odpowiedniej formy na sierpień i przyczynić się do lepszej gry w pucharach.
Dawno Legii nie było w fazie grupowej europejskich rozgrywek.
Skoro zakładamy, że Liga Europy jest planem minimum, to musimy się wzmocnić. Bo założenia, że tam awansujemy bez transferów, to plan życzeniowy. Niezrozumiałe jest dla mnie podeście: "nie ważne, kogo wylosujemy - to przecież zwykłe ogórki do przejścia". Realia są inne.
Prezes Dariusz Mioduski był zaskoczony, że chce pan 5-6 nowych zawodników. To apel o transfery?
Mamy z prezesem spójną wizję. Zacząłem od wyciągania piłkarzy z szafy. Dziś mówimy, że Legia jest mocna, ale niedawno Karbownik, Antolić, Kante, Majecki czy Wieteska dla opinii publicznej nie znaczyli wiele. Nikt wcześniej na nich nie liczył. Buduję powoli, mozolnie. Trzeba dać sobie na to czas.
Macie jakiś konkretny model wzmocnień? Mają to być młodzi Polacy, piłkarze zagraniczni czy "zakurzeni"?
Nie mam nic przeciwko, żebyśmy zakontraktowali Roberta Lewandowskiego. Gwiazdy prowadzi się łatwo, najczęściej są wzorem do naśladowania, bo pracują bardzo ciężko. Gorzej z tymi, którzy przez media kreowani są na gwiazdy. Nie ma co zakładać. Rynek jest dynamiczny, trzeba reagować. Myślę o proporcjach, nie chcę ich zachwiać. Nie mam jednak uprzedzeń, że ktoś jest za stary, za młody czy z obcego kraju.
Lista jest długa?
Długa. Od najdroższych do najtańszych. Jednym z priorytetów jest bramkarz. Z Radka Cierzniaka jesteśmy zadowoleni, ale ma swoje lata, ostatnio leczył kontuzję. Wykluczyła go na 2 miesiące z gry. Gdyby taka sytuacja się powtórzyła, zostalibyśmy z Wojtkiem Muzykiem i młodymi bramkarzami. Dlatego wzmocnienie klasowym bramkarzem jest potrzebne. Poza tym - w każdej formacji potrzebujemy jednego zawodnika.
Dusan Kuciak z Lechii Gdańsk to dla pana cel numer jeden?
Poza bramkarzami Legii jest najlepszy w naszej lidze. Ma jednak obowiązujący kontrakt z Lechią. Gdyby był wolny na rynku, z kartą w ręku, to mógłby już być u nas. W tym wypadku nie upieram się, żeby za 35-letniego bramkarza płacić większe pieniądze. Zwłaszcza, że jak danym zawodnikiem interesuje się Legia, to w grę wchodzą nierealne kwoty. Wiele wskazuje na to, że nie będzie to bramkarz z ekstraklasy.
Będąc asystentem pewnie sporo pan notował. Jakich błędów poprzednich trenerów nie chciał pan powielać?
Podczas tego sezonu wiele razy miałem przed oczami sytuacje, które przytrafiły się poprzednikom i dzięki temu wiedziałem, jak zareagować. To moja przewaga. Bałem się, że będę zmuszony postąpić jak Stasiek Czerczesow. Czyli zrezygnować ze wszystkich ważnych zawodników w Gdańsku, żeby byli przygotowani na ostatni mecz ligowy z Pogonią. Przegrana z Cracovią sprawiłaby, że miałbym taki dylemat. Czerczesow zrobił tak w 2016 roku, następny mecz ligowy, też z Pogonią, wygrał i zdobyliśmy mistrzostwo. Spadła na niego krytyka, ale była to jedyna słuszna decyzja. I ja pewnie też bym tak postąpił.
Częste zmiany trenerów zapewniły mi świetny kurs. Sześciu szkoleniowców, różne szkoły, odmienne spojrzenia na piłkę. Jakby chciano mnie specjalnie wyedukować. Trochę to jednak kosztowało. Musiałbym taki kurs spłacać chyba 20 lat. Stasiek Czerczesow dzwonił po mistrzostwie. Gratulował. Kazał pozdrowić kibiców Legii.
