Cracovia wygrała finał, choć dwukrotnie przegrywała: 0:1 do przerwy i 1:2 pod koniec drugiej połowy. Udało jej się wyrównać, a w dogrywce o jej triumfie przesądził gol Mateusza Wdowiaka. - Zaczęliśmy bardzo nerwowo, mieliśmy wiele strat. Lechia analizowała nasze mecze, ustawiła się nieco inaczej. Zabezpieczała boki, dała tam bardziej defensywnych zawodników i wiedzieliśmy, że możemy mieć problem - mówi Michał Probierz.
- Ale po to Profesor płaci trenerowi, żeby w przerwie coś zmienić i po przerwie byliśmy inną drużyną. Wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Piłkarze premie mieli wysokie, a to mogło paraliżować. W szatni powiedziałem im, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze - dodaje trener Cracovii, mając na myśli rekordowo wysokie premie za zdobycie pucharu: ponad 4 mln zł.
- Narzuciliśmy swój styl i zdobyliśmy bramkę, ale wtedy wyszedł nasz brak doświadczenia, bo za szybko chcieliśmy strzelić kolejnego gola. Sami straciliśmy bramkę na 1:2 i przypomniał mi się Jerzy Pilch: "Jak Cracovia ma stracić gola, to straci, jak ma przegrać, to przegra". Na szczęście wróciliśmy do gry - komentuje Probierz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonu
Cracovia wszystkie bramki zdobyła po dośrodkowaniach z bocznych sektorów. - Mogą nas nazywać "Dośrodkovia", nie wszystkim się to może podobać, ale byliśmy skuteczni. Mogę pogratulować drużynie. Graliśmy z sercem. Rafa Lopes grał z urazem - takich piłkarzy trzeba tym bardziej cenić - zdradza szkoleniowiec.
Cracovia zdobyła Puchar Polski po raz pierwszy w historii, ale w lidze była dopiero siódma - zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Trener Probierz z medalem na konferencji pic.twitter.com/aCChpvR1Q2
— MaciejKmita (@kmita_maciej) July 24, 2020
- Żałuję, że nie udało nam się zdobyć i medalu, i pucharu, ale mam nadzieję, że dziś wszyscy są zadowoleni. Przez trzy lata wyśmiewano moje doniczki, moje różowe okulary, ale wiem co robię. Jednak ta doniczka była dobrze zasadzona - wraca Probierz do swojego głośnego happeningu z grudnia 2017 roku. Więcej TUTAJ.
To drugi Puchar Polski w CV trenera Cracovii. Po pierwszy sięgnął w 2010 roku z Jagiellonią. - Trochę za długo czekałem. Wypomina mi się, że nie mam mistrzostwa. Dwa Puchary i Superpuchar mnie nie zadowalają, bo każdy trener chce być mistrzem - kończy 48-latek.