To jest bardzo trudny rok dla Dumy Katalonii. Pierwsza wyraźna rysa pojawiła się już w styczniu, gdy drużyna przegrała w Superpucharze Hiszpanii z Atletico. Nie wytrzymał prezes Josep Bartomeu, który kilka dni później zwolnił Ernesto Valverde. Miesiąc później Blaugrana niespodziewanie odpadła z Pucharu Króla, a w czwartkowy wieczór przeżyła kolejne rozczarowanie.
Po raz 34. w historii mistrzem Hiszpanii został Real Madryt, który wygrał dziesiąte spotkanie z rzędu. W tym samym czasie FC Barcelona w fatalnym stylu przegrała z Osasuną (1:2), która strzeliła gola, grając w 10. Nic dziwnego, że Lionel Messi po straconym tytule dał upust swojej złości.
- Jesteśmy słabą drużyną, z którą wygrywa się intensywnością - cytuje Messiego dziennik "AS". - Kibice nie mają cierpliwości i to normalne, bo niczego im nie dajemy. Nie chcieliśmy w ten sposób kończyć LaLiga, ale mecz z Osasuną pokazuje, jaki był ten rok. Byliśmy bardzo nierówni i słabi - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia uderzył piłkarza. W twarz!
Ostatnią szansą dla Blaugrany na uratowanie sezonu może okazać się Liga Mistrzów. Messi ostrzega jednak, że w takiej formie klub potknie się już na pierwszej przeszkodzie.
- Mówiłem wcześniej, że z taką grą nie mamy szans na wygranie Ligi Mistrzów, ale to nie wystarczyło nam też do zdobycia La Ligi. W takim stylu nie wygramy teraz z Napoli. Wyglądamy jak zespół, który chce, ale z jakiegoś powodu nie może - dodaje.
W pierwszym meczu SSC Napoli i Barcelony padł remis 1:1. Rewanżowe starcie odbędzie się ósmego sierpnia na Camp Nou. Zwycięzca zagra w ćwierćfinale najprawdopodobniej z Bayernem Monachium.
Zobacz także: Real Madryt odzyskał tytuł
Zobacz także: The Championship: Leeds United jedną nogą w Premier League