PKO Ekstraklasa. Legię będzie się oglądać "dla Boruca". Król Artur jak Zlatan w Milanie

Getty Images / Jan Kruger / Artur Boruc
Getty Images / Jan Kruger / Artur Boruc

Transfer Artura Boruca do Legii to najbardziej spektakularny powrót byłej legendy obok ratunkowego comebacku Kuby Błaszczykowskiego do Wisły Kraków. Sportowo i wizerunkowo zyska na tym nie tylko mistrz Polski, ale cała Ekstraklasa.

Ile futbolu znaczy przypadek! Nie byłoby powrotu Artura Boruca do Legii po 15 latach niezłej międzynarodowej kariery, gdyby nie niespotykany błąd system goal-line w meczu Premier League miedzy Aston Villą i Sheffield United.

To była pierwsza kolejka po restarcie ligi angielskiej po przerwie spowodowanej pandemią. Tuż przed przerwą bramkarz Villa, Orjan Nyland wpadł do bramki wraz z piłką. Ale choć na wszystkich powtórkach wyraźnie było widać, że piłka całym obwodem minęła linię, o dziwo gol nie został uznany.

Arbiter spotkania, Michael Oliver jeszcze w trakcie meczu wskazywał na swój zegarek, tłumacząc że systemem goal-line nie wysłał mu powiadomienia o bramce. Po meczu, który zakończył się bezbramkowym remisem, przeprosił drużynę Sheffield. Podobnie jak odpowiadająca za goal-line firma Hawk-Eye Innovations, która tłumaczyła, że to pierwszy taki przypadek na dziewięć tysięcy meczów, w których użyto systemu.

ZOBACZ WIDEO: PKO Ekstraklasa. Ośrodek Legia Training Center oficjalnie otwarty. Obiekt robi wrażenie!

Eksperci na całym świecie pokręcili głowami nad zawodnością technologii i sprawa ucichła. Odżyła w ostatniej kolejce Premier League, gdy okazało się Aston Villa cudem uchroniła się przed spadkiem kosztem Bournemouth, wyprzedzając zespół Artura Boruca jednym punktem. Właśnie tym, który podarował jej błąd systemu w meczu z Sheffield.

W efekcie władze zdegradowanych do Championship Wisienek postanowiły nie przedłużać o rok kontraktu z polskim weteranem, co zapewne zrobiłyby, gdyby klub utrzymał się w elicie. Boruca, mimo 40 lat na karku, bardzo ceniono za 39 czystych kont w 129 spotkaniach, pogodzenie z rolą zmiennika, czyli pracę i zaangażowanie na treningach, jakby w każdym meczu miał wejść na boisko. Wcześniej przedłużyły z nim umowę na okres konieczny na dogranie sezonu po pandemii.

Toteż nie mają racji ci, którzy krytykują aspekt sportowy transferu Boruca, twierdząc, że Legia pozyskuje "hobbistę z piękną przeszłością" czy "gościa w wieku Stefana Karwowskiego, który w ostatnich latach grał raz na kwartał", jak skomentował na Twitterze były dziennikarz "Gazety Wyborczej", Jacek Sarzało.

W Ekstraklasie ląduje piłkarz, który cały czas był w reżimie treningowym Premier League, w każdej chwili gotowy do wejścia na boisko w najbardziej intensywnej lidze świata. Walczący o pozostanie w elicie Bournemouth nie trzymałoby na ławce nikogo tylko za zasługi.

Współczesna technologia, medycyna i profesjonalne podejście do futbolu samych zawodników sprawia, że granica wieku bardzo się przesunęła. Dziś zdziwienie budzą raczej piłkarze kończący karierę w wieku lat 32, jak niemiecki obrońca Benedikt Höwedes, mistrz świata w 2014, który właśnie to ogłosił, niż wciąż grający zawodnicy tuż przed 40. Jak król strzelców Serie A z ubiegłego sezonu, 37-letni Fabio Quagiarella, o rok młodszy Cristiano Ronaldo, 35-letni Santi Cazorla, który czarował w zakończonym właśnie sezonie La Liga.

A tu przecież mówimy nie o zawodniku z pola, ale o bramkarzu, który nieco gorszy refleks czy dynamikę będzie nadrabiał doświadczeniem np. w ustawianiu się i przewidywaniu rozwoju akcji. Przede wszystkim zaś - w przypadku Boruca i Ekstraklasy - olbrzymią charyzmą. Nie jest bowiem prawdą, jak pisze Sarzało, że "faceta nie było w Polsce od 15 lat i pół Żylety nie wie, kto to jest". To nie Władysław Grotyński, gwiazda lat 70. (choć i jego "pół Żylety" doskonale kojarzy), ale piłkarz, który z Legią nigdy na dobre nie zerwał. Pokazywał "elkę" palcami po udanych meczach Ligi Mistrzów, apelował o #LetFooballWin, gdy były klub walczył o przychylną decyzję UEFA po historii z nieuprawnionym występem Bartka Bereszyńskiego, dopingował z kibicami z trybun, gdy Legia walczyła z Rangersami o Ligę Europy.

Jego historia i charyzma znana będzie też doskonale rywalom Legii, bo jeszcze jako dzieciaki, ale już z nadzieją na piłkarską karierę oglądali spektakularne występy Boruca przeciwko Manchesterowi United i Milanowi w Champions League, czy przeciwko Niemcom i Austrii w reprezentacji Polski na mundialu i mistrzostwach Europy. Może któremuś młodemu napastnikowi zadrży noga i zwichruje celownik, gdy znajdzie się sam na sam z robiącym słynnego "pajacyka" Borucem?

Pod względem sportowym zdecydowanie nie wygląda na gorszego następcę Radosława Majeckiego niż przymierzani do tej roli 35-letni Dusan Kuciak czy Bośniak z Qarabaga Agdam, Ibrahim Sehić, który byłby niewiadomą. Przy tym dla młodych brakarzy Legii, 21-letniego Wojciecha Muzyka i 18-letniego Cezarego Miszty może być prawdziwym wzorem i inspiracją na treningach.

Aleksandar Vuković, który co prawda przez sezon zmienił mentalność legionistów na plus i sprawił, że nikt nie odpuszcza i nie przechodzi obok meczu, zyska w szatni kolejnego motywatora. Pod tym względem transfer Boruca przypomina manewr AC Milan z powrotem charyzmatycznego 38-letniego Zlatana Ibrahimovicia. Szwed bardzo dużo wymaga od swoich kolegów z szatni, ale najwięcej od siebie samego.

Zyskuje wreszcie cała Ekstraklasa, bo tak jak wielu widzów włączało mecze Wisły Kraków, żeby zobaczyć, jak spisze się - aktualny wciąż przecież reprezentant Polski, Kuba Błaszczykowski, tak teraz będzie to robić specjalnie dla Boruca. Choć bowiem transfery Legii nie wzbudzają entuzjazmu i zainteresowania poza Warszawą, tak tu mówimy o zawodniku, który podobnie jak Błaszczykowski, zapracował u kibiców reprezentacji Polski na wyjątkową sympatię i szacunek.

Najlepszy dowód to Tweet jednego z kibiców Lecha Poznań o pseudonimie "Fan Kuby Modera". "Jestem kibicem Lecha, ale muszę powiedzieć jedno. Żaden transfer do ekstraklasy nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak powrót Króla Artura do Legii. Nie ma co pisać o plusach i minusach - Boruc to facet, którego kocha każdy kibic w Polsce. Dla niego obejrzę nawet mecz w Płocku".

Źródło artykułu: