Ponad rok temu piłkarski świat zszokowała informacja, którą przekazał Sinisa Mihajlović. Serbski szkoleniowiec przyznał, że zdiagnozowano u niego białaczkę. Trener Bologny natychmiast musiał poddać się leczeniu.
51-latek przeszedł trzy cykle chemioterapii. Z tego powodu przez wiele miesięcy nie mógł wykonywać swojej pracy. Na szczęście leczenie przyniosło efekty. Wszystko wskazuje na to, że Mihajlović wygrał ze śmiertelną chorobą.
- Wszystko u mnie w porządku. Ostatnio przeszedłem badania i wyniki są bardzo dobre. Dziewięć miesięcy po przeszczepie szpiku kostnego czuję się, jak przed chorobą, a nawet jeszcze lepiej. To ważne, ale nie można tego brać za pewnik - cytuje trenera "La Repubblica".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarz Legii Warszawa zrezygnował z urlopu. Już trenuje do nowego sezonu
Mihajlović w trakcie leczenia mógł liczyć na wsparcie ze strony klubu. Bologna FC ani przez moment nie myślała o zmianie trenera. Opłaciło się, bo klub z Bolonii pewnie utrzymał się w Serie A i sezon zakończył na 12. miejscu.
- Myślę, że ostateczny bilans jest na plus. Moja drużyna nie miała trenera przez pięć miesięcy, a potem przyszła jeszcze blokada z powodu pandemii koronawirusa. Zdobyliśmy rekordową liczbę punktów. Mogliśmy zrobić więcej, ale równie dobrze mogło być znacznie gorzej. Po tym wszystkim, co przeszliśmy, sezon oceniam dobrze - komentuje szkoleniowiec.
Mihajlović już myśli o kolejnym sezonie. Przyznał, że potrzebne będą wzmocnienia. Dla drużyny jednak największym wzmocnieniem będzie fakt, że Mihajlović wygrał z białaczką i będzie mógł spokojnie przepracować cały sezon.
Koronawirus. Serie A. "Futbol bez kibiców mnie brzydzi". Sinisa Mihajlović nie chce piłki bez fanów >>
Serie A. Sinisa Mihajlović wciąż zaskakuje. Bramkarz był bez szans (wideo) >>