Ricardo Sa Pinto też dzwonił?
Ricardo nie, ale z pozostałymi pięcioma trenerami mam kontakt. Z Klafuriciem, Jozakiem, Czerczesowem. Jacek Magiera był nawet w klubie i osobiście uścisnął dłoń. Od każdego trenera mogłem się czegoś nauczyć. Jeżeli nie tego, co należy robić, to przynajmniej czego unikać.
Z Sa Pinto nie kontaktujemy się. To był trochę inny układ. Jako trener asystent zawsze dostosowywałem się do oczekiwań pierwszego szkoleniowca. W tej sytuacji byłem mocno z boku. Ale też z tego korzystałem. To dobry trener.
Sa Pinto odstawił pana na bok, a czy nie było obaw, że może pana wypchnąć z klubu?
Wszyscy w Legii jasno zadeklarowali, że taka opcja nie wchodzi w grę. Po pierwsze - ja tu coś już znaczyłem. Po drugie - Sa Pinto i jego sztab wiedzieli o mojej lojalności do poprzednich szkoleniowców. Gdyby trener Sa Pinto był w Legii do dzisiaj, pewnie szukałbym swojej drogi. Po ukończeniu kursu UEFA Pro czułem, że to ten moment.
Sa Pinto kręcił nosem, że był pan w klubie?
Wielkiej współpracy między nami nie było, mieliśmy w porządku relacje. Nie obrażałem się. Niektórzy trenerzy pracują tak, że otaczają się swoimi ludźmi. Ja bym tak nie zrobił. Jozak, Hasi, Klafurić i Czerczesow korzystali z nas, widzieli w tym wartość dodaną.
A pan widział z boku różne konflikty w zespole. Arkadiusz Malarz został przesunięty do rezerw. Krzysztof Mączyński miał z trener otwarty konflikt.
Rolą asystenta jest wspieranie pierwszego trenera, a nie wtrącanie się. Jestem dumny, że mam kontakt ze wszystkim trenerami. Z Sa Pinto nie, ale wiem, że mu krzywdy nie zrobiłem. Nigdy nie pozwoliłem żadnemu zawodnikowi marudzić. A było kilku takich, którzy chętnie by na niego ponarzekali.
Jest pan za pięcioma zmianami w meczu od przyszłego sezonu?
Mam małą prośbę - nie traktujmy piłkarzy z pogardą. Na zasadzie: skoro dużo zarabiają to... nie powiem co. Skoro cały świat idzie w tym kierunku, to liczę, że my też doczekamy się takich zasad w Polsce. Pomoże to uniknąć jednej czy drugiej kontuzji.
A czy liczy się pan z odejściem kluczowych zawodników latem?
Liczę, że w 90 procentach skład się utrzyma. Trzymam kciuki za Remy'ego. Dużo pracuje, stara się. Musi być zdrowy. Jak najszybciej będziemy chcieli przedłużyć kontrakty Antolicia i Jędrzejczyka. To nasi kluczowi zawodnicy. Z Luisem Rochą zamierzamy przedłużyć umowę o rok. Dużo mówi się o Michale Karbowniku, zobaczmy.
Przykładowo: pojawi się 10 milionów euro na stole i Karbownik odejdzie z Legii tego samego dnia?
To taki temat, że z prezesem nawet nie dyskutujemy. Milczenie czy spojrzenie wystarczą.
A Karbownik jest gotowy na wyjazd?
W moim odczuciu jeszcze jeden sezon w Legii byłby dla niego optymalny. Przygotowałby się lepiej i za granicą nie musiałby czekać na szansę. Traktuję go jak swoje dziecko. Najchętniej w ogóle bym go nie sprzedawał.
Kto będzie kolejnym dzieckiem Vukovicia?
Maciek Rosołek. Już jest - zwłaszcza po meczu z Lechem i golu na 2:1. Rozwija się zgodnie z planem. Liczę, że w następnym sezonie będzie w stanie dać nam dużo więcej.
rozmawiał i notował Mateusz Skwierawski
Leszek Ojrzyński: Rana wciąż świeża
Sławomir Peszko: Możecie mówić co chcecie, mojego życia nie zdobędziecie